lubelskie
Dziadek Marcina Furtaka, Hipolit osiedlił się w Kułakowicach Drugich (pow. hrubieszowski), ponieważ poznał w tej okolicy swoją miłość. Dla niej przeprowadził się tu z Lubartowa. – Czyli w tym miejscu prowadzimy rodzinne gospodarstwo od trzech pokoleń – mówi Marcin Furtak. Przejął je od rodziców w 2010 r., wykorzystując na start wsparcie z programu Młody Rolnik. Specjalizuje się w produkcji roślinnej. Pod pługiem w jego gospodarstwie znajduje się ok. 50 ha gruntów. Przeważają bardzo dobre gleby klasy I i II, w tym słynne hrubieszowskie czarnoziemy. Oprócz tego niewielki areał to gleby klasy III.r e k l a m a
Jaki rzepak wybrać
W obecnym sezonie w gospodarstwie jesienią zostały wysiane pszenice ozime i rzepaki ozime. Wiosną nastąpi siew kukurydzy, fasoli i niewielkiej ilości buraka cukrowego. – Znaczące zmniejszenie areału przeznaczonego w tym gospodarstwie pod tę uprawę wiąże się ze spadkiem opłacalności produkcji. – A także z brakiem porozumienia z Cukrownią Werbkowice w kwestii korzystniejszych zasad kontraktacji oraz możliwości weryfikacji podawanych przez cukrownię poziomu polaryzacji i zanieczyszczeń – wyjaśnia pan Marcin.Najważniejsza roślina oleista w Polsce, czyli rzepak pojawiła się na dobre w strukturze zasiewów gospodarstwa, gdy nasz rozmówca przejął gospodarstwo od swojego ojca Kazimierza Furtaka. – Ale tata jest cały czas na bieżąco, wspiera mnie i mogę liczyć na jego doświadczenie – mówi syn.
Bieżący sezon będzie najprawdopodobniej ostatnim, w którym jej uprawa jest prowadzona w tradycyjnej płużnej technologii. Został już bowiem zakupiony siewnik punktowy marki Kuhn z redlicami talerzowymi. – Liczymy na oszczędności: za jednym przejazdem następuje uprawa gleby, jej dogniatanie i wysiew. Poza tym uprawa za pomocą takiego siewnika będzie korzystniejsza dla struktury gleby zapobiegając jej erozji – mówi pan Marcin.
Rzepaki w jego gospodarstwie są przeważnie siane po pszenicach ozimych. Terminowo, czyli na przełomie sierpnia i września. – Nie inaczej było w bieżącym sezonie – mówi Marcin Furtak. Wschody były bardzo dobre, obsada praktycznie pełna.
– Ale zatrzymując się jeszcze przy poprzednim. Mieliśmy odmiany zarówno mieszańcowe, jak i populacyjne. Średnie plonowanie ze wszystkich rzepaków wyniosło 3,5 t/ha. Najbardziej byłem zadowolony z Bellevue C1 z hodowli Bayer. Odmiana sprawdziła się nie tylko u mnie, chwalą ją okoliczni rolnicy. Do tego nie jest droga. Dlatego w tym roku już całość areału przeznaczonego pod rzepak obsiałem tą odmianą – wyjaśnia. Co do odmian hybrydowych pan Marcin jest zdania, że choć ich plonowanie było na zadowalającym poziomie, jednak nie na tyle dużym, by zrekompensować większe koszty zakupu kwalifikowanego materiału siewnego hybrydy.
Standardowa ochrona grzybowa
W gospodarstwie jest prowadzona standardowa fungicydowa ochrona rzepaku, czyli wykonywany jest jeden zabieg jesienią oraz dwa zabiegi wiosenne. Zabieg T1 ma m.in. na celu ograniczenie możliwości wczesnego porażenia roślin przez suchą zgniliznę kapustnych. Chodzi też i o to, aby ograniczyć lub opóźnić zasiedlanie roślin przez zarodniki grzybów tak, żeby wiosną nie stały się źródłem infekcji. Zabieg T1 jest zwykle przeprowadzany po rozpoznaniu objawów suchej zgnilizny kapustnych na polu podczas lustracji plantacji przy uwzględnieniu progu szkodliwości. Ewentualnie można wyznaczyć termin korzystając z monitoringu występowania zarodników.– Ostatniej jesieni w terminie T1 zastosowałem tebuconazol w dawce 0,5 l/ha – mówi Marcin Furtak. – Rzepak wszedł w okres zimowania w dobrej kondycji. Gdy 25 lutego odwiedziłem gospodarstwo, z pół ekspresowo znikała pokrywa śnieżna i było już widać rzepaki. Można już więc było pomyśleć nad zabiegami wiosennymi, w tym tzw. grzybówką. Co roku jest to zadanie trudniejsze, bo z rynku znikają kolejne substancje czynne. Ostatnio dotyczy to w szczególności triazoli. Do tego różne substancje czynne różnie działają w różnych temperaturach (najlepszy przedział dla fungicydów to 12 do 20 stopni C). Istotna dla powodzenia zabiegu jest też wilgotność powietrza oraz nasłonecznienie. Jak sobie w tym gąszczu zależności poradzić, żeby wybrać preparat, który będzie skuteczny i do tego niekoniecznie horrendalnie drogi?
– Decyduje indywidualne, nabyte wraz z kolejnymi latami doświadczenie o tym, jak dana substancja zachowuje się w konkretnych warunkach pogodowych – mówi Marcin Furtak. – Czyli najważniejsze są sprawdzone substancje czynne. Nie ukrywam też, że korzystam ze wsparcia profesjonalnych doradców. Na tych, z którymi współpracuję, nie mogę narzekać. Nie sprzedają środków na siłę, wiedzą, jak działają ich preparaty. Istotna jest też w tym wszystkim cena. Różnice w różnych okresach bywają bardzo duże i bywa, że ostatecznie to właśnie cena ma decydujące znaczenie. Oczywiście nie chodzi o kupno najtańszego preparatu bez oglądania się na substancje czynne, które zawiera. Bo czasem droższy, znaczy tańszy. Nie trzeba poprawiać. Ale i ten droższy można kupić, w zależności od okresu, w różnych cenach.
O tym, jakie substancje czynne zostaną zastosowane tej wiosny w przeciwdziałaniu chorobom grzybowym w rzepaku, decyzja w gospodarstwie jeszcze nie zapadła. Przed rokiem, w zabiegu T2, czyli zaraz po ruszeniu wegetacji, użyte były substancje ze wspomnianej już grupy triazoli, czyli difenokonazol w mieszaninie z paklobutrazolem (0,5 l/ha). Z kolei w zabiegu T3 (w czasie kwitnienia, gdy zaczynają opadać pierwsze płatki) użyte zostały w mieszaninie dimoksystrobina i boskalid w dawce 0,3 l/ha. – Efekt był zadowalający, choć tam, gdzie z powodu przymrozków popękały łodygi, konieczny był dodatkowy zabieg – mówi pan Marcin.
r e k l a m a