Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Głodowa emerytura Maryli

Data publikacji 07.03.2021r.

Przed tygodniem pewna europosłanka zaproponowała wprowadzenie zakazu reklamy produktów pochodzenia mięsnego i mlecznego. Nie piszemy jak się nazywa, żeby nie robić jej reklamy. Ta pani – prawniczka i weganka, a więc miłośniczka kotletów z soi i buraków – uczyniła sobie z takich wypowiedzi sposób na zaistnienie w mediach. Zgodnie z zasadą – "nie ważne jak o tobie mówią, byle nie przekręcali nazwiska". Wrzuca więc od czasu do czasu "kwiatki", ludzie się tym emocjonują, a ona istnieje w mediach i świadomości wyborców. Robi to średnio co 3–4 miesiące, więc czekamy na kolejny pomysł w maju lub czerwcu. A do jej najświeższych pomysłów nie będziemy się odnosić. Nie znaczy to, że nie należy ludzi uświadamiać, że takie opinie głoszone przez europosłankę są fałszywe. Przypominamy, że owa celebrytka reprezentująca wybitnie lewicową wrażliwość chce z diety usunąć mleko i jego przetwory. Dlaczego? Bo mleko jest pozyskiwane od zgwałconych krów! Tylko patrzeć, że wnet zgłosi postulat, aby w kodeksie karnym znalazła się na to odpowiednia kara. I co najważniejsze, znajdzie poparcie dla tego pomysłu wśród wielu celebrytów, w tym też tych z Brukseli. Rozumiemy, że głodujące dzieci z państw trzeciego świata albo dzieci z państw bogatszych, których matki nie mogą karmić piersią, będą musiały spożywać odżywki na bazie owsa albo soi. Mamy nadzieję, że będzie to przynajmniej soja non GMO. Zejdźmy jednak na ziemię. Rewolucja żywnościowa aż tak bardzo nas nie przeraża! Bo wegetarianizm i weganizm stały się po prostu modne. Moda przeminie. Pandemia się skończy. Chociaż wiele różnorakich autorytetów brylujących w mediach jest mocno przekonanych, że po koronawirusie nie wrócimy już do dawnego życia i zwyczajów, to jakoś niespecjalnie w to wierzymy. W historii ludzkości zdarzały się znacznie gorsze epidemie. Choćby grypa hiszpanka z lat 1918-1919, zabijała jedną trzecią chorych, a zachorowało na nią 500 mln ludzi, czyli 30% ówczesnych mieszkańców naszej planety (koronawirus to jak dotąd 2,5 mln ofiar śmiertelnych i ponad 111 mln zarażonych, do jednej trzeciej brakuje około 2 mld zachorowań). A świat wrócił przecież w latach 20. ubiegłego wieku do normalnego życia. Może dlatego, że nie miał wówczas telewizji informacyjnych i Internetu, które z równą intensywnością relacjonują protesty przeciw lockdownowi, jak i informacje na temat nowych mutacji koronawirusa.
Wspominamy o pandemii, bo znów rośnie liczba zakażonych, a to oznacza przedłużanie obecnych ograniczeń i wprowadzanie nowych. Póki gospodarka nie zacznie normalnie funkcjonować rolnictwo odczuwać będzie różne skutki epidemii, o czym wielokrotnie pisaliśmy. Apelujemy więc! Niech każdy z nas dwa razy się zastanowi, zanim zrobi coś co może przyczynić się do wzrostu trzeciej fali epidemii.
Ostatnio pojawiło się w mediach sporo zamieszania związanego z planem włączenia do ZUS rolników prowadzących działalność gospodarczą będąc w KRUS. Przy tej okazji wielu znów rozdzierało szaty nad niskimi składkami na ubezpieczenie społeczne płaconymi przez rolników. Nikt oczywiście nie zająknął się, że rolnicy płacąc niskie składki pobierają równie niskie emerytury, takie jak wiele gwiazd estrady, czy filmu, które oszczędzały przez lata na Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Teraz rozpaczają, że otrzymują niewiele ponad 1000 zł emerytury, która mieszkańcom wsi musi wystarczyć na utrzymanie, bo nie dorobią sobie podczas Sylwestrowej Nocy Przebojów z Polsatem, jak np. Maryla Rodowicz, która świadczenie z ZUS pobiera od lat 16. Wniosek z tego jest jeden – minimalna emerytura z KRUS to społeczna sprawiedliwość, miesięczne świadczenie w wysokości niewiele ponad 1500 zł dla gwiazdy estrady to emerytura głodowa.
Wróćmy jednak do rolnictwa. Jesteśmy świadkami jak największa spółdzielnia mleczarska na świecie (skup ok. 20 mld l rocznie), nowozelandzka Fonterra, zaczyna sama siebie wykańczać. Otóż wprowadziła ona dopłatę 10 centów na kilogram suchej masy (ok. 27 groszy) za zrównoważoną produkcję mleka. Żeby ją otrzymać rolnik musi przedłożyć dokumentację, która zawiera informacje nt. zużycia nawozów, antybiotyków, paszy treściwej oraz o dobrostanie zwierząt i planach środowiskowych. Niespecjalnie nam to przeszkadza. Szefowie Fonterry sprawią, że najtańsze mleko na świecie, które produkowane jest w Nowej Zelandii i w olbrzymich ilościach eksportowane na cały świat, stanie się droższe. Obyśmy nie wpadli na podobne pomysły w Polsce.
Rabobank, międzynarodowy bank wywodzący się z Holandii, specjalizujący się w sektorze żywnościowym, co roku publikuje prognozę dotyczącą sytuacji na rynkach rolnych w nadchodzącym sezonie. Zdaniem specjalistów z Rabobanku, na świecie powraca moda na interwencję rynkową, a kraje eksportujące zboże ponownie rozważają wprowadzenie kwot i podatków eksportowych, ponieważ martwią się o bezpieczeństwo żywnościowe. Kilku głównych importerów zaczyna gromadzić zapasy, aby złagodzić ryzyko niedoborów. Dzieje się tak przy bezprecedensowym wsparciu wielu rządów, które pomagają zrównoważyć wpływ pandemii na zatrudnienie, a tym samym wydatki na żywność. Dzięki tym czynnikom globalny popyt na żywność pozostał zaskakująco duży i to pomimo napięć politycznych i wojen handlowych.

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a