r e k l a m a
Dzięki gnojowicy ograniczam nawożenie
r e k l a m a
– Jesienią zawsze wylewam na pole gnojowicę, następnie wykonuję orkę na głębokość ok. 25 cm, dzięki temu nawóz naturalny trafia w głąb gleby i przez zimę ma czas na rozłożenie się i uaktywnienie. Gnojowica świńska dostarcza nie tylko azotu, fosforu i potasu, jest również zasobna w takie składniki jak: bor, cynk, miedź, mangan czy żelazo. Dzięki temu nawożenie mineralne ograniczam do minimum – wyjaśnia rozmówca.
Wiosną rolnik przedsiewnie stosuje Saletrzak 27 Standard w dawce 200 kg/ha. Saletrzak poza dwiema formami azotu wolniej działającą amonową i szybko działającą saletrzaną, zawiera także 2 proc. wapnia i 4 proc. magnezu. Pan Mateusz zawsze miesza nawóz z glebą, co jest zresztą zalecane przez producenta. Taka technologia nawożenia powoduje, że nakłady na produkcję owsa są niewielkie i bardzo dużo „załatwia” gnojowica.
Co prawda owies jest tolerancyjny jeżeli chodzi o pH gleby, bo uprawiać go można na glebach o odczynie kwaśnym, jak i obojętnym, jednak wyżej plonuje przy pH powyżej 5,0. Mateusz Cygan regularnie wykonuje badania glebowe i na ich podstawie kolejno wapnuje poszczególne pola. Jest zwolennikiem wapna pylistego i uważa, że jest to jedyne wapno, które pozwoli utrzymać pH i jednocześnie uzupełnić ilość wapnia w glebie. Często wapnuje wiosną, jednorazowo stosując 2–3 t wapna na hektar przykrywając je delikatnie glebą. Uzupełnia wapno regularnie, bo wie, że gnojowica świńska, która z jednej strony daje tyle dobrego, z drugiej strony jednak zakwasza glebę.
Siew jest najważniejszy
Dla właściciela gospodarstwa siew jest najważniejszy, bo wie, że wszelkie błędy popełnione na początku ciągnęły się będą przez cały okres wegetacji i zakończą się niższym plonem.
– Do siewu owsa usługowo wynajmuję siewnik z redlicami talerzowymi i z kółkami kopiującymi, żeby głębokość siewu 250 kg/ha ziarna była jednakowa na całym polu, ok. 2–3 cm. Muszę się do tego przyłożyć przede wszystkim dlatego, że mam mozaikowate gleby, a zależy mi na równych wschodach, bo dzięki temu nie będę miał problemów z kolejnymi zabiegami – podkreśla rozmówca.
Bardzo ważny w uprawie owsa jest sam termin siewu, najlepiej posiać tak, żeby rośliny wykorzystały zapas wody, który zgromadził się po zimie. Ale rozmówca przestrzega, aby nie siać za wcześniej, bo owies nie lubi dużych różnic temperatury między dniem, a nocą. Co prawda eksperci podają, że kiełkuje już przy 2–30 °C i zalecają wczesny siew, to właściciel gospodarstwa w Purdzie ma swoje doświadczenia i przemyślenia.
– Miałem taki przypadek, że zasiałem 20 ha owsa w marcu, później było zimno, w nocy przymrozki, więc najpierw nic nie kiełkowało, później ziemia zrobiła się jak skała i było jeszcze gorzej, bo małe roślinki nie mogły się przebić. I w rezultacie plon miałem bardzo niski. Oczywiście zgadzam się z tym, że owies może kiełkować przy 30 °C, ale tak naprawdę proces ten przebiega bardzo wolno, często nawet go nie widzimy, a przyspiesza dopiero, gdy średnia dobowa temperatura zbliża się do 7–80 °C – mówi Mateusz Cygan.
Dlatego rolnik z Purdy zaczyna siać owies zawsze na początku kwietnia, ale jest jeden warunek, gleba musi być wilgotna podczas siewu, bo to wpływa na lepsze kiełkowanie, równe wschody i wyrównany dalszy rozwój rośliny. Owies nie ma może zbyt dużych wymagań glebowych, ale jest bardzo wrażliwy na skoki temperatur i niedobór wody zwłaszcza od strzelania w źdźbło do kłoszenia i to wszystko niestety wpływa na niższe plonowanie.
Liczę na wysoki plon, więc zawsze skracam
Wybierając odmianę owsa warto zwracać uwagę nie tylko na plonowanie, czy zdrowotność, ale również na podatność na wyleganie. Spośród odmian rekomendowanych do uprawy w województwie warmińsko-mazurskim odmiana Bingo i Harnaś odznaczają się dość dobrą odpornością na wyleganie.
Plantatorzy doskonale wiedzą, że nawet dobrze dobrana odmiana nie zawsze zagwarantuje odporność na wyleganie. Na wyleganie zbóż ma wpływ wiele czynników począwszy od typu gleby, nawożenia i zastosowanej agrotechniki, poprzez warunki atmosferyczne, ilość i rozkład opadów w okresie wegetacji.
Rozmówca podpowiada, że przy spodziewanym dużym plonie owsa, załóżmy przekraczającym 4 t/ha, prawdopodobieństwo wylegania jest bardzo duże i warto zaplanować zabieg skracania. Trzeba tylko uważać, zwłaszcza przy suchej wiośnie, bo zabieg czasem jest dość ryzykowny, ponieważ może trochę przyhamować rośliny, co może odbić się na plonie.
– Jeżeli są sprzyjające warunki to zawsze skracam owies, zabieg wykonuję najczęściej od fazy pierwszego kolanka. Stosując moją technologię uprawy owsa wypracowałem stabilne plonowanie na poziomie blisko 6 t/ha i nie mogę ryzykować, żeby obniżył mi się plon. A jeżeli nie skracałbym owsa jego położenie się przez zbiorem mogłoby obniżyć plon nawet do 50 proc. Części nie podniósłby kombajn, a część wcześniej by się osypała, bo owies niestety lubi się osypać. Praktycznie nie ma możliwości zbioru owsa w 100 proc, bo zawsze coś się osypie – podsumowuje właściciel gospodarstwa.
Rozmówca nie do końca zgadza się z opinią, że owies jest bardzo ekspansywny i nie wymaga oprysków herbicydowych. Zawsze stosuje w fazie 4 liści głównych oprysk herbicydowy na chwasty dwuliścienne i jeden oprysk z reguły załatwia sprawę. Mateusz Cygan podpowiada, żeby środek zastosować w odpowiedniej dawce, tzn. w co najmniej minimalnej zalecanej przez producenta. Rolnik uczula też, że przy stosowaniu gnojowicy świńskiej często jest problem z przytulią, bo trzoda chlewna nie trawi jej nasion. Ale dobry oprysk w odpowiedniej dawce skutecznie zwalczy przytulię. Bez wątpienia zaletą owsa jest to, że nie jest porażany przez choroby podstawy źdźbła.
Nie czekam, żeby wszystko dojrzało
– Zbiór owsa trzeba dobrze przewidzieć. Jak ustalam termin zbioru? Kiedy ostatnie ziarna zaczynają żółknąć już powinniśmy wiedzieć, że jest jeszcze około tydzień do rozpoczęcia zbioru. Warto sobie powiedzieć, że takie rozmowy, kiedy rozpocząć zbiór są sprzężone z tym jak równomierne było dojrzewanie owsa. Dlatego tak ważne są wyrównane wschody, bo jeżeli rośliny różnie wschodziły to różnie będą dojrzewały. Niestety, błędy z początku uprawy ciągną się do samego końca. Trzeba brać pod uwagę i to, że w mokrych miejscach, czy na słabszej glebie owies będzie w innej fazie rozwoju. Uważam, że dobry zbiór i taki naprawdę optymalny to rzetelne oszacowanie większości powierzchni pomijając te miejsca mokre, czy problemowe. I naprawdę nie ma co czekać na to, żeby wszystko dojrzało, bo jedne dojrzeją, a te już dojrzałe osypią się – przestrzega plantator z Warmii i Mazur. Rozmówca kosi owies najczęściej ok. 10 sierpnia.
Musi być sens ekonomiczny naszej pracy
Wielu rolników podchodzi do owsa z pewną rezerwą, bo rzeczywiście jest tańszy w uprawie, niż inne zboża, ale daje niższe plony i cena w skupie jest mało zachęcająca. Mój rozmówca postanowił zawalczyć o owies, tym bardziej, że miał idealne gleby, które można pod tę uprawę wykorzystać. Opracował swoją technologię, dzięki której osiąga plon prawie 6 t z hektara i wielokrotnie podczas rozmowy podkreślał, że jest to naprawdę korzystny wynik w stosunku do nakładów.
Mateusz Cygan podpowiada, że przy owsie warto zastanowić się nad sensem ekonomicznym naszej pracy, bo nawozów jest mnóstwo, środki ochrony również do wyboru do koloru, ale nie sztuką jest wszystko kupić, zastosować i wydać mnóstwo pieniędzy, po czym okazuje się, że nic nam nie zostanie po żniwach. Dlatego przez lata starał się opracować taką technologię, która będzie ekonomiczna.
Z ceną owsa w skupie jest różnie, oczywiście w żniwa jest najniższa i wynosiła ok. 500 zł za tonę. W kolejnych miesiącach ceny stopniowo szły w górę. Rozmówca część owsa sprzedaje po żniwach, żeby regulować bieżące zobowiązania, resztę magazynuje i przetrzymuje, czekając na korzystniejszą cenę. Warto dodać, że jest w idealnej sytuacji, ponieważ dysponuje dużą powierzchnią magazynową, poza tym ma dwie czyszczalnie Petkus i suszarnie na potrzeby własnego gospodarstwa.
– Cieszę się, że osiągam gęstość ziarna w granicach 48–50 kg/hektolitr, poza tym najczęściej udaje mi się skosić owies o wilgotności 11–12 proc., więc nawet nie muszę podsuszać. Dzięki dobrym parametrom owies z mojego gospodarstwa za pośrednictwem Centrali Nasiennej w Nidzicy trafiał np. do koni startujących na Torze Wyścigów Konnych Służewiec – wspomina z dumą rozmówca.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz