Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

John Deere 6120M w nowym garniturze. Czy jest równie dobry jak poprzednik?

Data publikacji 14.03.2021r.

Mocno opadająca ku przodowi ścięta maska, węższa kolumna kierownicza pozbawiona wskaźników, ale ze schowkiem na telefon, zamocowany na słupku wyświetlacz podający dane i parametry traktora oraz dwadzieścia dodatkowych koni ponad moc znamionową – takie nowe rozwiązania znajdziemy teraz w bestsellerze John Deere'a – ciągniku 6120M. Jak te zmiany oceniają rolnicy?

łódzkie, mazowieckie
Aby poznać odpowiedź na to pytanie odwiedziliśmy dwóch użytkowników najnowszej wersji John Deere'a 6120M. Pierwszy traktor mieliśmy okazję zobaczyć we wsi Władysławów Popowski (Łódzkie). Maszyna pracuje w gospodarstwie Huberta Pakuły. To była wyczekana inwestycja, bo na maszynę rolnik musiał czekać pół roku. Ciągnik zamówił w kwietniu ub. a odebrał we wrześniu.
– Co prawda, taki był deklarowany termin oczekiwana w momencie zamawiania, ale – jak wspomina Hubert Pakuła – liczyłem, że przyjedzie trochę wcześniej, może w połowie lipca, najpóźniej w sierpniu. Było to o tyle istotne, że w międzyczasie sprzedałem podstawowy, a zarazem najmocniejszy ciągnik, jaki miałem – 80-konnego John Deere'a 5080R z ładowaczem czołowym. Wystawiłem go na sprzedaż po zasiewach licząc, że trochę czasu minie nim się sprzeda. Ale zainteresowanie było olbrzymie. Rolnicy przyjeżdżali oglądać go mimo pandemii. Fakt, traktor był zadbany i miał przepracowanych tylko 3500 motogodzin. Sprzedałem go, gdy trafił się klient, który zaoferował dobrą cenę. Pozostałem wtedy nie tylko bez najmocniejszego traktora, ale i sprzętu do załadunku. A hoduję bydło mleczne, które żywię z paszowozu, który musi być ładowany codziennie. Ale wtedy z pomocą przyszedł dealer John Deere'a – firma Danzap – która na korzystnych warunkach, na czas oczekiwania na traktor wynajęła mi ładowarkę teleskopową. Jeżeli chodzi o sianokosy, to wykonywałem je starszymi ciągnikami, czyli sześćdziesiątką i Zetorem 5211. W taki oto sposób dotrwałem do września.
– A dlaczego wybrany został John Deere? – dopytujemy.
– Zadecydowała dobra opinia o 5080R, w którym przez dziewięć lat wystąpiła tylko jedna drobna usterka, związana z przekaźnikiem prądu. Za John Deere'em przemawiało też to, że traktory tej marki łatwiej się sprzedaje i można za nie dostać odpowiednie pieniądze – odpowiada rolnik, dodając, że, ponownie postawił na ciągnik czterocylindrowy, bo potrzebował maszyny uniwersalnej, która będzie w stanie wykonywać zarówno lekkie prace z ładowaczem, jak i najcięższe typu orka. A traktor z czterema tłokami, w porównaniu do sześciocylindrowego, dzięki mniejszemu rozstawowi osi jest zwrotniejszy. Nie bez znacznia był fakt, że "czwórka" jest bardziej oszczędna.

r e k l a m a

Zwrotnością przebija nawet 5080R

Traktor 6120M wyposażony w ładowacz czołowy John Deere 603R o udźwigu blisko 2 ton, kosztował rolnika 380 tys. zł brutto. Jego zakup był w 60 procentach wsparty środkami z UE. Reszta inwestycji sfinansowana została m.in. ze środków pochodzących ze sprzedaży modelu 5080R. Z wyposażenia ponadstandardowego rolnik wybrał szersze ogumienie, wzmocnione hamulce, dodatkową parę wyjść hydraulicznych oraz mocniejszy podnośnik o udźwigu 5,7 tony, co konstrukcyjnie było związane z zastosowaniem siłowników o większej średnicy i większej tylnej osi. Wykupiona została też dłuższa 3-letnia gwarancja. Rolnik nie zdecydował się na amortyzację przedniej osi, bo chciał, aby traktor wjeżdżał do obory, która we wnętrzu ma 2,84 m wysokości, a przy takim wyposażeniu nie byłoby to możliwe. Od września nakręcił nim prawie 250 motogodzin. Większość wykonał w pracach z ładowaczem. Zaorał też kilka hektarów pługiem czteroskibowym, kosił trawę, ugniatał kukurydzę na pryzmie i przez tydzień jeździł z rozrzutnikiem obornika. Jakie są jego spostrzeżenia po kilku miesiącach pracy?
– Jest niesamowicie zwrotny. Pod tym względem przebija nawet 5080R, choć gabarytowo jest dużo większy – podkreśla Hubert Pakuła. – Widoczność z kabiny oceniam na plus, mimo że ten ciągnik ma mega wielki tłumik. Plusem jest natomiast to, że ten tłumik się nie nagrzewa, co niestety było problemem w 5080R, w którym od tłumika nagrzewała się szyba, co podnosiło temperaturę w kabinie. Latem był to spory problem. W nowym 6120M podoba mi się też to, że przednia szyba nie ma łączników, które w jakimś stopniu ograniczają widoczność. Co do skośnej maski silnika, zachwalanej przez John Deere'a, to moim zdaniem nie wpłynęło znacząco na poprawę widoczności, bo z reguły traktory czterocylindrowe są krótkie, a ich maska rzadko kiedy jest tak duża, że przysłania widoczność. Ciągnik mogę pochwalić za rewelacyjne oświetlenie, mimo że nie posiada lamp ledowych tylko żarówki halogenowe. Super sprawą jest podświetlenie schodków prowadzących do kabiny, która gaśnie dopiero po kilku sekundach od odpuszczenia traktora. Jest to genialne rozwiązanie, szczególnie po wstawieniu traktora nocą do garażu. Co do zastrzeżeń, to nie podoba mi się to, że regulacja kierownicy następuje po naciśnięciu dźwigni, a nie pedału, jak to ma miejsce w większych modelach, tym bardziej, że trzeba sporo siły użyć, aby tę dźwignię zwolnić. Początkowo przeszkadzało mi też to, że na desce rozdzielczej nie ma wskaźników. Znajduje się tutaj tylko schowek na telefon, który jest jednak trochę za wąski i nie mieści się w nim mój smartfon z pokrowcem. Ale z czasem zacząłem się przekonywać do wyświetlacza zamocowanego na słupku, który w sposób czytelny prezentuje wszelkie dane dotyczące traktora.

15 litrów na godzinę

Ciągnik John Deere 6120M Huberta Pakuły nie ma filtra cząstek stałych DPF. Nie posiada też układu recyrkulacji spalin EGR. Spełnia obostrzenia co do czystości spalin tylko przy wykorzystaniu bezobsługowego katalizatora DOC oraz systemu SCR bazującego na AdBlue. Wedle słów rolnika, płyn ten jest uzupełniany co trzecie tankowanie paliwa. Ile traktor spala paliwa?
– Przy pracy z ładowaczem czołowym tego nie mierzyłem, natomiast wiem, że przy pługu "czwórce" podczas orki na głębokości do 25 cm na ciężkich ziemiach jadąc ze średnią prędkością 9 km/h spalał w granicach 15 litrów paliwa na godzinę. A w godzinę takim zestawem byłem w stanie zaorać ok. 0,8 hektara – twierdzi rolnik.
Siłę ciągnika 6120M stanowi motor John Deere PowerTech EWL. Jest to 4,5-litrowa jednostka z turbosprężarką, intercoolerem i wentylatorem ze sprzęgłem wiskotycznym, którego obroty są zależne od wymagań i prędkości obrotowej silnika. Jak wskazuje oznaczenie ciągnika, jego silnik generuje 120 koni mocy znamionowej. To jednak nie wszystko, bo dzięki elektronicznemu przesterowaniu (funkcja IPM) w transporcie lub podczas pracy przy użyciu wałka WOM jest w stanie wykrzesać dodatkowych 20 koni ponad moc znamionową.
– Gdy jeździłem z rozrzutnikiem – jak mówi właściciel maszyny – zdarzało się, że ta funkcja była aktywowana, co było sygnalizowane pojawieniem się odpowiedniej kontroli na wyświetlaczu. Miało to miejsce na początku pracy przy załadowanym do pełna rozrzutniku, kiedy bardzo ciężki, zbity obornik stawiał największe opory. Gdy one ustawały, kontrolka gasła.

r e k l a m a

Bez odrywania ręki od joysticka

Traktor Huberta Pakuły sam jest w stanie zmieniać półbiegi. To zasługa zastosowanej w nim skrzyni AutoQuad Plus EcoShift 24/24. Słowo EcoShift w oznaczeniu przekładni mówi o tym, że po osiągnięciu maksymalnej prędkości 40 km/h traktor schodzi z obrotów do 1590 obr./min, co pozwala oszczędzać paliwo. Skrzynia oferuje 6 biegów głównych, które są przełączane dźwignią po naciśnięciu pedału sprzęgła lub przycisku wyprzęgającego zamocowanego na drążku. Na każdym biegu dostępne są po cztery półbiegi zmieniane pod obciążeniem. Oprócz wspomnianej automatycznej zmiany aktywowanej przyciskiem, mogą być przełączane ręcznie aż na trzy (!) różne sposoby.
– Przy pracach załadunkowych wykorzystuję przyciski znajdujące się na dźwigni do obsługi ładowacza. Na tym drążku zamocowany jest także przycisk rewersu, dzięki temu traktor można obsługiwać nie zdejmując ręki z joysticka – twierdzi rolnik. – Z kolei przy pracach polowych np. orki, korzystam z przycisku zamocowanego na prawym pulpicie, który znajduje się blisko panelu do obsługi podnośnika. Przyciski do półbiegów ulokowano również na dźwigni do zmiany biegów głównych, choć z tego rozwiązania rzadko kiedy korzystam.

Drugi John Deere w gospodarstwie

Kolejnego nowego John Deere'a 6120M mamy okazję zobaczyć we wsi Przewodowo Parcele niedaleko Pułtuska (Mazowieckie). Traktor kupił hodowca Marek Wielgolewski, który dobrze już poznał markę John Deere za sprawą zakupionego w 2012 roku sześciocylindrowego modelu 6830 o mocy 140 KM.
– Ten ciągnik – Marek Wielgolewski wskazuje na John Deere 6830 – ma za sobą 5200 motogodzin przebiegu. Nie zawodzi, a do tego spala niewiele paliwa, bo średnio nawet poniżej 10 litrów na godzinę. A ma przecież sześć cylindrów. Wykonuje te najcięższe prace uprawowe. Jeździ z prasoowijarką McHale Fusion 2 oraz z poziomym wozem paszowym Sgariboldi. Dlatego, gdy nosiłem się z zamiarem zakupu nowego ciągnika już wiedziałem, że będzie to John Deere. W moim gospodarstwie powoli on będzie zastępował w pracy 110-konnego Zetora Forterrę z ładowaczem czołowym, który ma za sobą 16 lat i ponad 10 000 motogodzin przebiegu.
Rolnik złożył zamówienie na nowy ciągnik w firmie Rol-Brat w maju ub.r. Odebrał go we wrześniu. Za maszynę z ładowaczem czołowy John Deere 623R o udźwigu 2,25 tony zapłacił ok. 400 tys. zł brutto. Wybrał bardzo bogate wyposażenie obejmujące amortyzowaną przednią oś, amortyzację kabiny, pneumatycznie amortyzowany fotel, mocniejszą hydraulikę, wzmocniony podnośnik, dodatkową trzecią parę szybkozłączy, trzy prędkości wałka WOM, grzałkę bloku silnika oraz oświetlenie ledowe. Traktor ma za sobą 200 godzin pracy. Jakie prace wykonywał?
– Trochę potestowałem go w orce z pługiem czteroskibowym Overüm, z którym na co dzień pracuje 6830. Na lżejszych ziemiach 6120M pracował równie wydajnie co traktor sześciocylindrowy. Różnicę dało się odczuć na ciężkiej ziemi, ale nawet w takich warunkach sobie poradził – mówi rolnik. – Pracował także z prasoowijarką i siewnikiem. Ugniatał kukurydzę na pryzmie oraz jeździł trochę z paszowozem i przyczepami. No i przede wszystkim pracował z ładowaczem czołowym. Wiosną będzie jeździł z rozsiewaczem do nawozów oraz opryskiwaczem. Myślę, że sprawdzę jego możliwości z 14-tonowym rozrzutnikiem.

W kabinie ciągnika jest równie cicho jak w aucie

Rolnik chwali wprowadzone przez John Deere'a rozwiązanie z przeprojektowaniem kolumny kierowniczej, na której nie ma już liczników czy wskaźników, natomiast parametry robocze i dane można odczytywać z wyświetlacza umieszczonego na słupku kabiny.
– Wyświetlacz jest doskonale umiejscowiony, bo jest zamocowany na wysokości wzroku. Plusem jego jest też to, że nic go nie zasłania, nie tak jak w przypadku wskaźników przy tablicy rozdzielczej, które przysłania koło kierownicy – dodaje rolnik.
– Jakie są mocne i słabe strony tego traktora? – pytamy.
– Na pewno atutem tej maszyny jest jej zwrotność. Podoba mi się w tym traktorze także ścięta maska, która wpływa na poprawę widoczności. Mogą to porównać do Zetora, który również ma ściętą maskę, ale jednak między tymi traktorami jest spora różnica w widoczności na korzyść John Deere'a. Mocną stroną jest też wysoki komfort. W kabinie tego traktora jest tak cicho jak w samochodzie osobowym – ocenia Marek Wielgolewski. – Jeżeli chodzi o słabe strony, to można do nich zaliczyć widoczność do tyłu.
Traktor 6120M Marka Wielgolewskiego wyposażony jest w przekładnię AutoQuad Plus EcoShift 24/24. Zdaniem rolnika, godna uwagi jest funkcja EcoShift.
– To jest super sprawa, bo dzięki tej funkcji mogę poruszać się z maksymalną prędkością, czyli w tym przypadku 43 km/h przy zredukowanej prędkości obrotowej. Traktor jest wtedy znacznie bardziej oszczędny. Dla porównania, aby traktorem 6830 poruszać się w trasie oszczędnie, nie powinno się go wkręcać powyżej 1700 obr./min. Ale przy takich obrotach szybciej niż 30 czy 31 km/h nie pojedzie – podaje na koniec Marek Wielgolewski.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a