mazowieckie
Witold Szczerba produkuje tuczniki w cyklu zamkniętym. Utrzymuje 35 loch rasy pbz, od których uzyskane potomstwo w całości przeznacza do tuczu.– Nie sprzedaję warchlaków. Uważam, że w cyklu zamkniętym od prosiaka do tucznika zostanie mi więcej pieniędzy. Staram się zaoszczędzić na każdym etapie produkcji. Po pierwsze, oszczędzam na własnej produkcji warchlaka, a po drugie skarmiając podczas tuczu wyprodukowane w gospodarstwie ziarno. Cena zbóż nie jest wprawdzie najgorsza w porównaniu z innymi latami, ale uważam, że sporządzając mieszanki w oparciu o własne zboże, obniżam koszty produkcji – wyjaśnia Witold Szczerba.
r e k l a m a
Oszczędzanie na żywieniu
Prosięta przy maciorach otrzymują gotową mieszankę, natomiast po odsadzeniu, w zależności od masy ciała, gospodarz podaje trzy różne mieszanki przygotowane w gospodarstwie. Bazuje na zbożach i koncentracie. W ubiegłym roku w skład mieszanki wchodziło jeszcze mielone ziarno kukurydzy, ale w tym roku ze względu na wyższą jego cenę sprzedał kukurydzę i zastąpił ją ziarnem zbóż.– Zbóż mam więcej niż kukurydzy, więc może przynajmniej ze sprzedaży kukurydzy będę miał jakieś przyzwoite pieniądze, bo cena tuczników jest bardzo kiepska. Warchlaki do 40 kg masy ciała otrzymują 20% koncentratu, 40% śruty pszennej i 40% śruty jęczmiennej. Następna mieszanka przeznaczona jest dla zwierząt od 40 do 60 kg. W jej skład wchodzi 15% koncentratu, 30% śruty z pszenżyta, 30% śruty pszennej, 15% śruty jęczmiennej i 10% śruty żytniej – mówi rolnik.
Ostatnia mieszanka przygotowywana jest dla tuczników od masy ciała 60 kg do końca tuczu. Zawiera: 10% koncentratu, 20% pszenicy, 20% żyta i 50% pszenżyta. Gospodarz podkreśla, że 2020 rok był bardzo niekorzystny dla jego gospodarstwa.
– Lepszy zarobek był na ziemniakach przemysłowych niż na konsumpcyjnych. Cena ziemniaków skrobiowych utrzymuje się na stabilnym poziomie, ale niestety bardzo staniały ziemniaki jadalne. Po dobrych cenach ziemniaków konsumpcyjnych w 2019 roku wzrosła powierzchnia ich uprawy, więc teraz cena mocno spadła. W 2020 roku zarówno świnie, jak i ziemniaki były tanie, więc nie można było zrekompensować deficytu z jednej produkcji zyskiem z drugiej. Jednak nie mogę zlikwidować tuczników, gdyż w przypadku cyklu zamkniętego jest to skomplikowane. Rolnicy, którzy prowadzą tucz w cyklu otwartym, przy tak niskich cenach żywca po prostu nie wstawiają warchlaków do tuczu. W moim przypadku likwidacja trwałaby długo, bo mam prośne lochy i musiałbym czekać na wyproszenia, a później jeszcze musiałbym tuczyć urodzone prosięta albo przynajmniej sprzedać je jako warchlaki. Ponadto przy ewentualnej poprawie koniunktury odbudowa stada byłaby długotrwała, trudna i kosztowna – argumentuje Witold Szczerba.
Maksimum własnej pracy
Rolnik stosuje w stadzie krycie naturalne loch i inseminację. Skuteczność obu metod jest podobna, a czynnikiem decydującym o wyborze jednej z nich jest posiadany czas.– Podczas natłoku prac polowych decyduję się głównie na inseminację, gdyż mogę w ten sposób zapłodnić pięć macior naraz. Knur nie może pokryć tylu loch w krótkim czasie, więc naturalne zapłodnienia stosuję głównie zimą, kiedy mam więcej czasu na dopilnowanie pokryć. Obecny reproduktor jest mieszańcem ras duroc i pietrain. Natomiast kupując nasienie, wybieram różne rasy mięsne – tłumaczy pan Witold.
Świnie utrzymuje w dwóch zmodernizowanych budynkach powstałych w latach 1974 i 1975. W jednym znajdują się porodówki – dwie komory po pięć kojców, oraz odchowalnia i pomieszczenie dla loch luźnych. W drugim budynku utrzymywane są tuczniki.
– Urządzając budynek dla macior i prosiąt, praktycznie wszystko wykonałem samodzielnie, stosując w pomieszczeniach posadzki rusztowe. Wymagało to sporo czasu i pracy. Między innymi dlatego, modernizując tuczarnię, żeby było szybciej, zdecydowałem się na zastosowanie głębokiej ściółki. Tuczniki na słomie mają dobre warunki, a ja dodatkowo mam obornik, który szczególnie na słabszych glebach jest cennym i potrzebnym nawozem – podkreśla Witold Szczerba.