wielkopolskie
16 grudnia 2020 r. odbyło się inauguracyjne posiedzenie Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich powołanej przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę.
– Tak, mam przyjemność zasiadać w tej radzie jako jedyny przedstawiciel branży mleczarskiej. W sumie, w skład rady powołano 20 osób, a jej przewodniczącym został były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Rada ma zwracać uwagę na najbardziej istotne kwestie dotyczące rolnictwa, jak opłacalność produkcji oraz sprawy dotyczące rozwoju w szerokim wymiarze, także tym oświatowym i edukacyjnym. A przede wszystkim ma alarmować o problemach polskiej wsi, jak np. te, które powstały ostatnio w wyniku ustaw sejmowych, ale także tych regularnie powracających, jak brak opłacalności produkcji rolniczej, co zwłaszcza teraz dotyczy producentów trzody chlewnej i drobiu. Niestety, w większości branż rolniczych opłacalność spada z roku na rok. Rada nie tylko będzie pomocna prezydentowi, ale może mieć też wpływ na decyzje, jakie będą podejmowane przez Sejm oraz rząd. Podczas pierwszego posiedzenia rady prezydent Andrzej Duda wręczył nominacje członkom rady oraz podkreślił, że dzisiaj rolnictwo to potężny, niezwykle ważny i prężnie rozwijający się dział naszej gospodarki. Przyznając, że stanowi ogromną część polskiego eksportu oraz zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe. Z kolei przewodniczący rady Jan Krzysztof Ardanowski zwrócił uwagę na nieprzemyślane decyzje, które w ostatnim czasie podejmował Sejm, szkodzące polskiemu rolnictwu. Dobrze oczywiście, że ta ustawa nie została wprowadzona w życie, ale ciągle istnieje obawa, że "Piątka dla zwierząt" niestety wróci.
Co pan powiedział prezydentowi i innym zgromadzonym na pierwszym posiedzeniu rady?
– Kilku powołanych do rady zabrało głos, m.in. ja, dziękując prezydentowi za powołanie mojej osoby w skład rady oraz przedstawiając w kilku zdaniach obecny stan polskiej wsi, bo na polskiej wsi nie brakuje problemów. Rolnicy są uparci, ale kochają ziemię i Polskę. Orzą pługiem odwracając skiby nawet wtedy, gdy opłacalność produkcji rolniczej jest niewielka, a czasem w ogóle jej nie ma. Bowiem wiedzą, że są odpowiedzialni nie tylko za uprawę roli, ale także wyżywienie społeczeństwa. Często jednak nie są rozumiani przez rządy podejmujące decyzje niewłaściwe, a wręcz szkodliwe dla rolnictwa i na to musi zwrócić uwagę nowo powstała rada. Na polskiej wsi prezydent otrzymał olbrzymie poparcie i zaufanie, czego dowodem były ostatnie wybory prezydenckie. Rolnicy wierzą, że prezydent będzie wsłuchiwał się w głos wsi i bronił interesów polskiego rolnictwa i to nie tylko w kontekście opłacalności produkcji, ale także, aby polskie rolnictwo rozwijało się pod względem kulturalnym i oświatowym. Aby czerpało z dóbr demokratycznego państwa więcej niż dotychczas.
Kara nałożona na sieć sklepów Biedronka przez UOKiK w wysokości ponad 723 mln zł za nieuczciwe wykorzystywanie przewagi kontraktowej, w tym za tzw. retro rabaty, wywołała wielki szum, a przecież duże sieci handlowe od wielu lat stosowały takie praktyki bez konsekwencji, chociaż środowisko mleczarskie wielokrotnie zwracało na to uwagę?
– Dobrze, że UOKiK dostrzegł, że wielkie sieci handlowe nieuczciwie wykorzystują swą przewagę kontraktową, tylko dlaczego tak późno. Te procedery trwają od lat. Wielokrotnie Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich i inne podmioty związane z rolnictwem zwracały na to uwagę. Sieci wykorzystywały i będą wykorzystywać tych, którzy są słabsi i to nie tylko Biedronka. W innych sieciach dzieje się podobnie. To sieci decydują, w jakiej cenie łaskawie kupią wyroby mleczarskie, wędliniarskie, owoce czy warzywa i nikt nie zwraca uwagi, jakie są koszty produkcji. To sieci handlowe mówią wyraźnie, że jak nie dasz niskiej ceny, to zostaniesz wyautowany i nic nie dała ustawa o przewadze kontraktowej ponieważ potencjalni poszkodowani, a więc przetwórcy i producenci, po prostu boją się zgłaszać takie przypadki. Wszak wiedzą, jaki wpływ na rynek mają sieci handlowe, po prostu wyeliminują cię z rynku, jeżeli będziesz domagał się sprawiedliwości, a więc walczył z próbami nieuczciwego ściągania haraczu, jakim są wszelkie dodatkowe opłaty czy też z tym co działo się w Biedronce pod nazwą retro rabatów. Ze względu na siłę rynkową Biedronki dostawcy godzili się na niekorzystne dla nich warunki obawiając się, iż zakończenie współpracy mogłoby oznaczać całkowitą rezygnację z dokonywanych zakupów. To bardzo smutne, że przez wiele lat tak się działo i nikt z rządzących, pomimo wielu apeli, nawet nie chciał rozmawiać z producentami i przetwórcami oraz sieciami, aby ustalić w miarę sprawiedliwy podział marży oraz cywilizowane warunki współpracy. Podstawą wyjścia do ustalenia cen powinna być kalkulacja kosztów produkcji u rolnika i przetwórcy. Zatem niewielki, ale godziwy zysk dla rolnika, taki sam dla przetwórcy i podobny zysk sieci handlowej dawałby kompromis opłacalny dla wszystkich stron i skutkujący stosunkowo tanią żywnością dla społeczeństwa. Niestety, obecnie zyski są zupełnie nieproporcjonalne i ich lwią część zgarniają sieci handlowe. Twarde stanowisko UOKiK-u i wysoka kara dla Biedronki były bardzo potrzebne, co przestrzeże ten podmiot, jak i inne przed kolejnymi takimi zagrywkami. Jednak można powiedzieć, że kara ta to zagrabione pieniądze dostawcom owoców, a tylko 12 z nich miało odwagę wystąpić do Biedronki o ich zwrot. Pozostali zrezygnowali z tego bojąc się, że nie będą mogli sprzedawać kolejnych partii towaru.
Czy zatem możemy spodziewać się kolejnych kar wymierzonych przez UOKiK za podobne praktyki innych sieci handlowych?
– Obawiam się, że karanie sieci handlowych za nieuczciwe praktyki może skończyć się na Biedronce, a nie tylko Biedronka gnębiła swoich dostawców artykułów rolno-spożywczych. Podobne praktyki stosowały inne sieci także wobec branży mleczarskiej. Tylko czy UOKiK będzie miał tyle siły i motywacji, by podobne środki zastosować wobec innych sieci. Krótko mówiąc, za Biedronką nikt nie stoi, a dochodów innych wielkich sieci działających na terenie Polski bronią rządy mocnych krajów takich jak Francji i Niemiec, czyli tych państw, z których te sieci handlowe się wywodzą. Czy te państwa pozwolą na to, aby ich sieci handlowe w Polsce były tak samo potraktowane jak Biedronka? Chciałbym doczekać czasów, gdy handel detaliczny w Polce przyjmie wzorce z Niemiec, gdzie to przedstawiciele rolników, przetwórców, handlowców i konsumentów za pośrednictwem rządu siadają przy jednym stole i znajdują kompromis dotyczący w miarę sprawiedliwego podziału zysków. Obawiam się, że to będzie bardzo trudne do osiągnięcia w naszym kraju.
W Wielkiej Brytanii, która wystąpiła z UE, od lat obowiązuje przepis, że sieci handlowe mają obowiązek zapłacić za dostarczony towar małym i średnim firmom w ciągu dwóch tygodni. Według nomenklatury brytyjskiej, OSM Koło jest średnią firmą, zatem ile czasu czekacie na zapłatę z dużych sieci handlowych?
– Nie będę się skarżył, czy jest to miesiąc czy dłużej, w obecnym czasie nie jest to najważniejsze, lecz gdy w finansach brakuje pieniędzy, każdy dzień wcześniejszej zapłaty ma istotne znaczenie, ale faktycznie w realiach europejskich nadal jesteśmy średnią firmą, chociaż co roku mamy większe przychody. W roku 2020 osiągnęliśmy 900 mln zł przychodów, czyli wynik rekordowy. Skup mleka w stosunku do roku 2019 osiągnął dynamikę 109% i wyniósł 370 mln litrów, czyli ok. 1 mln litrów na dzień. Całkowicie realnym jest to, że w ciągu 2 najbliższych lat skup mleka osiągnie poziom 1,2–1,3 mln litrów na dzień, zaś w przyszłym roku przychody przekroczą 1 mld zł. Mamy ok. 2900 dostawców, których cały czas ubywa. W każdym tygodniu 2–3 dostawców kończy produkcję mleka. Głównym powodem rezygnacji z produkcji mleka nie jest brak opłacalności tylko brak następcy lub jeśli jest następca, to nie chce rozwijać gospodarstwa w tym trudnym i pracochłonnym kierunku, wymagającym codziennego doju krów.
OSM Koło to głównie producent mleka w proszku wysyłanego na eksport?
Naszą siłą na pewno jest olbrzymi eksport. Rocznie eksportujemy ponad 30 tys. ton mleka w proszku na około 150 tys. ton produkcji w całym kraju. Pomimo wielkiej konkurencji, mleko w proszku z Koła uznawane jest za najlepsze od Japonii po Afrykę. Dlatego też osiągamy znacznie wyższe spieniężenie niż inni. Nowej proszkowni nie będziemy budować, gdyż po przeprowadzeniu modernizacji stosunkowo niewielkim kosztem istniejącej, brakuje nam surowca. Obecnie mleczarnia w Kole może wyprodukować 100 ton mleka w proszku na dobę na najnowszej i zmodernizowanej proszkowni, ale mamy jeszcze drugą, starszą, w Kole, która od czasu do czasu też jest uruchamiana, kolejna zlokalizowana jest w Koninie. Z produktów dostępnych na sklepowych półkach dużym uznaniem cieszy się nasz serek wiejski, którego produkujemy już ponad 10 tys. ton rocznie.
Zatem modernizacja proszkowni okazała się trafną decyzją, a jak inne inwestycje w OSM Koło?
– Od października OSM Konin i jej oddział w Sosnowcu formalnie weszły w skład OSM Koło. To spowodowało pewne perturbacje, gdyż za spółdzielnią w Koninie ciągnie się długi ogon niespłaconych wierzytelności, które siłą rzeczy przejęła OSM Koło. Pomimo tych niedogodności uważam, że ten ruch dla nas był nieodzowny gdyż powiększamy zasięg bazy surowcowej, a jednocześnie blokujemy sprowadzanie mocnej konkurencji, która niezbyt uczciwie się na rynku zachowuje. Kilkanaście milionów złotych zainwestowaliśmy w modernizację zakładu w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie przed świętami Bożego Narodzenia wypuściliśmy nowe produkty, które na większą skalę będą produkowane już na wiosnę. Myślimy też o remoncie w zakładzie w Koninie.
Czy będą kolejne łączenia, a w zasadzie przejęcia spółdzielni mleczarskich przez OSM Koło?
– Sytuacja na rynku mleka jest dynamiczna. Są spółdzielnie mleczarskie, które stoją w kolejce, by OSM Koło je przyłączyła. Na co nie do końca jesteśmy gotowi, gdyż musimy pozałatwiać sprawy związane z poprzednimi przejęciami, a przypomnę, że w ciągu roku przejęliśmy dwie spółdzielnie, które były w bardzo dużych kłopotach. Jednak jeśli uporządkujemy te sprawy to nie mówimy nie, gdyż spółdzielnia jest po to, aby podać rękę rolnikom, traktującym samą spółdzielnię jako własną firmę i wartość nadrzędną.
Dziękujemy za rozmowę.