opolskie
– Najlepszej jakości sianokiszonki mają 20, a nawet 22% białka w suchej masie. Jest to zazwyczaj pasza z pierwszego pokosu sporządzona z użytków sianych na gruntach ornych przy dużym udziale lucerny lub innych wartościowych roślin motylkowatych. Z kolei dolne granice zawartości białka świadczące o słabszej jakości sianokiszonki to 13–15 % s.m. Pasza o takich parametrach z reguły pochodzi z łąk trwałych z drugiego lub trzeciego pokosu. Dlatego tak ważna jest analiza składu pasz objętościowych. Nie możemy żywić w ciemno. Lepszej jakości sianokiszonki podajemy krowom dojnym, a te słabsze jałówkom. Dzięki analizie składu wiemy ile trzeba dodać białka w postaci pasz treściwych – podkreślił Roland Cichon.Badanie pasz nabiera na znaczeniu zwłaszcza teraz, gdy białko paszowe jest bardzo drogie. Zatem warto wiedzieć ile dokładnie białka podajemy swoim krowom. Wszak przy dobrej jakości sianokiszonce i standardowej dawce paszy treściwej może być go zbyt dużo w dawce. Wtedy krowa nie wykorzysta całego białka do produkcji mleka, które trafi do kanału gnojowego. Poniesiemy tylko niepotrzebne koszty.
r e k l a m a
Słoma na strukturę, ale nie zawsze
Dawka TMR powstaje w paszowozie AGM o pojemności 8 m3, wyposażonym w pionowy ślimak. To już 21-letnia maszyna, a w tym gospodarstwie pracuje od 10 lat.– Paszowóz już dawno zarobił na siebie i powoli rozglądamy się za nowszym modelem – przyznał rolnik dodając, że krowy dojne otrzymują jedną dawkę TMR i nic poza tym. W skład TMR-u wchodzą: sianokiszonka w balotach głównie z lucerny, kiszonka z kukurydzy, śruty zbożowe, dodatek mineralno-witaminowy, poekstrakcyjne śruty sojowa i rzepakowa. Jeśli sianokiszonka jest mało włóknista to do paszowozu trafia także słoma, aby poprawić strukturę dawki.
Od 1 stycznia br. Roland Cichon jest dostawcą mleka do OSM Koło i bardzo chwali sobie współpracę z tą mleczarnią.
– Musieliśmy odejść z OSM Głubczyce, bo nie byliśmy traktowani jak poważny partner. Zaległości w wypłacie za mleko i proszenie się o swoje pieniądze wykańczało nas psychicznie. W OSM Koło jest zupełnie inaczej. To stabilna i duża firma, z którą wreszcie możemy się rozwijać – powiedział Roland Cichon dodając, że nie narzeka na ceną mleka gdyż ta jest znacznie wyższa niż w poprzedniej mleczarni, ale dla niego najważniejsza jest wypłata na czas. W dużej mierze cena surowca zależy od parametrów mleka, a te są tu bardzo wysokie: 3,6% białko i 4,3% tłuszcz.
Głęboka ściółka ze spadkiem
W 2009 roku Roland Cichon zaadoptował stodołę na potrzeby krów i jałówek. Zaś w budynku po starej oborze uwięziowej zamontował halę udojową typu rybi ość 2x5 stanowisk, urządził poczekalnię na halę i porodówkę.– W wyniku prac remontowych połączyliśmy stodołę z wiatą, które zyskały nowe wspólne zadaszenie. Nowa konstrukcja dachu jest bezsłupowa, dach pokryliśmy blachą i ociepliliśmy płytą warstwową, aby uniknąć skraplania. Uzyskaliśmy oborę wolnostanowiskową o dużej kubaturze ze stołem paszowym o szerokości aż 7 m. Ta szerokość jest podyktowana tym, że obora zajmuje szerokość całej działki i jest to jedyny przejazd na tyły podwórka – wyjaśnił Roland Cichon.
Rolnik zdecydował się na głęboką ściółkę o spadzie 10% w kierunku stołu paszowego. Dzięki temu ściółka osusza się, gdyż rzadka frakcja spływa na ganek gnojowy znajdujący się obok stołu paszowego. Obornik z ganku gnojowego usuwany jest każdego dnia za pomocą ładowarki.
– Pomimo że głęboka ściółka jest najwygodniejszą formą legowiska dla krów, to dziś budując oborę postawiłbym na boksy legowiskowe, ze względu na bardzo duże zużycie słomy oraz pracochłonność naszego systemu. Jednak dziś pewnie obory bym już nie pobudował, gdyż gospodarstwo położone jest na terenie miasta i bardzo zostały zaostrzone wymogi prawne co do powstania takiego obiektu – przyznał Roland Cichon.
Po kilku latach użytkowania rolnik doposażył halę udojową w mierniki mleka oraz automatyczne ściągacze, co wyeliminowało pustodój. Za takie usprzętowienie zapłacił jedynie 23 tys. zł, gdyż były to elementy używane sprowadzone z Niemiec. Dla porównania za zupełnie nowe mierniki i ściągacze musiałby zapłacić 90 tys. zł.
r e k l a m a
Podlasie wykupuje materiał hodowlany
Kilka lat temu hodowca zakupił pierwiastki z Kombinatu Rolnego w Kietrzu, były to sztuki z likwidowanej tam ostatniej obory uwięziowej.– Teraz nie kupujemy ani jałówek, ani pierwiastek, gdyż mamy pełną obsadę. Własnych sztuk w zupełności wystarcza na remont stada. Obecnie hodowlane jałówki cielne są bardzo drogie, kosztują w granicach 7,5 tys. zł, poza tym ciężko dostać dobry materiał, bo wszystkie sztuki jadą na Podlasie. To tam głównie sprzedają materiał hodowlany uznane firmy z naszego terenu, jakimi są SK Prudnik czy też OHZ Głogówek – stwierdził Roland Cichon.
Hodowca utrzymuje obie odmiany barwne rasy hf i jak zaobserwował, różnice między nimi są minimalne, ale są.
– Odmiana czarno-biała jest ciut wydajniejsza, ale za to bardziej wrażliwa na schorzenia metaboliczne. Natomiast dziś mamy duży problem ze sprzedażą buhajków czarno-białych. Czerwono-białe byczki sprzedają się znacznie lepiej, a najlepsze wzięcie przy stosunkowo wysokich cenach mają buhajki po simentalu, Dlatego od pół roku inseminujemy krowy również nasieniem od buhajów rasy simentalskiej w typie mlecznym – wyjaśnił Roland Cichon, który sam wykonuje zabiegi unasienniania już od 11 lat, a więc od chwili, kiedy ukończył kurs inseminatorski zorganizowany przez Małopolskie Centrum Biotechniki w Krasnem. To z tej firmy hodowca zamawia nasienie, ale nie korzysta z nasienia seksowanego, gdyż nie narzeka na brak jałówek.