Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

W Ursusie zamontował instalację LPG za 100 zł

Data publikacji 18.12.2020r.

Nawet ze starego, czterdziestoletniego ciągnika można wykrzesać więcej mocy i momentu obrotowego. Wystarczy zamontować w nim instalację LPG, bo z gazem spalanie oleju napędowego jest dokładniejsze, a to przyczynia się do wzrostu sprawności silnika. Traktor pracujący na dwóch paliwach przestaje też dymić, bo gaz powoduje dopalanie sadzy powstałych przy spalaniu oleju napędowego. Na taką modyfikację zdecydował się Andrzej Paul, prowadzący gospodarstwo rolne we wsi Możdżanowo (gm. Ustka), który "zagazował" 76-konnego Ursusa 904 z 1982 roku. Instalację zbudował sam. Kosztowała go bardzo mało, bo tylko 100 złotych.

pomorskie
– Mamy go od nowości – Andrzej Paul wskazuje na Ursusa 904. – Ma za sobą ze 13 000 godzin pracy. To jest naprawdę wytrzymały sprzęt. Co prawda kilkanaście lat temu miał przeprowadzony kapitalny remont silnika i naprawę wzmacniacza momentu obrotowego, ale od tego momentu z silnikiem i skrzynią biegów nic złego się nie dzieje. A traktor naprawdę miał co robić, bo przez szereg lat wykonywał wszystkie prace polowe, w tym i te najcięższe. Jeździł z pługiem, agregatem uprawowym czy broną talerzową. Zawieszałem na nim rozsiewacze i opryskiwacz. Ciągał też przyczepy. Fabrycznie był to Ursus 902, ale cztery lata temu dołożyłem mu przedni napęd i obciążniki, aby lepiej radził sobie na naszych pagórkowatych, gliniastych polach. Cały czas jednak brakowało mu mocy, dlatego zrodził się pomysł dołożenia turbosprężarki. Ale jak policzyłem, to modyfikacja byłaby niezwykle kosztowna. Potem wymyśliłem, aby dołożyć do niego instalację gazową. Przekonał mnie do tego m.in. artykuł w "Tygodniku Poradniku Rolniczym", w którym prezentowane były opinie rolników na temat ciągników pracujących na gazie. Aby jednak upewniać się, czy rzeczywiście ma to sens, wykonywałem testy, podając gaz z butli wprost do filtra ssącego. Od razu dało się zauważyć, że ciągnik zaczął lepiej pracować. Zakup fabrycznej instalacji LPG nie wchodził jednak w grę, bo była zbyt droga. Dlatego postanowiłem że sam ją zbuduję.

r e k l a m a

Konstruktor zaczął

kompletować niezbędny osprzęt. Za 40 zł kupił na złomie 27-litrową butlę ze wskaźnikiem poziomu gazu, pochodzącą od wózka widłowego. Pod kabiną wykonał mocowanie oparte na obejmach zakupionych w sklepie budowlanym, które są przykręcone do ramy kabiny i na których zawieszona jest butla z gazem. Reduktor (parownik) pochodzący z samochodu Opel Astra 1.5, który przeznaczony jest do silników o mocy do 150 koni, otrzymał od znajomego. Umieścił go przy silniku na dorobionym uchwycie. W sklepie ze sprzętem hydraulicznym kupił nowy elastyczny wąż, taki sam, jaki stosowany jest przy bateriach kuchennych, który przekazuje płynny gaz z butli do reduktora. Dokupiony został też wąż przeznaczony do gazów technicznych, którym gaz dopływa do kolektora dolotowego. Jako wtryskiwacz wykorzystał wentyl od dętki zakupiony za 3 złote. Całość – jak szacuje – kosztowała go tylko 100 zł.
– Instalacja została zamontowana wiosną 2020 roku – dodaje Andrzej Paul. – Traktor od razu zaczął pracować dynamiczniej i szybciej wchodził na obroty. Zauważyłem, że z gazem moment obrotowy był osiągalny w dużo niższym zakresie obrotów silnika, bo już przy 1350–1400 obr./min. Dzięki temu nie sposób było zadusić takiego traktora, który utrzymuje stałą prędkość, nawet wtedy, gdy podjeżdża pod górkę. To gigantyczna zaleta, gdy jeździ się z rozsiewaczem, ponieważ nawet na pagórkowatym polu nawozy są wysiewane równomiernie, co wcześniej było praktycznie niemożliwe. Jedynym problemem, z którym się spotkałem po umieszczeniu w traktorze instalacji LPG, było samoczynne zwiększenie dawki gazu lub zamykanie dopływu. Było to związane z tym, że pod wpływem drgań zakręcał lub odkręcał się zawór przy butli. Naprawiłem to umieszczając pod nim gumową uszczelkę. Teraz już do takiej sytuacji nie dochodzi, a dawkę gazu reguluję wpiętym w układ zaworem kulowym, który kupiłem z sklepie z osprzętem hydraulicznym.

Ciągnik jest uruchamiany

na oleju napędowym, a instalacja gazowa uruchamiana jest ręcznie po osiągnięciu przez płyn chłodzący silnika temperatury ok. 40 stopni C. Zazwyczaj przejście na pracę na dwóch paliwach rozpoczyna się po kilku minutach od odpalenia ciągnika. Ten czas pozwala dojechać traktorem na pole. Właściciel maszyny wyjaśnia, że przejście na pracę ON-LPG następuje po odkręceniu zawór przy butli i załączeniu przyciskiem zamocowanym na desce rozdzielczej elektrozaworu, który zapewnia dopływu gazu do parownika. Po wykonaniu tych czynności gaz zaczyna płynąć do reduktora, w którym następuje zmiana jego skupienia z ciekłego na lotny oraz redukcja ciśnienia z kilkunastu barów, które panuje w butli, do około 1 bara. Ponieważ rozprężaniu gazu towarzyszy gwałtowne obniżenie jego temperatury, w celu zabezpieczenia go przez zamarznięciem, reduktor jest ogrzewany cieczą z układu chłodzenia ciągnika. Z reduktora rozprężony i ogrzany gaz w fazie lotnej kierowany jest do wtryskiwacza, który jest zamocowany na gumowym łączniku łączącym filtr powietrza z kolektorem dolotowym. Potem jest mieszany z napływającym do silnika powietrzem. Ładunek dostaje się do cylindra w pierwszym cyklu pracy silnika. Następnie po sprężaniu mieszanki rozpoczyna się wtrysk oleju napędowego, który ulega zapaleniu, a to z kolei inicjuje zapłon mieszanki gazowo-powietrznej.
– Przed przeróbką na zaoranie 1 hektara traktor wypalał ok. 15 litrów oleju napędowego. Teraz jest podobnie, tyle że ropy schodzi mniej, bo ok. 13,5–14 litrów, a reszta jest uzupełniana gazem, który kosztuje połowę tego co olej napędowy. Jest więc trochę taniej – ocenia Andrzej Paul. – Ale najważniejsza jest wyższa moc i moment obrotowy. Trudno mi powiedzieć, jak wzrosły te parametry, bo traktor nie był podłączany do hamowni, ale na pewno kilka koni jest więcej. Wystarczy tylko dodać, że przed zamontowaniem instalacji LPG pedał gazu trzeba było wciskać do podłogi. Teraz traktor błyskawicznie reaguje nawet przy niewielkim naciśnięciu.
Gaz w butli wystarcza na jakieś 7 godzin pracy. Gdy się kończy, właściciel traktora odpina obejmy, zdejmuje butlę z ciągnika, przykręca do niej przejściówkę służącą do tankowania i jedzie samochodem na stację paliw, aby butlę zatankować. Dlaczego nie jedzie na CPN traktorem? Bo do stacji jest sporo kilometrów – i jak mówi – przejazd ciągnikiem w obie strony zająłby co najmniej godzinę.

r e k l a m a

Ciągnik na gazie

przepracował już ponad 200 godzin. Jeździł z rozsiewaczem, opryskiwaczem i przyczepami. Nie wystąpiła w nim żadna awaria. Do ciężkich prac polowych już nie wyjeżdża, bo w tym zadaniu wyręcza go zakupiony wiosną 2019 roku sześciocylindrowy Ursus 1222 (119 KM) z 1983 roku, który zostanie bardzo mocno zmodyfikowany.
– Otrzyma instalację gazową, tyle że z prostokątnym, większym zbiornikiem. Będzie miał również szybszą skrzynię biegów oraz silnik o zwiększonej pojemności. Zamontuję w nim przedni podnośnik, natomiast w tylnym wymienię końcówki kulowe na hakowe. Ponadto Ursus 1222 będzie poruszał się na szerokich kołach 480 mm z przodu i 600 mm z tyłu. Otrzyma tonę balastu i dwuobwodową instalację pneumatyczną do przyczep, którą zamierzam również umieścić w Ursusie 904. Liczę, że po wszystkich zmianach Ursus 1222 będzie dysponował mocą 160 koni – szacuje Andrzej Paul.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a