W stodole, na polu, w oborze – daj Wam Boże!
Może jednak nie wszystko w 2020 roku było złe? Pod koniec grudnia nadeszły dobre wieści. Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na właściciela sieci Biedronka karę w wysokości 723 mln złotych, za wykorzystywanie przewagi w kontaktach z dostawcami (więcej na stronie 6). A my pytamy dlaczego tak mało? W połowie grudnia norweski Urząd ds. Ochrony Konkurencji nałożył na trzy tamtejsze sieci handlowe kary o łącznej wysokości 21 mld norweskich koron, czyli ponad 8 miliardów złotych.
W naszych warunkach owe 723 mln zł to jednak ten przełom, którego oczekujemy od dawna. Bo pieniędzy na podwyżki cen skupu żywca wieprzowego, mleka, ziemniaków, warzyw i owoców, i na wspomaganie rolnictwa trzeba szukać nie tylko w budżecie państwa czy UE. Owszem, zrównanie dopłat bezpośrednich, jakie otrzymują polscy rolnicy z dopłatami, które trafiają do niemieckich, francuskich i holenderskich farmerów powinno się odbyć jak najszybciej – takich działań wymagamy od rządu kierowanego przez premiera Morawieckiego. Ale największe pieniądze leżą na półkach marketów, które stosują nieuczciwe praktyki wobec dostawców żywności. Głosimy tę tezę od dawna i mamy nadzieję, że wreszcie zacznie się ona urzeczywistniać. Przygotowywaliśmy na ten temat raporty, które trafiały na biurko Jana Krzysztofa Ardanowskiego, ministra rolnictwa, który dobrze współpracował z prezesem UOKiK-u. Dodajmy, że na wielkie sieci handlowe narzekają wszyscy rolnicy w UE i w innych państwach. Jednak ich praktyki w Polsce są dalece gorsze niż w Niemczech, Francji czy też w Wielkiej Brytanii. Wszak w tym liberalnym kraju wielkie sieci są zobowiązane do regulowania płatności dla małych i średnich firm w ciągu dwóch tygodni. Tak na marginesie, to Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Kole, której przychody w 2020 roku przekroczą 900 mln zł, jest według brytyjskich standardów zaledwie średnią firmą.
Dużo się po ostatnim szczycie w Brukseli mówi o unijnej praworządności. My chcemy wprowadzić inne bardziej zrozumiałe dla naszych Czytelników pojęcie: unijnej przyzwoitości. Czy wielkie sieci handlowe działające w Polsce spełniają normę owej przyzwoitości? Oczywiście, że nie spełniają!
Apelujemy do prezesa UOKiK, by nie ustawał w poszukiwaniach i podpowiadamy – trzeba zapoznać się z aktami afery hipermarketowej. Sąd we Wrocławiu wydał w pierwszej połowie grudnia ubiegłego roku wyrok w tej sprawie. Skazał pracownika sieci Kaufland na 3 lata więzienia za przyjmowanie łapówek (co najmniej 4 mln zł) od dostawców napojów. Pracownik ten zeznawał w sądzie, że był zmuszany do nieuczciwych działań: "dostawałem wytyczne na spotkaniach wewnętrznych, jak postępować z dostawcami, którzy nie dają nam najlepszych cen zakupu, nie chcą płacić opłat czy poprawić warunków" i cytował pismo od przełożonego "Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko sprawić, by obroty tych dostawców spadły na możliwie najniższy poziom". Panie prezesie Chróstny, to jest gotowy materiał na kolejne sprawy, akta sądowe liczą 30 tys. stron.
Owszem, kara dla Biedronki wzbudziła duże zainteresowanie środków społecznego przekazu. Ale o wiele większe zainteresowanie wzbudziło podłożenie martwej świni i rozrzucenie warzyw i jajek przez AgroUnię w Warszawie. Na jej lidera Michała Kołodziejczaka posypały się istne gromy i wylała olbrzymia fala hejtu. Ekologowie zapłakali nad świńskim truchłem. Gromy i wściekłość za marnowanie żywności – takie zarzuty padły pod adresem AgroUnii. Nikt jednak nie wspomniał o tym, że celem tego happeningu było zwrócenie uwagi na brak opłacalności produkcji rolnej za co nade wszystko odpowiadają wielkie sieci handlowe. Poza tym, jak francuscy farmerzy "marnują żywność" na znacznie większą skalę i palą opony pod supermarketami, w tym kraju jest to traktowane jako normalny wyraz protestu. Protesty rolników niemieckich, którzy blokują dojazd do centrów dystrybucyjnych tamtejszych sieci handlowych też spotykają się ze zrozumieniem. Życzymy ministrowi Grzegorzowi Pudzie, aby był równie konsekwentny i twardy w walce o prawa dostawców żywności jak Julia Klöckner, niemiecka minister rolnictwa, której wystąpienia sprowokowały ostatnią zawieruchę w Niemczech.