kujawsko-pomorskie
– Tym traktorem pojedzie każdy. Wystarczy, że naciśnie sprzęgło, wbije bieg, przesunie dźwignię rewersu i puści sprzęgło, a traktor ruszy. I właśnie takie powinny być maszyny rolnicze, czyli jak najbardziej proste i łatwe w obsłudze – mówi na wstępie Sławomir Banasiak.Farmtrac to ciągnik na wskroś mechaniczny. Rozwiązań opartych na elektronice jest w nim bardzo mało. Praktycznie tylko załączanie przedniego napędu i rozłączanie wałka WOM odbywa się elektrohydraulicznie. Ma prostą skrzynię z czterema biegami, dwoma zakresami prędkości i trzystopniowym reduktorem. Kierunek jazdy zmienia się mechanicznym rewersem.
– Skrzynia jest zsynchronizowana. Biegi wchodzą bez zgrzytów i szarpnięć, a na drodze można go rozpędzić do 40 km/h – ocenia Sławomir Banasiak. – Mimo że traktor ma za sobą prawie 1400 godzin pracy, nie było takiej sytuacji, żeby stanął w polu i nie mógł jechać dalej. Nigdy nie zawiódł zimą, w największe mrozy, nawet dwudziestoparostopniowe. To zasługa świecy żarowej, która w 30–40 sekund nagrzewa powietrze w silniku. Mogę pochwalić go również za zwrotność i widoczność, choć jakość samej kabiny pozostawia wiele do życzenia. Niestety, przedostawał się do niej kurz, a w trakcie mycia traktora również i woda, dlatego na własną rękę założyłem dodatkowe uszczelki. Mało wydajna jest też klimatyzacja. Ale największą jego wadą są cyklicznie urywające się linki od gazu nożnego. W sezonie wymieniam co najmniej jedną, dlatego zawsze dwie mam w zapasie. W zeszłym roku wymieniłem w ciągniku również orbitrol od układu kierowniczego, który zaczął przeciekać.
r e k l a m a
"Mam przekonanie do Perkinsa"
Dlaczego Sławomir Banasiak kupił Farmtraca? Chodziło o usprawnienie pracy, bowiem przed zakupem tego traktora w 2012 roku najmocniejszym ciągnikiem był 76-konny Zetor Crystal 8011 z 1983 roku (czeski odpowiednik Ursusa C-385). Nie posiada przedniego napędu, co skutkowało nie tylko słabszym uciągiem, ale i tym, że niszczył strukturę gleby w trakcie zawracania na uwrociach na wilgotnym polu. Słabo radził sobie też z ugniataniem zielonki na pryzmie, bo po prostu zapadał się w pryzmie. Jego wadą był mało wydajny układ kierowniczy oparty na serwomechaniźmie oraz hałas, który czasami towarzyszył wbijaniu biegów.– Brałem pod uwagę trzy marki: New Hollanda, Farmtraca i Belarusa – wspomina hodowca. – New Holland był najdroższy. Belarus trochę za siermiężny, no i ta skrzynia bez synchronizacji. Natomiast w Farmtracu spodobało mi się to, że został oparty na markowych podzespołach, bo miał oryginalny, angielski silnik Perkinsa oraz mosty i skrzynię od Carraro. Mam przekonanie do Perkinsa, bowiem od nowości pracuje u nas licencyjny MF 255 z 47-konnym silnikiem Perkins, w którym nie było jeszcze przecieku. A traktor ma na karku grubo ponad 30 lat! Oprócz tego mieliśmy też pozytywne doświadczenia z motorem Perkinsa w Ursusie C-360-3P, którego już sprzedaliśmy. Nie bez znaczenia był też fakt, że Perkins jest na tyle popularny, iż nie brakuje do niego części, zarówno tych oryginalnych, jak i zamienników. Znaczenie miało też to, że Farmtrac jest produkowany w Polsce. Moim zdaniem powinniśmy wspierać zakłady działające w naszym kraju, bo w ten sposób wspieramy też rodzimą gospodarkę. Dają one też miejsca pracy i płacą u nas podatki.
Zbiornik paliwa wystarcza na cały dzień pracy
Sławomir Banasiak ma na stanie trzy ciągniki: Zetora 8011, MF 255 i Farmtraca. Zadaniem pierwszego jest jedynie koszenie kukurydzy sieczkarnią jednorzędową. MF wykonuje lekkie zadania – jeździ z opryskiwaczem, rozsiewaczem, siewnikiem oraz jednoosiowym rozrzutnikiem. Natomiast pozostałe prace, w tym te najcięższe, bierze na siebie Farmtrac. Współpracuje m.in. z trzyskibowym pługiem zagonowym Overüm na zabezpieczeniach hydraulicznych z odkładnicami 18", z agregatem uprawowym o szerokości 3,6 m oraz z ciężką broną talerzową John Deere o szerokości 2,8 m z 26 talerzami. Jeździ z prasą rolującą zmiennokomorową New Holland 648, która rocznie zwija po 300 bel. Podczepiam do niego również ścinacz zielonek Taarup 502 o szerokości roboczej 1,8 metra, a w momencie awarii Zetora również sieczkarnię do kukurydzy. No i ze względu na przedni napęd ugniata kukurydzę na pryzmie. Od roku ma zamontowany ładowacz czołowy o udźwigu 1600 kg i wysokości podnoszenia 3,6 m, dlatego wykonuje też wszystkie prace załadunkowe.– Uruchamiam go dwa, trzy razy w tygodniu, aby przewieźć bele z paszą lub wywieść obornik. W pracach z ładowaczem świetnie sobie radzi, bo jest zwrotny. Nigdy nie mierzyłem ile spala paliwa przy takim zadaniu, ale w polu, nawet w orce, jego 98-litrowy zbiornik spokojnie wystarcza na cały dzień pracy – podaje użytkownik maszyny.
– Jakie rolnik widzi jeszcze zalety i wady traktora? – dopytujemy na koniec.
– Plusem jest doskonały dostęp do filtra powietrza, który znajduje się przed silnikiem. Odpowiednio mocny jest też tylny podnośnik, który dźwiga ponad 3 tony. Ale już tylne zawory hydrauliczne są zamocowane zbyt blisko siebie, co stwarza problem przy podczepianiu maszyn – wskazuje Sławomir Banasiak. – W traktorze przeszkadza mi też to, że drążki do zmiany biegów i obsługi reduktora posiadają wspólną gumową osłonę, która bardzo mocno się naciąga. Powinny mieć osobne miechy. W tym traktorze, aby wybrać pożądaną prędkość WOM-u niestety trzeba wysiąść z kabiny, wszak dźwignię do zmiany prędkości znajduje się z tyłu maszyny. Lepiej by było gdyby znajdywała się w kabinie, choć z drugiej strony tak często obrotów wałka WOM się nie zmienia. Ale jedno co na pewno by się przydało w polu, to półbieg i gdybym kupował kolejny traktor, to już z takim wyposażeniem.