– Wozy asenizacyjne poruszając się tym samym śladem co koła ciągników, dodatkowo ugniatają glebę. Prowadzi to do powstawania kolein, które ograniczają plony. Przy naszym rozwiązaniu – jak mówi Josef Fliegl junior, właściciel firmy Fliegl Agrartechnik – ciężar beczkowozu jest rozkładany na większą powierzchnię. Co prawda dostępne są na rynku wozy asenizacyjne, które posiadają skręcane koła i które można ustawić tak, aby były prowadzone ukośnie względem ciągnika. Ale w tych wozach zakres skrętu kół wewnętrznych i zewnętrznych jest inny. Ze względu na różnicę kąta nie obracają się równolegle, a to powoduje ciągły opór i tarcie. Do takiej maszyny potrzebna jest większa moc. Rośnie też zużycie paliwa. W modelu Twist takiego problemu nie ma.
r e k l a m a
Zastosowanie przestawianej osi
nie ogranicza możliwości rozlewania gnojowicy aplikatorem, który mocowany jest na zaczepie zintegrowanym z osią jezdną. Dzięki temu bez względu na ustawienie osi zawsze prowadzony jest w jednej linii z traktorem. We wszystkich innych istniejących systemach do jazdy z przesuniętym torem jazdy utrzymanie aplikatora w takiej pozycji nie jest możliwe. Fliegl podkreśla, że Twist, w porównaniu do maszyn ze skręcanymi kołami może mieć zamontowane większe opony (nawet o rozmiarze 900/60R32). A większe ogumienie lepiej chroni glebę, dzięki rozłożeniu ciężaru na większą powierzchnię.– Po przestawieniu osi i prowadzeniu wozu własnym śladem nie trzeba ręcznie sterować beczkowozem. Mierzony jest bowiem kąt skrętu ciągnika i na tej podstawie automatycznie przestawiana jest oś na skraju pola. To ogromne ułatwienie podczas nawracania – dodaje Mikołaj Sadowski, przedstawiciel firmy Fliegl Agrartechnik.
Firma Fliegl wzięła
na tapetę także temat rozlewania gnojowicy na powierzchni użytków zielonych. Hodowcy zasugerowali jej, że stosowanie aplikatora z wężami wleczonymi zakończonymi pojedynczymi dyszami redlicy płozowej nie zawsze się sprawdza, bo zdarzają się takie sytuacje, że resztki nawozu odkładane w jednym pasie, pozostają na łące i prowadzą do zanieczyszczania zbieranej potem paszy. Aby ograniczyć to zjawisko, Fliegl opracował dyszę Twin w kształcie litery Y, która odkłada gnojowicę z jednego węża w dwóch oddzielnych pasach. Wykorzystując taką dyszę odstęp między kolejnymi pasami zmniejsza się o połowę z 250 na 125 mm. Masa własna urządzenia pozostała jednak niemalże na niezmienionym poziomie.– Podwójne dysze redlicy płozowej Twin mogą być zamocowane m.in. na aplikatorze nowej generacji Skate 2.0 – prezentuje urządzenie Mikołaj Sadowski, dodając, że przepływ gnojowicy wygląda w nim tak, że w pierwszym etapie ciecz jest kierowana do ramy aplikatora, pod którą zamocowane jest szeroka trzymetrowa wanna. Posiada ona otwory przy których obraca się napędzany hydraulicznie ślimak zapobiegająca ich zapychaniu. Przy wannie zamocowane zostały przestawiane mechanicznie osłony przysłaniające lub odsłaniające otwory, co pozwala na zmianę dawki nawozu. To druga możliwa regulacja dawki, poza zmianą prędkości jazdy. Otworami wanny nawóz przedostaje się do węży wleczonych zakończonych dyszami redlic płozowych. Pomocnym rozwiązaniem w aplikatorze Skate 2.0 jest m.in. możliwość mechanicznego złożenia końcówek belki, w celu zmniejszenia szerokości roboczej np. z 15 m do 12 m.
r e k l a m a
W ostatnim czasie w Niemczech
mocno podnoszony jest temat mechanicznego odchwaszczania. Mówi się także o konieczności rozlewania gnojowicy w kukurydzy, podczas intensywnej fazy wzrostu roślin np. w maju lub czerwcu. Firma Fliegl opracowała rozwiązanie odpowiadające na oba te tematy. To Dexter, czyli 6- lub 8-rzędowy pielnik, który jednocześnie niszczy chwasty gwiazdami pielącymi (system Busa) i rozlewa gnojowicę w międzyrzędzia. Na każde międzyrzędzie przypadają po dwie gwiazdy pielące. Obracając się mechanicznie usuwają chwasty. Jednocześnie przysypują rozlany przed nimi nawóz warstwą ziemi. Pielnik Dexter nadaje się do wozów asenizacyjnych o szerokości 2,25 m. Może być wyposażony w system kamer do rozpoznawania roślin.Przemysław Staniszewski