r e k l a m a
Wartości wyniesione z domu
Maria urodziła się w 1951 r. w Tomaszowie Lubelskim. Jej rodzice prowadzili gospodarstwo rolne w pobliskiej Łaszczówce. Ojciec angażował się w różne formy aktywności publicznej, poczynając od straży pożarnej. Od 1937 r. był związany ze Stronnictwem Ludowym, a w latach 1945–1947 z Polskim Stronnictwem Ludowym. Troszczył się o wykształcenie dzieci. Maria uczęszczała do liceum w Tomaszowie, studia polonistyczne ukończyła w Lublinie. Gdy pojawił się powiew wolności, stała się członkiem Solidarności nauczycielskiej, by upomnieć się o przywrócenie szkole polskiego oblicza. Karnawał Solidarności nie trwał długo. Władza, wprowadzając stan wojenny, ugruntowała wpływy hegemona. W kwietniu 1984 r. doszło w Tomaszowie do szeregu zatrzymań i aresztowań. Wśród aresztowanych znalazł się Stanisław Majdański. Wówczas aktywność jego żony poddana została kontroli.Kontrola na każdym kroku
W planie kontroli figurantki (osoby rozpracowywanej) funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa zaznaczył: "Mąż wymienionej pochodzi z rodziny negatywnie ustosunkowanej do ustroju socjalistycznego. Jego ojciec czynnie występował przeciwko władzy ludowej. Z chwilą powstania Solidarności Stanisław Majdański aktywnie włączył się w działalność tego związku". Według tegoż funkcjonariusza poglądy polityczne figurantki radykalizowały się pod wpływem męża. Niewiele było żon, które tak zdecydowanie stawały po stronie mężów. Ona potrafiła bronić męża w każdej sytuacji. Nie należy jednak zapominać, że jej rodzice posiadali krytyczny osąd ówczesnej rzeczywistości. Tych treści nie mogła nie wynieść z domu rodzinnego.r e k l a m a
Nauczycielka i patriotka
Gdy aresztowano Stanisława, Maria nawiązała ścisłe kontakty z innymi osobami zaangażowanymi w działalność podziemną. Nie tylko radykalizowała swoje poglądy i negatywną wobec reżimu postawę polityczną. Starała się je przekazywać innym, w tym uczniom. Wybierała takie formy prowadzenia zajęć z języka polskiego, by sączyć negatywny stosunek do socjalizmu. Przyjmując kryteria osądu komunistycznej władzy, dopuszczała się groźnego przestępstwa. Sprawdzane były jej kontakty w miejscu pracy, ale też sposób prowadzenia zajęć. Nie bezpośrednio, a poprzez hospitacje czy osobowe źródła informacji. Reakcji Marii obawiano się po wprowadzeniu do programów szkół religioznawstwa, przedmiotu jawnie propagującego ateistyczną wizję człowieka. Kontrolowano, czy nie podejmowała działań utrudniających prowadzenie tego przedmiotu. Maria miała odwagę publicznie wyrażać swoją troskę o kondycję duchową młodzieży. Funkcjonariusz SB w meldunku operacyjnym z lutego 1987 r. podkreślił: "Wymieniona w swoich wypowiedziach wyraża poparcie dla działalności opozycji polskiej w kraju i wśród grona pedagogicznego w Zespole Szkół Mechanicznych jest nosicielką haseł i idei prosolidarnościowych."Zwyczajna i niezwykła
Intencją kontroli operacyjnej Marii Majdańskiej było pełne rozpoznanie negatywnej działalności politycznej oraz motywów działania, rozpoznanie utrzymywanych kontaktów osobowych zarówno w miejscu pracy, jak i na płaszczyźnie towarzyskiej oraz jej wpływu na środowisko nauczycielskie w negatywnym sensie. Ten fragment zapisu oddaje istotę funkcjonowania ówczesnego systemu politycznego, w którym kontroli podlegały nawet kontakty prywatne. W końcu przyszedł okres przełomu (1989–1991). Jej mąż został posłem. Angażował się również w ruch ludowy, wierząc, że jest możliwe nadanie mu charakteru chrześcijańskiego. Stanął obok Romana Bartoszcze, jego wizji odnowy polskiej wsi. W domu coraz więcej obowiązków musiała przejmować Maria, matka trojga dzieci. Wierzyła, że aktywność męża służy sprawie narodowej. Pozostawała wychowawczynią, organizowała szkolne uroczystości patriotyczne (zwłaszcza na 3 maja i 11 listopada), wycieczki z uczniami. W opinii nauczycieli uchodziła za osobę spokojną, rozważną, kulturalną, o szlachetnym sercu. Przez kolejne lata pozostawała rozumiejącą żoną, wiedząc, że wiele historycznych szans w kraju nie zostało podjętych, że aktywność męża nadal jest potrzebna.W ostatnich latach zmagała się z chorobą, przyjmując cierpienie ze spokojem, pokorą. Siły czerpała z wiary w obecność Stwórcy, potrzeby służby sprawie narodowej. Nie oczekiwała pochwał, odznaczeń, poklasku. Wierzyła w sens uczciwie wykonywanej pracy, wypełniania roli żony, matki. Normalność ta znaczona jednak była zdecydowanym przekraczaniem progu przeciętności. Czyniła to jednak subtelnie, bez narzucania się. Rozumiała, czym jest pokora, praca na rzecz innych. Taką pozostanie w naszej pamięci.