Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Chcę, żeby kobiety lśniły

Data publikacji 14.03.2021r.

Angel Bright – tak nazwała swoją maleńką manufakturę, którą ulokowała na podwrocławskiej wsi. W niej obraca nożyczkami, nićmi i niezwykłej urody kryształkami, tworząc z nich biżuterię, która przyprawia o zawrót głowy. Jadwiga Hutnik, mieszkanka Brzeziej Łąki w gminie Długołęka, opowiedziała nam o tym, skąd wzięła się jej fascynacja kryształami i czym ma być jej biżuteria dla kobiet.

dolnośląskie
Niech pierwsza rzuci kamieniem ta, która z nas nie wchodzi na strony internetowe z biżuterią. I ja tak zrobiłam niedawno przy porannej kawie. Kiedy na Facebooku ogląda się jakąś stronę, serwis natychmiast podpowiada kilka podobnych. Skacząc od adresu do adresu, znalazłam się nagle na profilu "Biżuteria artystyczna Angel Bright", a chwilę później na stronie internetowej jej twórczyni. I nie byłoby w tym może nic zaskakującego, gdybym przy opisie pewnej malowniczej pary kolczyków o nazwie "Czar księżniczki" nie natknęła się na zaskakujący opis, którego pierwsze zdanie brzmiało: "Kolczyki inspirowane roślinnością z terenów LGD Dobra Widawa". Kto mógłby wpaść na taki pomysł? Tylko ktoś mieszkający na wsi i kochający przyrodę. Dlatego ciekawość zaprowadziła mnie do Jadwigi – autorki kryształowych arcydzieł.

r e k l a m a

Tu ametyst, tam chryzopraz

Jadwiga urodziła się w Ratnie Górnym – małej wsi w gminie Radków pod Kłodzkiem.
– Rodzice mieli niewielkie gospodarstwo. Na 15 ha uprawiali pszenicę, buraki, kukurydzę. Były krowy, przez jakiś czas konie, ptactwo, króliki. Nie przepadałam za dojeniem. Za to uwielbiałam spacery po górach – pełnych kamieni i minerałów. Tata nawet kiedyś znalazł w potoku chryzopraz – opowiada Jadwiga.
Wtedy jeszcze nie miała pojęcia, czym się zajmie w dorosłym życiu. Koraliki dopadły ją w liceum. Robiła je sama, z modeliny, a z nich proste ozdoby dla siebie, dla koleżanek. Potem poszła na studia na Politechnikę Wrocławską, a po niej trafiła do pracy w administracji.
– W dużej firmie nie było mowy o wolnej chwili. Na kilka lat zupełnie zarzuciłam pasję. Mieszkaliśmy z mężem we Wrocławiu, potem na chwilę przeprowadziliśmy się do Zielonej Góry. Ale miasto to nie było nasze miejsce. Szukaliśmy kawałka ziemi i znaleźliśmy go w 2013 roku w Brzeziej Łące. Jeszcze we Wrocławiu, kiedy byłam na urlopie wychowawczym i siedziałam z dwojgiem dzieci w domu, trochę z nudy na nowo odnalazłam swoją pasję. Gdzieś kupiłam parę kamyczków, coś ze sobą połączyłam i nagle: "Wow! Jakie to piękne!" – koleżanki wyrywały sobie te moje pierwsze bardziej profesjonalne próby – bransoletki, naszyjniki – opowiada Jadwiga.

Zakochana w kryształach

Widziała, że to, co robi, się podoba. Ją coraz bardziej zachwycały nowe wzory i światło kryształów. Najpierw na kilkanaście miesięcy trafiła na bezrobocie. Będąc na nim, podjęła decyzję o założeniu działalności gospodarczej. I dowiedziała się, że istnieje coś takiego, jak lokalna grupa działania, która może jej w tym pomóc.
– Poinformowano mnie o takiej możliwości w urzędzie marszałkowskim. Polecono mi naszą Lokalną Grupę Działania Dobra Widawa. W LGD przeszłam cykl szkoleń. Jeszcze zanim założyłam działalność, pojechałam z LGD na Jarmark Produktu Lokalnego do Oleśnicy. Wystawiłam się z biżuterią i otrzymałam pierwsze miejsce za najpiękniejszy produkt w kategorii rękodzieła – chwali się Jadwiga.
W 2019 roku otworzyła firmę. Jednorazowa bezzwrotna dotacja z PROW pozwoliła na zakup komputera, wielką szafę, drukarkę, sprzęt fotograficzny, terminal do płatności kartą, opracowanie profesjonalnej strony internetowej. Przy nowym domu na dziesięciu arach założyła warzywnik i minisad. A w domu urządziła sobie mały pokoik w bieli z dużym oknem. Przy nim stoi organizer z kilkudziesięcioma szufladkami pełnymi kolorowych koralików, kamieni i kryształków. I nie ma mowy o kiepskiej jakości.
– Kupuję w Internecie, mam kilku zaufanych dostawców w Polsce. Nie ściągam produktów z Chin. Staram się, żeby były dobrej jakości. Robię biżuterię z minerałów, kryształów Swarovskiego, czeskich kryształków i japońskich szklanych drobniutkich koralików Toho – wymienia i wyciąga kolejne saszetki z mieniącymi się drobinami.

r e k l a m a

Kolczyk tyłem do przodu

Trudno oderwać wzrok od kwiatowych kolczyków w finezyjnych formach, w których Jadwiga zatapia słynne kryształy Swarovskiego. Czasem oprawia je w siatkę z drobniutkich złotych Toho. Wszystko się mieni, lśni, opalizuje, ale blask jakoś nie przytłacza. A kryształ czyni ze światłem istne cuda. I czasem dzieli się nim z bardziej matowym, czarnym onyksem, granatową jak wieczorne letnie niebo "nocą Kairu" czy opalizującym labradorytem. Ten ostatni to kamień, który przywodzi na myśl dziecięcą ekstazę, której dostarczała plama benzyny na asfalcie. Między tym wszystkim zaczynają śmigać nożyczki i giętkie igły nawleczone na nylonowe nici. Dziesięć szybkich ruchów i fragment kolczyka boho, naśladującego makatkę w indiańskie wzory, gotowy. Jadwiga koraliki zszywa albo tka z nich wzór na specjalnym małym krośnie. Zaletą jej biżuterii jest to, że właściwie nie ma ona lewej strony. Kolczyki, bransoletki, naszyjniki robione są tak, że tył, który zwykle ujawnia szczegóły roboty, tu jest niezwykle estetyczny. Bywa tak ładny, że blogerki, którym Jadwiga w barterze za reklamę płaci biżuterią, mylą się i na swoich stronach prezentują zdjęcia kolczyków od tyłu. Jadwiga swoje produkty sprzedaje na swojej stronie internetowej www.angelbright.pl, ale też na znanych platformach internetowych, na których sprzedaje się rękodzieło, takich jak etsy.com czy arsneo.pl. Jej biżuterię kupują klienci z Polski, ale i z zagranicy.

Wilczełyko w uszach

To wszystko musi kosztować. Jadwiga mówi, że w cenie produktu zwykle około 30% to koszt materiału. Maleńka torebeczka japońskich koralików kosztuje 10 zł, para zawieszek do kolczyków – 25, a kryształ Swarovskiego potrafi kosztować nawet kilkadziesiąt złotych. Reszta to w większości koszt mozolnej pracy plus koszty utrzymania działalności gospodarczej (podatki, ZUS). Nad jednym egzemplarzem Jadwiga spędza średnio 4–5 godzin. Ale bywa, że robota trwa dłużej. Zwłaszcza kiedy podwrocławska artystka postanawia inspirować się otaczającą ją przyrodą.
– Od zawsze inspirują mnie kwiaty. A teraz te, które spotkać można na obszarze działania naszej LGD. Te kolczyki są na przykład z kolecji Dobra Widawa. To kształt naśladujący podkolan biały występujący na obszarach chronionych Lasów Grędzińskich. Te zielone kolczyki zainspirowane są koleantusem delikatnym. Różowe kwiatki to ma być wawrzynek wilczełyko. Fioletowe dzwoneczki to próba naśladowania goryczki wąskolistnej. A te moje najdroższe i chyba najbardziej zdobne kolczyki to inspiracja kwiatem rdestu wężownika – wyjaśnia Jadwiga.

Nie bójcie się błyszczeć!

Kocha wymyślne wzory, ale ma sentyment do prostych kamieni. Wierzy, wzorem św. Hildegardy, że minerały mają korzystny wpływ na zdrowie. Ale biżuterię robi z pewnym ważnym przesłaniem dla kobiet. I ma to związek z nazwą jej firmy.
– Wierzę w to, nie – wiem to na pewno, że w każdej kobiecie jest blask, jest światło. A moja biżuteria, też często lśniąca, ma z jednej strony dodawać blasku, a z drugiej podkreślać, wydobywać z kobiet ten ich wewnętrzny. Chciałabym, żeby każda kobieta na świecie uwierzyła w niego i nie bała się lśnić. W przenośni i dosłownie. Bo uważam, jak zresztą wiele projektantek, że nie ma co odkładać biżuterii na specjalne okazje. One zdarzaja się rzadko, a my żyjemy krótko. Trzeba cieszyć się każdą chwilą, a część tej radości może dostarczać biżuteria. Noszona także na co dzień – przekonuje Jadwiga.
Nie bez powodu też swoją manufakturę nazwała Angel Bright. To w wolnym tłumaczeniu 'anielski blask'. Jadwiga mówi, że nazwę miała gotową na długo przed otwarciem firmy. Bo jest dla niej oczywiste nie tylko to, że mamy w sobie światło, ale że kobiety mają wiele wspólnego z aniołami.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a