MAZOWIECKIE
Krowy w gospodarstwie Tadeusza Todzia utrzymywane są w oborze uwięziowej, która powstała w 1987 roku jako budynek przeznaczony do chowu bydła opasowego i trzody chlewnej. Obiekt został dostosowany do potrzeb bydła mlecznego, jednak niektóre stanowiska są nieco mniejsze od pozostałych, powstałych z myślą o krowach mlecznych rasy hf. Hodowca utrzymuje w nich bydło rasy jersey i ich krzyżówki z hf-em. Krowy zasuszone mają stały dostęp do wybiegu. Cielęta po około 3 dniach po urodzeniu trafiają z obory do kojców pod wiatą.Obornik w oborze dla krów mlecznych usuwany jest dwa razy dziennie za pomocą zgarniacza zamontowanego na ciągniku.
W głównej części obory jest 35 stanowisk i hodowcy dbają o to, by zawsze zapełnione były krowami w laktacji. Dój prowadzony jest za pomocą dojarki przewodowej na 4 aparaty udojowe.
– Aby nie doszło do ewentualnej pomyłki, krowy, które otrzymują antybiotyk przenoszone są do innej części obory, gdzie dojone są konwiówką. Podobnie doimy krowy po wycieleniu, do momentu otrzymania potwierdzenia, że mleko nie zawiera antybiotyków. Dopiero wtedy sztuka może trafić do obory głównej, a mleko od niej do zbiornika – wyjaśnia Tadeusz Todzia.
Hodowca posiada już trzeci zbiornik do chłodzenia mleka.
– Obecny ma pojemność 2700 l i ma jeszcze spory zapas. Schładzanie mleka przebiega bardzo szybko, co m.in. pozwala utrzymać jego dobrą jakość mikrobiologiczną. W naszej piątnickiej spółdzielni mamy wyodrębnioną klasę mleka premium, w której komórki somatyczne nie mogą przekroczyć 300 tys., a drobnoustroje 20 tys. w 1 ml. Zejście do poziomu poniżej 20 tys. nie było łatwe, ale nam się to udaje. Stale pilnujemy, by na każdym etapie pozyskania i przechowywania mleka nie miało ono kontaktu z drobnoustrojami. Kubki udojowe płukane są po każdej krowie, a po doju dokładnie myte i dezynfekowane – mówi Tadeusz Todzia.
Inseminacją w gospodarstwie zajmuje się syn gospodarza- Krzysztof, który prowadzi lecznicę weterynaryjną.
– Gdy tylko zauważę ruję u jakiejś sztuki, to zaraz informuję o tym syna, który przeprowadza badanie ultrasonografem ustalając optymalny termin przeprowadzenia zabiegu inseminacji. Decyzje o doborze buhajów podejmuje syn. Bez jego pomocy nie poradziłbym sobie z rozrodem, którego trzeba bardzo pilnować. Syn posiada także własny poskrom i sam przeprowadza korekcję racic stada – dodaje hodowca.
W gospodarstwie pracuje wóz paszowy firmy Euromilk o pojemności 11 m3, ale pierwszą paszą, którą otrzymują krowy w ciągu dnia jest siano łąkowe. Dopiero później zadawany jest PMR i premia w postaci paszy treściwej. W skład miksu wchodzi sianokiszonka, kiszonka z kukurydzy oraz śruta zbożowa. Pasza treściwa przygotowywana jest za pomocą mieszalni mobilnej.
– Przy braku rąk do pracy, mieszalnia mobilna jest bardzo dobrym rozwiązaniem. W naszym wypadku udogodnieniem jest też to, że nie musimy dodatkowo transportować ziarna. Nasz magazyn zbożowy usytuowany jest w odległości 8 km od siedliska. Mieszalnia mobilna jadąc do naszego gospodarstwa zajeżdża po drodze pod magazyn i wsypuje ziarno. Później w gospodarstwie dodawane są pozostałe komponenty. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie musimy tracić czasu na transport zboża – mówi gospodarz.
Sianokiszonka już od blisko 20 lat sporządzana jest na pryzmach.
– Mamy użytki zielone zakładane na gruntach ornych, ale także łąki naturalne i lucernę w czystym siewie. Zebrana z tych użytków zielonka zakiszana jest na pryzmach, dzięki czemu uzyskujemy jednolitą paszę. Najważniejsze jest uchronienie folii na pryzmach przed uszkodzeniem przez ptaki krukowate. W tym roku założyliśmy siatkę ochronną na pryzmy. Chciałem podkreślić, że w 2019 roku udało nam się zgromadzić odpowiedni zapas pasz objętościowych. Staramy się tak planować zasiewy, aby pryzmy z kiszonką z kukurydzy i sianokiszonką otwierane były po nowym roku – mówi Tadeusz Todzia.