W Nowy Rok z nowymi podatkami...
Rentowność większości przedsiębiorstw funkcjonujących na rynku mleka, niezależnie od jego formy organizacyjnej, oscyluje w przedziale pomiędzy 1-3%.
Zadajmy więc pytanie: Jakie kategorie kosztów działalności polskich przedsiębiorstw mleczarskich wzrosną najbardziej? Odpowiedź nie napawa optymizmem: prawie wszystkie.
Zacznijmy od początku, czyli od pierwszego stycznia. Tego dnia zaczął bowiem obowiązywać podatek od sprzedaży detalicznej. Na czym polega nowa opłata? Podatnikiem jest tu każdy sprzedawca detaliczny, natomiast podstawą opodatkowania przychód ze sprzedaży konsumentom. Opodatkowany jest przychód przekraczający w danym miesiącu kwotę 17 mln zł, od chwili jej osiągnięcia do zakończenia miesiąca. Ustawodawca przewidział dwie stawki podatku: od 17 do 170 mln zł sprzedaży wynosi ona 0,8%, natomiast powyżej 170 mln zł 1,4%.
Teoretycznie podatek ten został uchwalony w Polsce już w roku 2016, jednak tuż przed jego wejściem w życie został on sklasyfikowany przez Komisję Europejską jako,,niedozwolona pomoc państwa'', a jego pobór zawieszono. Polska zaskarżyła decyzję KE do Sądu UE, uzyskując pozytywną decyzję w maju 2019 roku. Tym razem ruch należał do KE, która zaskarżyła pozytywną decyzję dla naszego państwa. Sprawa znalazła się w TSUE czyli Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Należy zwrócić jednak uwagę, że jedną z głównych osi sporu była nie tyle zasadność samego poboru podatku od obrotu, ale jego różnicowanie ze względu na skalę działalności. Szczęśliwie dla Polski, rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – Pani Juliane Kokott jednoznacznie stwierdziła, że: kwota obrotu stanowi neutralne kryterium odróżniające, a także istotny wskaźnik zdolności podatkowej. Zwyczajowo po takich oświadczeniach wiadomym już jest jakie zapadnie orzeczenie. Zgodnie z polskim prawodawstwem pierwsze wpłaty podatku powinny trafić do budżetu 25 lutego.
Jak w praktyce sprawdzi się funkcjonowanie tego obciążenia? Nietrudno dostrzec, że podatek dotyczył będzie dużych sieci handlowych, takich jak Lidl czy Biedronka. Już na etapie jego konstruowania promowany był jako narzędzie mające na celu wyrównać szanse pomiędzy drobnymi detalistami, a tak zwanym handle wielkoformatowym. Pozostaje mieć nadzieje, że nie będzie on przerzucany na dostawców, a pośrednio na gospodarstwa rolne. Większość komentatorów za wątpliwe uważa, żeby w wyniku obciążenia nowym podatkiem dochodziło do zmniejszenia marż uzyskiwanych ze sprzedaży. Kondycją zakładu mleczarskiego potrafi zachwiać nawet kilkugroszowa zmiana w cenie zbytu, co przekłada się na budżety firm, które związane są setkami a nawet tysiącami gospodarstw rolnych. Naszym skromnym zdaniem, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów już dziś powinien zainteresować się tym tematem. Zdecydowanie stoimy na stanowisku, że ciężar słusznego podatku nie może spaść na dostawców. Przypomnijmy tu niedawne ustalenia Urzędu, zgodnie z którymi w ciągu trzech lat (2018-2020) spółka Jeronimo Martins (właściciel Biedronki) stosując nieuczciwe praktyki zarobiła ponad 600 mln zł.
Od nowego roku wzrosła również płaca minimalna, wynosząca do tej pory 2 600 zł brutto. Od pierwszego stycznia jest to już 2 800 zł brutto. Bez wątpienia i to wpłynie na finanse przedsiębiorstw mleczarskich. Jeżeli nie bezpośrednio, to poprzez wzrost cen kupowanych przez nie usług i towarów. Ja wiadomo każda podwyżka płacy minimalnej pociąga za sobą znaczący wzrost kosztów w otoczeniu przedsiębiorstwa. Wobec tego już w najbliższym czasie zakłady mleczarskie muszą spodziewać się podwyżek świadczonych na ich rzecz usług. Dotyczy to również zakupów materiałów do produkcji, których wzrost cen jest od kilku lat znacząco odczuwalny. Mamy tu na myśli przede wszystkim opakowania, które stanowią jeden z głównych kosztów każdej mleczarni. Dodatkowo o 3,9% wzrastają również maksymalne stawki podatku od środków transportowych, których w zakładach mleczarskich jest przecież niemało. Nadal większość z nich własnym taborem zapewnia sobie nie tylko transport surowca, ale również dystrybucję swoich produktów.
Nowością w kwestii obciążeń fiskalnych jest wprowadzona na początku roku opłata mocowa. Została ona uchwalona już w roku 2017, po czym kilkukrotnie przekładano jej wejście w życie. Nowa opłata dotknie zarówno przedsiębiorstwa jak i gospodarstwa domowe. Głównym jej celem jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego państwa, a środki zebrane w trakcie poboru mają służyć unowocześnianiu sieci dystrybucji energii. Nowa pozycja, która znajdzie się na fakturze przedsiębiorstwa będzie wynosić 0,0937 zł za każdą kWh pobraną w dni robocze w godzinach od 7 do 21. Nagłe podwyżki cen energii mogą sprawić wiele kłopotów – przekonała się już o tym część zakładów mleczarskich. Był to impuls do tworzenia własnych źródeł energii. Tylko w ubiegłym roku w zakładach mleczarskich powstało kilka instalacji ko- i trigeneracji. Prawdopodobnie lada chwila pojawi się też większa ilość instalacji fotowoltanicznych, których właściciele mogą liczyć na zwolnienie z nowej opłaty.
Kolejnym z podatków, który kilka przedsiębiorstw z branży mleczarskiej dotknie – jednak w nieporównywalnie mniejszym stopniu niż inne sektory jest tzw. opłata cukrowa. Podatek ten został wprowadzony już w sierpniu ubiegłego roku Ustawą o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów. Aczkolwiek wtedy produkty mleczarskie – ze względu na swoją wartość odżywczą – zostały z niej zwolnione. Problem polega na tym, że na rynku pojawia się coraz więcej produktów bazujących na białkach mleka (głównie serwatkowych), a te w dużej części nie są kwalifikowane według Głównego Urzędu Statystycznego jako produkty mleczarskie, a więc podlegają nowej opłacie. Szkoda, bo bez wątpienia one również posiadają duże wartości odżywcze.
Na czym polega ten tzw.,,podatek cukrowy''? Składa się on z dwóch części. Pierwsza jest to wartość stała i wynosi 50 gr za litr napoju. Druga część – zmienna, naliczana jest jeżeli produkt zawiera więcej niż 5 g substancji słodzącej na litr i wynosi 5 gr za każdy gram cukru powyżej tego poziomu (w przeliczeniu na litr produktu).
Znaczący wzrost wydatków bez wątpienia wpłynie na kondycję przedsiębiorstw zajmujących się przetwórstwem mleka, a pośrednio również na gospodarstwa ich dostawców. Jak wspomnieliśmy na wstępie, zakłady mleczarskie są wyjątkowo wrażliwe na jakiekolwiek zmiany w strukturze kosztów ze względu na niską rentowność. Ruchy tylko w jednej ich kategorii potrafią całkowicie pochłonąć wypracowywane w pocie czoła zyski. Ceny zbytu produktów potrafią zmieniać się zaledwie o kilkanaście groszy przez lata. Tymczasem na forum Parlamentu Europejskiego procedowane są już kolejne obciążenia, które wpłyną na cały łańcuch dostaw żywności. Jednym z kluczowych może być,,podatek węglowy'' (Carbon Tax), któremu poświęcimy odrębną publikację.
Artur Puławski