opolskie
– Państwo nie działa, nie pomaga w żaden sposób rolnikom, którzy mają problemy. Jesteśmy w środku pandemii, gdy bardzo ciężko jest zarabiać i sprzedawać. Ten traktor był jedyną taką maszyną w gospodarstwie. Komornik długo się nie zastanawiał, przyjechał i zabrał traktor, mimo że 75% jego wartości było spłacone. Firma kredytowa nie chciała iść na żadne ustępstwa. Odsetki od kilkudziesięciu tysięcy złotych kredytu, który pozostał do spłaty, zostały naliczone do prawie 170 tys. zł. Komornik wszedł na kilkanaście hektarów ziemi. Choć gospodarstwo wycenione jest na milion złotych. Czyli niespłacenie kilkudziesięciu tysięcy złotych kredytu spowodowało, że tym ludziom odbiera się kilkanaście hektarów ziemi i nalicza dodatkowe odsetki – analizuje problem rolników Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, który stanął w ich obronie.r e k l a m a
Coraz więcej takich problemów
Podkreśla, iż są to coraz powszechniejsze problemy rolników w całej Polsce. Jego zdaniem takich spraw są już setki, a może nawet tysiące.– We Wrześni premier Morawiecki uciekł właśnie przed takimi problemami. Mateusz Morawiecki przyjął strategię uciekania od codziennych problemów Polaków. Sprawa jest o tyle dziwna, że rolnicy są jedyną tak liczną grupą społeczną i zawodową, która nie otrzymała wsparcia z tarczy antykryzysowej. Ci ludzie nie dostaną ani złotówki z funduszu na odbudowę po koronawirusie – dodaje Kołodziejczak.
Lider AgroUnii apelował do Mateusza Morawieckiego kilka razy o pomoc w takich sprawach. Wysłał dokumenty do Kancelarii Premiera, m.in. 5 stycznia br., w których zapytał, jak będą wydawane pieniądze na odbudowę po koronawirusie.
– Okazało się, że nie będzie ich na rolnictwo. Najważniejsze pismo w tej sprawie wysłaliśmy do premiera Morawieckiego 12 stycznia. Zwróciliśmy w nim uwagę, że w tej chwili komornicy zajmują majątki rolnikom, że tych spraw jest bardzo dużo. Wskazywaliśmy na konieczność pomocy. Ci rolnicy mieli na jesień kilka hektarów ziemniaków. Nie wykopali ich, gdyż nie miał ich kto kupić. Bo restauracje były pozamykane, stołówki pozamykane, bo sklepy były przepełnione towarem, który do Polski był przywożony również z zagranicy. Ci ludzie mieli rok temu kilkadziesiąt świń, do których wiele dopłacili. Przestali je hodować, bo to się w ogóle nie opłacało. Pandemia przybrała ogromne rozmiary i tak bardzo niszczy rolnictwo, a dla tych ludzi nie ma pomocy – grzmiał Kołodziejczak w obronie rolników.
– Próbowaliśmy szukać jakiegoś wsparcia lub pomocy w wielu miejscach. Poszliśmy do ODR. Tam powiedzieli, że nie ma możliwości pomocy finansowej – jakiejkolwiek. A nam chodziło o pomoc prawną, do kogo i jak się mamy zwrócić. Skierowano nas do KOWR. Tam pani powiedziała, że oni się nie zajmują oddłużaniem czy inną pomocą. W gminie też nie pomogli. W ministerstwie sprawiedliwości pani powiedziała, że może mnie skierować do Izby Komorniczej – opowiada pani Alina. – Na prawników wydaliśmy już około 10 tys. zł.
Bez ciągnika, najważniejszej i jedynej takiej maszyny w gospodarstwie, jego stan będzie się tylko pogarszał. Już teraz są problemy z karmieniem zwierząt, bo do pracy zostały im jedynie widły i taczki, żeby przynieść paszę, ściółkę i nakarmić 40 opasów. Bez ciągnika rolnicy nie będą też mogli na wiosnę obsiać gruntów, a potem ich uprawiać. Znaleźli się w matni, z której nie ma wyjścia.
Ziarno wiadrami, słoma taczką
– Dotąd wszystkie czynności wykonywaliśmy z użyciem traktora, który obsługiwał u nas wszystko. A teraz bez niego trudno wywozić obornik. A big bagi ze zbożem, które śrutujemy? Ziarno wiadrami trzeba nosić albo wozić taczką – mówi Pani Alina. – Dzięki temu gospodarstwu utrzymujemy się, żyjemy my, nasze dzieci, nasi rodzice. Nie wiem, co teraz zrobić, bo wezwano nas, żeby spisać wszystkie pozostałe sprzęty, gdyż komornik też będzie chciał je zajmować.– Drżymy o prace polowe, bo jak je wykonać? A trzeba zrobić zasiewy, żeby z nich były jakieś pieniądze i żeby żyć i oddać zaległości. A tu są ciężkie ziemie, górzyste, trudno się uprawia – opowiada Pan Grzegorz.
– Opresyjność banku, który dał kredyt, polegała na tym, że zajął całkowicie hipotekę. Firma była bezlitosna, choć gospodarze chcieli spłacać kredyt w innych ratach. Przy braku działania państwa jasno widzimy, że nie ma w Polsce żadnego pomysłu na to, co się dzieje – nadmienia Kołodziejczak.
Niestety, wydaje się, że lider AgroUnii ma rację, bo rolnik wylicza, że do traktora kupił nowy osprzęt, który komornik również chce zająć. Na początek ładowacz czołowy, warty kilkadziesiąt tysięcy złotych. A następny pewnie będzie nowy pług.
– Chcieliśmy to wszystko spłacić, ale teraz zabrano nam możliwość pracy. Nie mam pojęcia, jak to zrobić. Same bale ze słomą ważą po kilkaset kilogramów. Mamy je na taczkach wozić? – pyta pan Grzegorz. – A na dodatek komornik kazał spisać pozostałe w gospodarstwie wartościowe sprzęty, bo też chce je zająć.
Lider AgroUnii oczekuje od premiera Mateusza Morawieckiego, aby wstrzymał wszystkie licytacje oraz zajęcia komornicze – nie tylko w gospodarstwach rolnych, ale i w przedsiębiorstwach zajmujących się produkcją żywności.
– Zajmowanie majątków w pandemii, pozwalanie na egzekucje komornicze, które są skutkiem nieudolnej walki państwa z pandemią, nie mogą być kontynuowane. Nie może być tak, że pandemia jest przyczyną utraty majątku ludzi, którzy pracowali na niego kilkadziesiąt lat, pracowały pokolenia. Panie premierze, jak mają rolnicy patrzeć w przyszłość, jak mamy dalej żyć i produkować żywność, co dalej z rolnictwem? Te pytania chcieliśmy zadać we Wrześni. Pan uciekł. Nalegamy, żeby premier przyjechał do tego gospodarstwa. Nie wyobrażam sobie, że władze państwowe nie będą się interesowały takimi problemami – zapowiada Kołodziejczak.
r e k l a m a
Zapraszamy premiera
– Jakby premier Morawiecki chciał skorzystać, to go zapraszamy serdecznie. Zobaczy, jak się takie bale słomy kula, żeby zrozumiał, jak jest ciężko, gdy pracuje się widłami i taczkami – zaprasza pan Grzegorz. – Widziałem, co się dzieje, obawiałem się takiej czy podobnej sytuacji, dlatego pracowałem jeszcze dodatkowo za pobliską granicą w Czechach, żeby dorobić, żeby było na prawników, ale to nie wystarczyło.– Pandemia przekreśliła wszystko. Jesteśmy przed spotkaniami z przedstawicielami wszystkich partii politycznych w Sejmie. Chcemy wnioskować, przekonać ich, aby nie ratyfikować Planu Odbudowy, jeśli nie będzie w nim pieniędzy na rolnictwo, produkcję żywności, utrzymanie gospodarstw rodzinnych i domowych. Domagamy się pomocy dla tych i innych rolników, którzy są w takiej samej sytuacji, i podjęcia działań legislacyjnych, aby im pomóc, bo już są ich setki, a będzie więcej. Dla nich muszą się znaleźć pieniądze w Planie Odbudowy – zapowiada Kołodziejczak. – Nie zostawimy ani jednego takiego gospodarstwa.
Wydaje się, że jeden z błędów, jaki rolnicy dotąd popełnili w sprawie ciągnika i działalności swojego gospodarstwa, to brak kontaktu z samorządem rolniczym.
– Dotąd nigdy do nas nie przyszli – wyjaśnia Marek Froelich, prezes Izby Rolniczej w Opolu.
Podkreśla jednak, że wspólnie z prawnikiem będzie starał się im pomóc.
– Teraz czeka nas spotkanie z prawnikiem i weryfikacja wszystkich dokumentów w sprawie, bo bez tego nie można nic zrobić, podjąć żadnej rzeczowej decyzji – mówi Froelich.
Wstępnie już wiadomo, iż komornik nie potrzebował ze strony Izby opinii w przypadku zajęcia ciągnika, który nie był własnością rolnika. Komornik wystąpił do Izby dopiero teraz, bo chce zająć sprzęt rolniczy Lachów.
– Będziemy weryfikować ten wniosek – stwierdził Froelich.
O sprawę zapytaliśmy Krzysztofa Pietrzyka, rzecznika prasowego Krajowej Rady Komorniczej. Wyjaśnia on, że: "W opisanej sytuacji dotyczącej czynności egzekucyjnych, jakie miały miejsce 11 marca 2021 roku we wsi Dzierżysław, komornik wykonywał czynności egzekucyjne zmierzające do wykonania prawomocnego wyroku, na mocy którego dłużnik był zobowiązany do wydania wierzycielowi ciągnika FENDT 714. Jest to tzw. egzekucja świadczenia niepieniężnego. W niniejszym przypadku nie doszło w ogóle do zajęcia ciągnika, ponieważ nie należał on do dłużnika. Ten konkretny ciągnik należał do wierzyciela, rolą komornika było zgodnie z treścią wyroku zwrócić mu go".
Podobnie trudna do rozwiązania będzie dla małżeństwa kwestia zajętych gruntów: "W przypadku egzekucji z nieruchomości jej wyłącznym dysponentem jest wierzyciel. Jeśli więc złoży on wniosek komornikowi, by dokonać zajęcia nieruchomości, sprowadza się to w praktyce do wezwania dłużnika do zapłaty należności oraz zamieszczenia stosownego ostrzeżenia w dziale III księgi wieczystej. Komornik nie ma prawa oceniać zasadności czy też sprzeciwić się tego rodzaju wnioskowi. Brak reakcji ze strony komornika rodziłby odpowiedzialność dyscyplinarną i odszkodowawczą".
Choć interwencja komornika była zgodna z prawem, pokazuje, jak bezradny jest zwykły człowiek w starciu z finansową instytucją oraz machiną prawną, która w takich sytuacjach jest uruchamiana.