Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

<strong>Ubezpieczony nie zawsze bezpieczny </strong>

Data publikacji 15.01.2021r.

Rolnicy z Kobylnicy Wołoskiej (powiat lubaczowski) kwestionują decyzje Pocztowego Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych dotyczące szkód w ich uprawach. Ubiegły rok był w ich okolicy dramatyczny: najpierw przymrozki, potem ulewy, a na koniec gradobicie.

podkarpackie
– Ubezpieczenie upraw powinno zapewnić rolnikowi spokojny sen – mówi Piotr Jacyk. – W przypadku naszej rodziny rzeczywiście tak było. Do ubiegłego roku. Po 20 latach część plantacji ubezpieczyliśmy u innego niż dotychczas ubezpieczyciela i pożałowaliśmy tego.
– Nic dziwnego, że część rolników nie chce ubezpieczać upraw – dodaje jego sąsiad Lucjan Kuchar. – Jak ktoś się raz sparzy, to później się dwa razy zastanowi nad wydaniem pieniędzy na polisę.
Pan Piotr, jego syn Grzegorz i córka Dominika prowadzą trzy gospodarstwa i każde z nich wykupuje co roku polisy.
– W ubiegłym roku akwizytorka z Poczty Polskiej namówiła nas na ubezpieczenie upraw w Pocztowym TUW – mówi Piotr Jacyk.
Część pól ubezpieczyli w tym właśnie towarzystwie, m.in. od przymrozków, deszczu nawalnego i gradu. Pogoda w 2020 roku nie była dla nich łaskawa – uprawy przetrzebiły właśnie te klęski. Rolnicy występowali o odszkodowania, jednak w części przypadków spotkali się z odmową.
Pierwsza sprawa dotyczy przymrozków pod koniec kwietnia, kiedy wschodziły buraki cukrowe. Z przedstawionej dokumentacji wynika, że 24 kwietnia 2020 r. temperatura spadła do –6°C.
– Ucierpiały buraki mające 1 – 2 nierozwinięte liście – mówi pan Piotr. Pocztowe TUW odmówiło wypłaty odszkodowania, twierdząc, że szkody spowodowała susza, której polisa nie obejmowała.
– Odmownie potraktowano całą naszą trójkę. Likwidator szacujący szkody w burakach nie stwierdził, że przyczyną braku wschodów jest susza. W protokole nie podał przyczyny – mówi z rolnik i zaznacza, że buraki siane były w mulcz, co wyklucza niedobór wody podczas wschodów.
– Opisaliśmy to wszystko w odwołaniu, powołując się na autorytety naukowe – stwierdza plantator. – Jak grochem o ścianę.
Pan Piotr wylicza, że wystąpienie przymrozków potwierdził IMiGW. Mówi też o zgłoszeniach przymrozków przez innych plantatorów do urzędów gmin. Straty te, także u Jacyków, potwierdziła gminna komisja.
– W jej protokołach łączne straty w produkcji ze wszystkich zdarzeń u mnie wyniosły 59,18%, u Dominiki 67,13%, a u Grzegorza 62,73% – wylicza pan Piotr.
W gospodarstwie Jacyków i ich sąsiadów ucierpiały m.in.: rzepak ozimy, kukurydza, owies, pszenżyto ozime, jęczmień.
– Inni ubezpieczyciele uznali straty przymrozkowe na plantacjach – mówi pan Piotr.
Jacykowie odwoływali się od decyzji Pocztowego – bez skutku.
Kolejne zdarzenie, ubezpieczone w Pocztowym TUW, wystąpiło 26 czerwca 2020 roku. To ulewa, która spowodowała wyleganie jęczmienia jarego.
– W ciągu 20 minut spadło 30 mm wody na 1 m2 – mówi Dominka Kamińska, córka pana Piotra.
– W tym przypadku ubezpieczyciel decyzję odmowną uzasadnił tym, że… jęczmień da się zebrać – mówi pan Piotr. – Likwidator zaznaczył fazę rozwojową jęczmienia w dniu szkody jako BBCH 75, czyli tę, która ma znaczący wpływ na jakość i ilość ziarna. Skutkowało to zmniejszeniem plonu i – co przy jęczmieniu browarnym istotne – także jakości. Ale to Pocztowego TUW nie interesowało.
Do decyzji odmownych (inaczej niż w przypadku pozytywnych) ubezpieczyciel nie przedstawił protokołów likwidatora. Nasi rozmówcy relacjonują, że po odwołaniach Pocztowe Towarzystwo uznało straty w jęczmieniu z powodu ulewy, w zależności od działki, w wysokości: 7%, 8% i 9%.
– Tyle, że odszkodowanie jest wypłacane powyżej 10% straty – mówi pan Piotr.
Nad jęczmieniem tuż przed zbiorem przeszedł grad. Szkody oszacowano na: 21, 26 i 27%.
– To szacowanie odbywało się inaczej niż we wcześniejszych przypadkach. Likwidator zrobił zdjęcia i wyjaśnił, że szkody wyliczy program komputerowy. Efekt był taki, że wyliczenia były zaniżone. To jednak nie wszystko.
– Z warunków ubezpieczenia wynika, że jeśli szkody po gradobiciu przekraczają 10%, należy zsumować je z wcześniejszymi szkodami, np. spowodowanymi ulewą. Bo ubezpieczyciel odpowiada za "szkody", a nie za "szkodę", gdy straty przekraczają 10%. Naszych odwołań nie uwzględnili.
Ostatecznie zakontraktowany jęczmień sprzedano jako paszowy po niższej cenie.
– Tylko dobrej woli odbiorcy zawdzięczamy, że nie egzekwował kar umownych za niewywiązanie się z umowy – mówi pan Piotr. – Mógł nas pozwać i by wygrał.
Rozmowie przysłuchiwał się Lucjan Kuchar, sąsiad państwa Jacyków. Ich pola leżą w pobliżu. On w 2020 r. ubezpieczał uprawy w Pocztowym TUW po raz drugi. Według komisji gminnej stratę w średniej rocznej produkcji miał w ubiegłym roku na poziomie 63,73%. Całe gospodarstwo ubezpieczył w tym towarzystwie.
– W pierwszym roku nie miałem zastrzeżeń do ubezpieczyciela, ale i szkody były niewielkie. Problemy przyszły w drugim. Bardzo podobne jak w przypadku rodziny Jacyków. Ubezpieczyciel dwa razy nie uznał przymrozków wiosennych w burakach – opowiada. Zaznacza, że podobnie jak sąsiedzi stosuje technologię bezorkową.
– Nie uznali mi też deszczu nawalnego w jęczmieniu – kontynuuje plantator. – U mnie jęczmień nie ucierpiał od gradobicia, bo zdążyłem go wcześniej zebrać.
Rolnik zaznacza, że nie ma zastrzeżeń do szacowania skutków przymrozków w rzepaku.
– Ale jest jeszcze kwestia gradobicia w burakach. Najpierw dostałem informację, że nie uznają szkody. Następnie na konto przyszedł… przelew. Na końcu informacja, że szkoda jest uznana.
Jacykowie rozważają wystąpienie do sądu, choć nie będzie to proste. W polisach jest zapis, że spory rozstrzyga sąd w Warszawie. Z Kobylnicy Wołoskiej do Warszawy w obie strony jest 700 km!
Nasi rozmówcy zwrócili się do "Tygodnika" z prośbą o nagłośnienie ich historii, ponieważ uważają, że ubezpieczyciel powinien rozważyć ich sprawy ponownie.
– Gdyby nie to, że większość upraw ubezpieczyliśmy gdzie indziej, poprzedni sezon mógłby się skończyć dla nas dramatycznie – mówi Piotr Jacyk. – I jeszcze jedno. Skoro państwo dopłaca potężne kwoty do rolniczych ubezpieczeń, to powinno dbać, żeby tych pieniędzy nie marnować.
Zwróciliśmy się do Pocztowego TUW z pytaniami dotyczącymi problemów naszych Czytelników. Czekamy na odpowiedź.

Krzysztof Janisławski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a