opolskie
Właściciel stada Mateusz Meryka, który gospodaruje z ojcem Andrzejem na 50 ha dzierżawionej ziemi w Opolskiem, rozkłada ręce w geście beznadziejnej rezygnacji. Źródłem jego kłopotów jest KOWR w Opolu, który chce usunąć niemal natychmiast rolników z dzierżawionej nieruchomości. Gospodarze ziemię dzierżawią od Spółdzielni Produkcyjnej Żytniów 1 (gmina Rudniki). Pan Andrzej był w niej m.in. prezesem.– Pracownicy KOWR złożyli nam propozycję nie do odrzucenia i zaproponowali dwa równie złe rozwiązania, czyli bardzo krótki okres wypowiedzenia umowy dzierżawy jeszcze tej zimy, najpóźniej do końca stycznia, albo nałożenie wysokiej kary w razie zwłoki za bezumowne użytkowanie dzierżawionych gruntów oraz budynków, w których hodowane są opasy – opowiada Andrzej Meryka. – To jest tym bardziej niepokojące, że zgodnie z umową mamy dzierżawę zawartą na grunt i zabudowania do 2025 roku z datą pewną.
– Nie wiemy, co mamy zrobić w takiej sytuacji – podkreśla Mateusz Meryka.
Przypadek rolników z Opolskiego doskonale obrazuje biurokrację, z jaką muszą się zmagać gospodarze w całej Polsce. Merykowie skupieni na uprawie ziemi i hodowli bydła przyznają, że nie mogą sobie poradzić z biurokratyczną machiną, która może doprowadzić do bankructwa ich gospodarstwo.
– Działania starostwa w Oleśnie oraz KOWR w Opolu po prostu nam szkodzą, zabierając czas, pieniądze i nerwy – skarży się Mateusz Meryka.
Problemy zaczęły się, gdy RSP Żytniów popełniła formalny błąd i zaniechała wpisu do KRS zgodnie z nowelizacją ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym z 1 stycznia 2015 roku.
Ten defekt prawny po kilku latach zauważyło Starostwo Powiatowe w Oleśnie i w lipcu 2018 roku wydało decyzję w sprawie nieodpłatnego przejęcia gospodarstwa. Stało się tak właśnie na skutek braku owego wpisu do KRS.
Jednak po trzech odwołaniach i postępowaniu administracyjnym w Samorządowym Kolegium Odwoławczym rolnikom udało się to wstrzymać, gdyż SKO uznało, iż decyzja starostwa została wydana z naruszeniem prawa, i uchyliło postępowanie w tej sprawie.
– Stało się tak z wielu powodów, choćby dlatego, że nikt nas nie poinformował, że starostwo prowadzi postępowanie – opowiada Andrzej Meryka.
Wówczas rolnikom wydawało się, że będą mogli spokojnie załatwić formalnie sprawę, czyli uzupełnić dokumentację, choć będzie to wymagało wydeptania kolejnych kilometrów na urzędowych korytarzach, straty czasu i pieniędzy.
Ale właśnie wówczas sprawą zainteresował się KOWR w Opolu.
– W listopadzie 2020 roku poinformowano nas, że mamy dostarczyć dokumenty dotyczące funkcjonowania gospodarstwa i sprawa będzie załatwiona – relacjonuje wydarzenia Mateusz Meryka. – Kiedy je przynieśliśmy, powiedziano nam, że to niemożliwe i zaczęto na nas wymuszać decyzję, albo o opuszczeniu gospodarstwa, albo o nałożeniu olbrzymiej kary za bezumowne użytkowanie. Teraz nie wiemy, co robić, bo bydła nie ma dokąd przenieść.
Ostatnią szansą dla rolników jest Trybunał Konstytucyjny. Tam bowiem rolnicy skierowali skargę konstytucyjną, gdyż uważają, że źródło ich kłopotów, czyli nowelizacja ustawy o KRS z 2015 roku, jest niezgodna z Konstytucją.
– Jak można zabrać czyjąś własność z byle powodu? Nie popełniliśmy żadnego przestępstwa, nie zrobiliśmy nic złego, to po prostu błąd formalny, który można naprawić – uważa Andrzej Meryka. – Za bydło zapłaciliśmy, pracujemy przy nim, uprawiamy ziemię. Jak można odbierać komuś efekt ciężkiej pracy jego rąk? To przecież nonsens niezgodny z Konstytucją RP.
Jeśli TK rzeczywiście uzna ustawę za niekonstytucyjną, krowy Meryków będą uratowane, gdyż wszelkie wcześniejsze decyzja okażą się bezprawne.
Obszerne wyjaśnienie dotyczące sprawy rolników, które przedstawia Krzysztof Polak, dyrektor KOWR w Opolu, imponuje wielością argumentów prawnych.
Jednak jego puenta jest dla rolników smutna i przesądza w zasadzie o ich losie, gdyż jak stwierdza urzędnik: "Dyrektor KOWR w Opolu zaproponował Panu Andrzejowi Merykowi i Panu Mateuszowi Merykowi poddzierżawę nieruchomości do końca sierpnia 2022 roku w celu wygaszenia istniejącej hodowli bydła opasowego".
Urzędnik przyznaje też, że trwa procedura skargi konstytucyjnej, jaką w sporze z KOWR i starostwem skierowali do Trybunału Konstytucyjnego rolnicy, ale mimo to dąży do przejęcia majątku RSP w Żytniowie.
– Starostwo i KOWR stosują politykę faktów dokonanych i to niezgodnych z prawem. Jak inaczej można nazwać wpisanie Skarbu Państwa do ksiąg wieczystych ziemi RSP na podstawie decyzji podjętej z naruszeniem prawa? Być może całej procedurze powinien przyjrzeć się prokurator – zastanawia się Andrzej Meryk.
Jednak jak stwierdza w wyjaśnieniach dyrektor Krzysztof Polak, SKO rzeczywiście stwierdziło, że decyzja o przejęciu RSP została podjęta z naruszeniem prawa, ale: "w wyniku wznowienia postępowania zapadłaby decyzja rozstrzygająca sprawę co do istoty taka sama jak decyzja z dnia 11.07.2018 r. stwierdzająca nieodpłatne nabycie przez Skarb Państwa z mocy prawa, z dniem 1 stycznia 2016 r., nieruchomości pozostałych po wykreślonej z Krajowego Rejestru Sądowego Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Żytniowie".
Tymczasem, jak wynika z ostatnich informacji Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, w Opolskiem pozostaje obecnie aż 5 tys. hektarów gruntów do rozdysponowania. Ziemia czeka na zagospodarowanie i leży odłogiem.
Mateusz i Andrzej Merykowie gospodarują we wsi Żurawie (powiat oleski, gmina Rudniki) na 50 ha słabych gruntów, w większości klasy IV i V, na których na potrzeby hodowli stu opasów uprawiają zboża, kukurydzę i trawy.