Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Obora jak serenada

Data publikacji 08.01.2021r.

Monika i Ireneusz Jasińscy jeszcze do niedawna utrzymywali bydło w 5 budynkach, a obsługa zwierząt zajmowała 6 godzin dziennie. Hodowcy postanowili więc wybudować nową oborę, w której po powiększeniu stada pracują tylko 3 godziny.

lubelskie
Zarówno Monika, jak i Ireneusz Jasińscy odziedziczyli gospodarstwa po swoich rodzicach. Rozwijając hodowlę stwierdzili, że do dalszego rozwoju potrzebna jest nowoczesna obora. W ubiegłym roku w gospodarstwie takowa powstała. W wolnostanowiskowym obiekcie zwierzęta utrzymywane są na rusztach, a na legowiskach zastosowano materace słomiano-wapienne.W oborze zaplanowano 130 legowisk dla krów dojnych, a po drugiej stronie korytarza paszowego 75 legowisk dla jałówek.
Budynek ma 27 m szerokości i 85 m długości, a jego wysokość w kalenicy wynosi 11 m. Ściany i dach wykonano z płyty warstwowej. Szczeliny (o wysokości 2 m) w ścianach długich zasłaniane są kurtynami poliwęglanowymi. Podczas malowania elewacji zewnętrznej hodowcy wykazali się fantazją oraz lokalnym patriotyzmem. Ściany pomalowali na kolor żółty, na tle którego widnieją czarne kropki. Są to barwy serenady, czyli marki serów żółtych, produkowanych przez Spółdzielczą Mleczarnię Spomlek z Radzynia Podlaskiego.
– Chcieliśmy, aby było kolorowo, a przy okazji wyraziliśmy przywiązanie do naszej spółdzielni, z którą współpraca układa nam się dobrze – wyjaśnia Ireneusz Jasiński podkreślając, iż obora wolnostanowiskowa jest bardzo dobrym rozwiązaniem.
– Do niedawna utrzymywaliśmy zwierzęta w różnych systemach. Część krów mieliśmy w uwięziówce, część w systemie wolnostanowiskowym, gdzie dojone były na tzw. zatrzaskach. Jednak nasza nowa wolnostanowiskowa obora jest zupełnie czymś innym. Nawet zwierzęta, które przeszły tutaj z uwięziówki zmieniły się na korzyść. Są zdrowsze. Niektórzy hodowcy twierdzą, że przy zmianie warunków utrzymania tracili nawet połowę stada. U nas czegoś takiego nie było. Wybrakowaliśmy łącznie niespełna 10% stada. Sądzę, iż wpływ na tak dobry wynik miał fakt, iż sztuki przed zasuszeniem i zasuszone utrzymywane były bez uwięzi. W uwięziówce stała tylko grupa wysokoprodukcyjna – mówi Ireneusz Jasiński, który zadowolony jest z wybranego systemu utrzymania.
– W starych budynkach zużywaliśmy bardzo duże ilości słomy. Mieliśmy więc do wywiezienia bardzo dużo obornika. Początkowo wahałem się z wyborem posadzki rusztowej. Słyszałem na jej temat różne opinie, ale teraz nie zamieniłbym się na inny system. Czekamy jeszcze na zamówionego robota do czyszczenia rusztu oraz robota do podgarniania paszy. Materace słomiano-wapienne wymagają co prawda uzupełniania, ale krowy czują się na nich komfortowo, a ponadto w nowej oborze ilość drobnoustrojów i komórek somatycznych w mleku zmniejszyła się o 80% – mówi Ireneusz Jasiński.
Hodowcy zdecydowali się na halę udojową 2x10 bok w bok Afimilk, z systemem zarządzania stadem i wykrywania rui oraz stacją paszową.
– Dój na hali bok w bok odbywa się szybko. Wyróżnia ją łatwość podłączania aparatów od tyłu, dobry dostęp do wymion i szybkie wyjście z hali. Zastosowane u nas automatyczne ściągacze aparatów udojowych dodatkowo ułatwiają pracę. Zdarza się, że sam doję krowy, które ktoś mi podgania. Wówczas dój ponad 100 sztuk trwa około 70 minut. Niestety, nie działa jeszcze system zarządzania stadem i wykrywania rui, ale to tylko kwestia czasu – mówi hodowca.
Wóz paszowy pracuje w gospodarstwie od 16 lat.
– Obecnie testujemy wóz paszowy firmy Blattin o pojemności 13 m3, ale docelowo będzie to maszyna o pojemności 18 m3, którą już zamówiliśmy – mówi pan Ireneusz.
Hodowcy czekają jeszcze na dostarczenie i montaż stacji paszowej, więc obecnie krowy otrzymują pełny TMR.
– Stado podzielone jest na 2 grupy żywieniowe. Jedna otrzymuje miks przewidziany na wydajność 35 litrów, druga na 20 litrów mleka dziennie. Po zamontowaniu stacji, korzystać z niej będą sztuki najwydajniejsze – wyjaśnia gospodarz.
W gospodarstwie państwa Jasińskich praktycznie nie rodzą się byczki, gdyż od kilku lat zacielają bydło wyłącznie nasieniem seksowanym.
– 3 lata temu żona nawiązała współpracę z firmą Top Gen, w której zaopatrujemy się w nasienie seksowane, sprawdza się bardzo dobrze zarówno na krowach, jak i jałówkach. Na spadek skuteczności zacieleń nie możemy narzekać, nawet krowy, które powtarzają ruję ponownie kryjemy seksowanym nasieniem. Zaletą stosowania takiego nasienia jest to, że odchodzi nam problem sprzedaży byczków, które teraz są za bezcen. Kupujący oferują 200 zł za sztukę. Jałówki, u których zabieg inseminacji jest nieskuteczny, kryte są przez utrzymywanego w gospodarstwie buhaja – mówi Ireneusz Jasiński.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a