Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Cel: skierować jak najwięcej azotu do gleby

Data publikacji 28.03.2021r.

Wyrzucana w powietrza gnojowca z wozu asenizacyjnego traci cenne składniki, w tym azot, który ulatnia się w formie amoniaku. Dlatego, aby zachować go jak najwięcej, ciecz powinno się skierować wprost do gleby lub przynajmniej rozlać ją na powierzchnię pola czy łąki. Potwierdza to firma Joskin podając jednocześnie, jakie straty azotu ma każdy z dostępnych systemów rozlewania gnojowicy.

Zasada jest taka, że im gnojowica ma mniejszy kontakt z powietrzem, tym mniej traci azotu. Rzeczywistość jest jednak taka, że w naszym kraju na polach pracuje sporo beczkowozów z rozlewaczami, które albo miotają nawóz do góry, albo wylewają ciecz poziomo. Zdaniem firmy Joskin, przy rozlewaniu gnojowicy "w powietrze" rozbita na drobne krople ciecz bardzo szybko traci swoje składniki lotne, uwalniając je do atmosfery.
\– W niektórych warunkach przy takim systemie rozlewania tracimy nawet cały zawarty w gnojowicy azot– podaje firma Joskin. – Takie straty amoniaku nie pozostają bez konsekwencji. Poza szkodliwym wpływem na środowisko naturalne są one główną przyczyną nieprzyjemnego zapachu, który jest źle postrzegany przez otoczenie. Są również skutki finansowe, czyli dodatkowe koszty związane z zakupem sztucznych nawozów azotowych, w celu uzupełnienia niedoborów. Lepsze efekty dają już rampy rozlewające, które podają gnojowicę blisko roślin, a to ogranicza jej kontakt z powietrzem. Straty amoniaku w wyniku ulatniania są tutaj już znacznie niższe.

r e k l a m a

Rampy z wężami i płozami

Joskin podaje, że w zależności od sposobu użytkowania, wyróżnia się dwa zasadnicze typy ramp. Pierwsze są wyposażone w węże wleczone. Rozprowadzają nawóz naglebowo u podstawy roślin, nie spowalniając ich wzrostu. Przy zastosowaniu tego typu urządzeń tylko niewielka część roślin ulega zabrudzeniu gnojowicą. Dzięki tym cechom węże wleczone nadają się do nawożenia upraw, a jednocześnie mogą być stosowane na użytkach zielonych.
– Chociaż gnojowica pozostaje na powierzchni gleby, szacuje się, że wynikające z tego ograniczenie kontaktu z powietrzem powoduje zmniejszenie strat azotu przez ulatnianie o 35 procent – podkreśla belgijski producent.
Występują jeszcze rampy, które u podstawy są dodatkowo wyposażone w płozy. Te wywierają stały nacisk na podłoże, dzięki systemowi listew na sprężynach. Rozgarniając rośliny, płozy umożliwiają dostarczenie składników odżywczych u podstawy pędów bez ochlapywania liści i zanieczyszczania roślin. Z tego względu taki osprzęt nadaje się do nawożenia łąk.
– Mimo iż przy tego typu rampach gnojowica wciąż pozostaje na powierzchni gleby, to jej stały kontakt z podłożem zapewnia mniejsze zanieczyszczenie trawy oraz zmniejszenie o około 50 procent strat przez ulatnianie się – twierdzi Joskin, dodając, że rampy płozowe ze względu na swoje specyficzne właściwości, mogą być używane na użytkach zielonych także w późniejszych okresach, gdy trawa jest wyższa, a liście bardziej bujne. – Z uwagi na obecność płóz oraz usztywnienie węży metalowymi listwami zapobiegającymi ich odbijaniu się od pędów, tego typu urządzenia mogą efektywnie rozsuwać trawę, nie ugniatając jej, a następnie precyzyjnie i równomiernie rozlewać gnojowicę u podstawy roślin. W ten sposób nawóz jest osłonięty liśćmi, co częściowo chroni go przed wiatrem i słońcem, a jednocześnie utrzymuje w bardziej wilgotnym i chłodniejszym środowisku. Pozwala to zminimalizować emisję do atmosfery.

Aplikatory łąkowe

Nic tak dobrze nie ogranicza strat azotu zawartego w gnojowicy jak aplikatory. Umożliwiają one bowiem aplikację cieczy bezpośrednio do gleby. W zależności od zastosowania wyróżnia się dwie kategorie aplikatorów. Pierwsza to aplikatory łąkowe. Sposób ich działania spełnia jasno określony cel – nawożenie wierzchniej warstwy gleby przy jednoczesnym zachowaniu istniejącej okrywy roślinnej. Aby spełnić tę rolę, składają się z elementów kopiujących, których zadaniem jest utrzymanie stałego kontaktu z podłożem, niezależnie od napotkanych nierówności. Jednocześnie wywierają stały nacisk, tak by elementy robocze typu talerze tnące lub talerze stożkowe, mogły naciąć glebę. Pierwsze z talerzy są w stanie zagłębić się maksymalnie do 3 cm, tworząc płytką bruzdę w glebie. Gnojowica jest następnie wlewana w środek tej bruzdy za pomocą stożków wtryskujących poprzedzonych płozami, co gwarantuje precyzyjną aplikację bez opryskiwania roślin. Jedynie podstawa rośliny zostaje lekko zanieczyszczona na niewielkiej szerokości.
– W ten sposób można uniknąć strat przez ulatnianie nawet w około 85 procentach – podkreśla Joskin.
W oparciu o tę samą zasadę działają aplikatory ze stożkowymi talerzami, które umożliwiają głębszą aplikację gnojowicy, bo na ogół do 6 cm. Przy tym rozwiązaniu talerze najpierw tworzą bruzdę, do której stożki wtryskujące równomiernie wprowadzają nawóz, nie brudząc roślin. Ponieważ nawóz trafia pod powierzchnię gleby, jest szybciej przyswajany przez korzenie i zapewnia szybszy wzrost i większą wydajność okrywy roślinnej.
– Aplikacja doglebowa z wykorzystaniem urządzeń opartych na talerzach stożkowych zapobiega powstawaniu przykrych zapachów i ulatnianiu się amoniaku do atmosfery w ponad 95 procentach. Jednocześnie – jak podaje belgijski producentów wozów asenizacyjnych – zmniejszając ryzyko wypłukania gnojowicy przez niespodziewany deszcz. Należy również zaznaczyć, że w zależności od ustawień maszyny, możliwe jest użycie tego typu aplikatora także do pracy powierzchniowej (z mniejszym naciskiem na podłoże) przy wyższej trawie. W tym przypadku talerze pełnią rolę rozgarniaczy trawy, umożliwiając stożkom wtryskującym rozprowadzenie gnojowicy bezpośrednio u podstawy roślin. W ten sposób nawóz trafia pod osłonę liści, co chroni go przed wiatrem i słońcem, a jednocześnie utrzymuje w bardziej wilgotnym i chłodniejszym środowisku.

r e k l a m a

Przy doglebowych nie ma strat amoniaku

Drugą kategorią aplikatorów są modele doglebowe, które wykonują pełną podorywkę ścierniska, a jednocześnie wprowadzają gnojowicę do gleby. Najczęściej stosowane są przed siewem. Dzięki nim nawóz jest mieszany z ziemią i rozprowadzany na głębokości kilku centymetrów. Składniki odżywcze są więc doprowadzane bezpośrednio do miejsca wysiewu, gdzie roślina wytwarza pierwsze korzenie, co gwarantuje jej szybki wzrost. Ponieważ cała gnojowica trafia pod powierzchnię gleby, nie ma strat amoniaku, przykrych zapachów ani ryzyka wypłukania.
– W zależności od rodzaju gleby lub wymaganych prac, tego typu aplikatory są wyposażone w sztywne lub sprężyste zęby lub talerze. Modele z zębami – jak zauważa Joskin – umożliwiają pracę na głębokości do 15 cm. Sztywne zęby są przeznaczone raczej do gleb piaszczystych, a sprężyste lepiej się sprawdzą na gruntach cięższych lub kamienistych. Podczas pracy najpierw zęby nacinają glebę, po czym znajdujące się tuż za nimi stożki wtryskujące wprowadzają do niej gnojowicę. Oprócz modeli z zębami, aplikatory talerzowe występują również w wariancie z dwoma rzędami zagiętych, ząbkowanych talerzy mogących osiągać głębokość roboczą do 10 cm. Pierwszy rząd nacina glebę, tworząc w niej rowek, do którego stożki wtryskujące, umieszczone obok talerzy, wprowadzają ciecz. Talerze w drugim rzędzie, zagięte w przeciwną stronę w stosunku do talerzy pierwszego rzędu, przykrywają gnojowicę.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a