Jedno życzenie…
Do efektywnej walki z zarazą potrzebne są masowe szczepienia, a nie polityczna młócka. Jest to oczywista oczywistość. A za masowe szczepienia jest odpowiedzialny rząd. I trzeba tak po ludzku założyć, że premierowi Morawieckiemu i jego ekipie bardzo zależy, aby jak najszybciej społeczeństwo polskie osiągnęło – mówiąc trochę tak po zootechnicznemu – odporność stadną. Podobne założenie przyjęlibyśmy także, gdyby premierem był polityk rodem z obecnej opozycji. Zdajemy sobie sprawę, że ten proces „wyszczepiania” nie będzie przebiegał bezproblemowo. Bo pojawią się trudności natury obiektywnej, np. zabraknie szczepionek, których Unia za mało zamówiła. Są bowiem małe szanse, że następstwem indywidulanych rozmów przedstawicieli rządu z producentami będzie szybka dostawa nowych partii. Pamiętajmy też, że do niektórych państw – np. Wietnamu – pierwsze dostawy szczepionek mają dotrzeć dopiero w grudniu 2021! Ale w czasie masowych szczepień pojawią się też problemy będące następstwem ludzkich błędów. Oceniajmy owe błędy sprawiedliwie oraz rozważnie i wyciągajmy dobre wnioski – bez taniej sensacji.
Hodowli zwierząt gospodarskich od wielu lat towarzyszą szczepienia wykorzystywane w profilaktyce i w eliminacji wielu chorób zakaźnych. Tak więc szczepienia są stałym punktem w pracy wielu rolników. Ale mimo tego zachęcamy wszystkich naszych Czytelników do skorzystania ze szczepień i jednoznacznie deklarujemy, że zaszczepimy się w najbliższym możliwym terminie. Mamy także apel do ministrów: Adama Niedzielskiego i Michała Dworczyka, którzy są odpowiedzialni za proces masowych szczepień. Panowie ministrowie: proponujemy, aby do kolejnych grup Polaków szczepionych wcześniej włączyć personel zakładów przetwarzających żywność, zwłaszcza tę szybko psującą się, jak mleko czy mięso. Zwłaszcza mleko nie może czekać na przetworzenie dłużej niż kilka dni a koronawirus w mleczarni wyłącza z pracy co najmniej jedną zmianę i powoduje wymierne straty dla dostawców mleka. To wszystko jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa żywnościowego państwa. Dlatego nikt nie powinien rozdzierać szat, jeśli te kilkadziesiąt tysięcy osób skorzysta z przyspieszonych szczepień. A w zakładzie mleczarskim czy też mięsnym, który i bez pandemii funkcjonuje w podwyższonym rygorze sanitarnym nie będzie to trudne.
Czego jeszcze oczekujemy od 2021 roku? Przede wszystkim stabilizacji sytuacji na rynkach rolnych – wołowiny i wieprzowiny. Co do tego pierwszego, to zadanie nie jest trudne – wystarczy porzucić pomysł zakazu uboju rytualnego na eksport. Z wieprzowiną będzie znacznie trudniej. Tu potrzeba likwidacji choroby w populacji dzików oraz szczepionki. Jeśli chodzi o dziki, to nie jest to niewykonalne, co pokazali Czesi i Belgowie, a teraz walczą o to Niemcy. Do tego potrzeba jednak izolacji zakażonego terenu i tu wraca pomysł budowy ogrodzeń, który popieraliśmy kilka lat temu. Na płot wzdłuż wschodniej granicy jest dziś za późno. Jednak dziki nie migrują na duże odległości. Można więc wyznaczać strefy, gdzie będzie prowadzony intensywny odłów tych zwierząt i tak powiat po powiecie czyścić kraj z choroby.
Co się zaś tyczy szczepionki a ASF, to kto wie, może nowe technologie zastosowane przy produkcji szczepionki na Covid-19 okażą się skuteczne w przypadku ASF? Co do jednego jesteśmy pewni – tuczniki nie założą ruchu antyszczepionkowego.
Co do rynku mleka, to w skali świata nowy rok rozpoczął się „z hukiem” jak mówią analitycy giełdowi. Na Globalnej Giełdzie Mlecznej ceny masła wzrosły o 7,2% a odtłuszczonego mleka w proszku o 4%, zbliżając się do poziomu sprzed roku. Oczywiście nasz rynek, za sprawą sieci handlowych, rządzi się swoimi prawami, ale zawsze lepiej, gdy ceny rosną niż spadają. Ale o tym więcej napiszemy w następnym, wybitnie mleczarskim numerze.