Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Sonda

Data publikacji 14.01.2021r.

Grzegorz Pernach
wspólnie z rodzicami Ewą i Markiem prowadzi w miejscowości Kózki w powiecie węgrowskim, gospodarstwo mleczne o powierzchni około 60 ha. Stado bydła składa się 57 krów mlecznych, kilku opasanych buhajków i około 30 jałówek w różnym wieku. Surowiec dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Siedlcach.
– Współpraca z naszą spółdzielnią w minionym roku układała się bardzo dobrze, cena surowca była stabilna, a za 2 ostatnie miesiące roku otrzymaliśmy premię. Jednak ogólnie był to bardzo ciężki rok dla naszego gospodarstwa. W 2020 roku wprowadziliśmy krowy do nowej obory, ale przez pandemię prace wykończeniowe bardzo się opóźniły. Koronawirus wpłyną negatywnie na rynek spożywczy między innymi mleczarski, co odbiło się niekorzystnie na cenach surowca w całym kraju. Oprócz mleka produkuję także żywiec wołowy, którego cena także została dwukrotnie obniżona. Na wiosnę obniżka spowodowana była pandemią, a jesienią ogłoszeniem propozycji wprowadzenia tzw. „Piątki dla zwierząt”. Ostatnio z powodu proponowanej nowelizacji ustawy nie ma chętnych na zakup małych byczków do opasu. Mam nadzieję, że nie dojdzie do ponownej próby wprowadzenia proponowanej nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Uważam, że organizacje rolnicze na to nie pozwolą, albo prezydent zawetuje te zmiany. Pod koniec ubiegłego roku i na początku nowego pojawiły się podwyżki wysokobiałkowych komponentów paszowych, które dodatkowo obciążają nasz budżet. Co do śmiertelnych przypadków pandemii to mieliśmy w okolicy kilka takich, gdzie jako jedną z przyczyn podano covid, ale raczej mógł on ewentualnie towarzyszyć innym przyczynom zgonu – mówi Grzegorz Pernach.

r e k l a m a

Sylwester
Jaszczołt
z miejscowości Jaszczołty uprawia 300 ha gruntów i utrzymuje 400 sztuk bydła, z czego 200 to krowy dojne. Surowiec dostarczany jest do Spółdzielczej Mleczarni Spomlek w Radzyniu Podlaskim.
– Ze zgromadzeniem pasz objętościowych w ubiegłym sezonie nie mieliśmy problemów. Staramy się utrzymać zapas kiszonek na około rok, gdyż mamy zbyt dużą produkcję, żeby pozwolić sobie na ryzyko niedoboru pasz objętościowych związane z niepewnymi warunkami pogodowymi. Przykładowo, kukurydzy siejemy więcej i jeżeli uda się dobrze, to część kosimy na kiszonkę, a nadwyżkę na ziarno. Jeśli natomiast rok jest słaby, to całość zakiszamy. W ubiegłym roku jedynie gospodarstwa mleczne miały się w miarę dobrze. Początek roku był słaby, bo surowiec mocno staniał po wystąpieniu pandemii. Natomiast końcówka roku była dobra, bo w naszej spółdzielni w dwóch ostatnich miesiącach mieliśmy płaconą premię w wysokości 15 groszy do litra. Wśród niekorzystnych zdarzeń w minionym roku mieliśmy próby wprowadzenia nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Być może pojawią się one także w tym roku, ale wówczas rolnicy ponownie będą walczyć o swoją przyszłość. Kiedyś nasi dziadkowie walczyli o wolność w okupantem sowieckim czy niemieckim, a dzisiaj o naszą przyszłość musimy walczyć z własnym rządem. Mam nadzieję, że rolnictwo w tej kwestii się obroni. Nasze gospodarstwo bardzo odczuwa wzrost cen pasz wysokobiałkowych, gdyż kupujemy je całymi ciężarówkami. W lipcu śruta sojowa kosztowała w porcie 1450 zł za tonę, a teraz dochodzi do 2150 zł netto. Jest to potężna różnica wynosząca około 700 zł na tonie, a na ciężarówce około 17 tys. zł – mówi Sylwester Jaszczołt.

Dariusz
Rybarczyk
wspólnie z żoną Martą prowadzi w miejscowości Kolonia Izdebno w powiecie garwolińskim, gospodarstwo specjalizujące się z hodowli bydła mlecznego o powierzchni 40 ha. Stado bydła składa się z 35 krów mlecznych i 25 jałówek w różnym wieku. Urodzone w gospodarstwie byczki po kilku dniach są sprzedawane. Surowiec dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Garwolin.
– 2020 rok był lepszy niż można się było tego spodziewać na początku. Na wiosnę była susza i mieliśmy przez nią obawy o zbiór odpowiedniej ilości pasz objętościowych, ale końcówka roku ogólnie była całkiem niezła. Wiadomo, że cena surowca mogłaby być wyższa, ale dzięki stabilizacji w naszej spółdzielni możemy podejmować długofalowe decyzje bez obawy o to, że możemy mieć jakieś problemy finansowe. Współpracę z OSM Garwolin w minionym roku na pewno oceniam na plus. Nie ma co ukrywać, że obserwowany wzrost cen pasz wysokobiałkowych ostatnio daje się nam we znaki. Jeżeli średnia wydajność w stadzie wynosi ponad 9 tys. kg mleka rocznie, to nie da się żywić krów bez tych dodatków wysokobiałkowych. Moim zdaniem, rządzący przez propozycję tzw. „Piątki dla zwierząt” mocno stracili poparcie na wsi. Jeśli wrócą do tego pomysłu, to nie wyobrażam sobie co będzie się działo w najbliższych wyborach. Według propozycji zmian ustawy o ochronie zwierząt zwierzęta w hierarchii będą stały wyżej niż człowiek, a to moim zdaniem przechodzi ludzkie pojęcie. Dotychczasowe przepisy w wystarczający sposób regulują kontrolę nad dobrostanem zwierząt i zmiany w tym zakresie nie są potrzebne. Uważam, że my rolnicy mamy już i tak za dużo biurokracji przy prowadzeniu gospodarstw, że dokładanie kolejnych wymogów nie jest dobre. Wszystkie urodzone w gospodarstwie byczki sprzedajemy do dalszego chowu i po pojawieniu się informacji o zakazie uboju, przez około miesiąc mieliśmy problemy z ich zbyciem. Rolnicy nie wiedzieli, czy mogą dalej inwestować w tę gałąź produkcji. Słyszałem o kilku osobach z naszej gminy, które zmarły na koronawirusa, ale miały one także choroby współistniejące – mówi Dariusz Rybarczyk.

r e k l a m a

Barbara
i Wiesław Benedykciukowie
utrzymują 60 sztuk bydła, z czego 34 sztuki to krowy, 6 sztuk zajmują opasane buhaje, a pozostałą część jałówki w różnym wieku. Surowiec dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kosowie Lackim. Powierzchnia gospodarstwa wynosi 40 ha.
– Miniony rok oceniam jako średni. Na ilość zebranych pasz w ubiegłym sezonie nie możemy narzekać. Plony traw i kukurydzy jak na nasze gleby były średnie. Ogólnie dostosowaliśmy obsadę zwierząt do uprawianego areału, dzięki temu na brak pasz nie narzekamy. Ostatnio środki do produkcji trochę podrożały. W tym roku w górę poszła cena paliwa, a komponenty paszowe praktycznie przy każdej dostawie są droższe. Przy krowach nawet zimą nie da się zaoszczędzić paliwa, bo do samego wozu paszowego zużywamy go sporo. Nie mam pojęcia co będzie dalej z ustawą o ochronie zwierząt. Zakaz uboju rytualnego uderzy głównie w producentów wołowiny, a produkując mleko sprzedajemy także brakowane krowy, więc cena żywca wołowego także jest dla nas istotna. Zamieszanie związane z próbą wprowadzenia tych przepisów wprowadziło niepokój wśród hodowców bydła mięsnego i skutkowało brakiem popytu na małe byczki i ich tragicznie niską ceną. W związku z tym zmuszeni byliśmy pozostawić kilka sztuk do opasu. Nie słyszałem o śmierci spowodowanej koronawirusem w najbliższej okolicy – mówi Wiesław Benedykciuk.

Dariusz Pawlik
wspólnie z żoną Eweliną i przy wsparciu swoich rodziców Mirosławy i Andrzeja prowadzi gospodarstwo o powierzchni ponad 30 ha. Hodowcy posiadają 40 krów i około 30 jałówek w różnym wieku. Surowiec dostarczany jest do Spółdzielni Mleczarskiej w Rykach.
– Miniony rok dla mnie i mojego gospodarstwa oceniam jako dobry. Na początku przeprowadziłem inwestycje związane z wyposażeniem obory. Zakupiłem i zamontowałem wentylatory, automatyczny wózek do zadawania pasz treściwych, wymieniłem aparaty udojowe na nowe z funkcją pomiaru mleka. Nie liczyłem średniej ceny otrzymanej w ciągu roku, ale uważam, że nie była ona zła. Na koniec roku mieliśmy wypłaconą premię, z którą cena litra mleka w moim przypadku wyniosła 1,8 zł. Z produkcją pasz w 2020 roku nie mieliśmy problemu. Kukurydza udała się bardzo dobrze, traw zebraliśmy trzy niezłe pokosy i czwarty trochę słabszy. Także zboża w moim gospodarstwie plonowały nieźle. Z tego co się orientuję, to na pewno śruta rzepakowa trochę podrożała, ale ja na razie nie odczułem zbytnio podwyżek komponentów paszowych dla bydła. Paliwo trochę podrożało, ale w ubiegłym roku ceny były niższe niż w latach poprzednich. Jeśli rząd powróci do „Piątki dla zwierząt” to mówiąc językiem piłkarskim, po prostu „strzeli sobie samobója”. Hodowcy bydła mlecznego też w jakimś stopniu odczują wprowadzenie zakazu uboju rytualnego, gdyż sprzedajemy bydło brakowane, ale najbardziej ucierpią na tym rolnicy nastawieni na produkcję żywca wołowego. Nie słyszałem, żeby ktoś w okolicy zmarł na covid – mówi Dariusz Pawlik.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a