Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Zawsze kosztem rolnika

Data publikacji 28.03.2021r.

Z Luksemburga nadeszła pozornie dobra wiadomość: Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że polska ustawa o podatku handlowym zgodna jest z unijnym prawem. Według wstępnych symulacji, sieć Biedronka będzie musiała zapłacić 50 mln zł tego podatku miesięcznie, co daje 600 mln zł rocznie, a Lidl 20 mln zł miesięcznie (240 mln zł rocznie). Owszem, budżet państwa zyska, a stracą przetwórcy, a więc i rolnicy. Uważamy tak, bo handel wielkosieciowy zajmuje dominującą pozycję w Polsce. A przy obecnym stanie przepisów, żadna z sieci handlowych funkcjonujących w Polsce nie weźmie tego obciążenia na siebie i zrobi wszystko, aby nie uderzyć nim w klientów. Większą część nowego podatku sfinansują więc dostawcy – także rolnicy dostarczający mleko i mięso do przetwórców. Skoro sieci nie chcą zaakceptować podniesienia o kilka groszy ceny kubka jogurtu, żeby dostawcy mleka mogli zarobić parę groszy więcej, to dlaczego niby mieliby to zrobić, bo pojawi się nowy podatek? Więcej: wielkie sieci handlowe wymusiły albo usiłują wymusić, nawet na największych polskich mleczarniach obniżki cen zbytu. Jest to prosta zapowiedź spadku cen skupu mleka. A soja wciąż drożeje. Nie wiadomo też jak zamknięcie kraju wpłynie na poziom handlu artykułami mleczarskimi przed świętami Wielkiej Nocy. A te święta z reguły oznaczają dla wszystkich mleczarni znaczną zwyżkę przychodów. Jak na razie to eksport ratuje polskie mleczarstwo. Jednak zastanawiające jest jak długo potrwa dobra hossa na rynku chińskim.
Wprawdzie masło potaniało w minionym tygodniu na Światowej Giełdzie Mlecznej o 2,8% – ale nadal jego cena jest lepsza niż na rynku europejskim. Najbardziej staniało pełne mleko w proszku – aż o 6,2%. To cios w interesy nowozelandzkiego rolnictwa, którego głównym towarem eksportowym jest właśnie pełne mleko. Jednak nasz główny produkt eksportowy mleko odtłuszczone trzyma cenę (wzrost o 0,7%). Naszym zdaniem, rynek mleka znormalnieje dopiero po zakończeniu pandemii, kiedy ruszą restauracje i zostaną otwarte hotele i w pełni zacznie funkcjonować segment HoReCa. Niestety, trzecia fala pandemii to utrudnia. Wielką niewiadomą jest też skala bezrobocia, która będzie następstwem koronawirusowego kryzysu gospodarczego. Czyli, w jakim stopniu spadnie siła nabywcza konsumentów.
Nieco powiało optymizmem na rynku trzody, bowiem jej ceny wreszcie drgnęły. Jak podkreślają analitycy, najważniejsze dla rynku trzody jest opanowanie pandemii. Kolejna fala zachorowań od tego celu nas oddala. Nie wiadomo, czy nie zahaczy o bardzo istotny dla cen trzody sezon grillowy. Czy w tym roku koronawirus wygra z karkówką i kaszanką tak jak w 2020? Byłaby to bardzo zła wiadomość dla producentów żywca.
Jak widać pokonanie koronawirusa jest kluczem do rozwiązania wielu problemów rolników, a kluczem do pokonania koronawirusa są szczepienia. Niestety, ich tempo ostatnio w Polsce wyhamowało. O przyczynach tego stanu rzeczy pisaliśmy już w tej rubryce (chciwość producentów szczepionek). A przecież za organizację systemu szczepień chwalą nas nawet Niemcy. Nie pomagają w szczepieniach problemy, jakie w kilku krajach pojawiły się po podaniu jednego ze specyfików. Trzeba je jak najszybciej wyjaśnić! Bez tego nie ruszymy do przodu i we wrześniu 2021 roku będziemy się borykać z kolejną falą pandemii, bo jak widać, koronawirus powraca co 4–5 miesięcy. Ile jeszcze fal potrzebują koncerny farmaceutyczne, żeby wyssać pieniądze z krajów Europy? Czy ostatnio nagłośnione problemy nie wynikają z walki o rynek szczepionek bardzo wrażliwy na informacje o powikłaniach? Tego dziś nie wiemy. Wiemy natomiast, że nie ma co się oglądać na wspólne unijne systemy zakupów i tak jak wiosną 2020 r., kiedy cały świat szukał masek i innych środków zabezpieczających przed wirusem, swoimi kanałami trzeba skutecznie ściągać do kraju szczepionki, nawet Antonowem 225.
W tle pandemii, w tle przepychanek politycznych, rozgrywa się dramat rolników – byłych dostawców do Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek. Powiedzmy sobie szczerze, kilkuset gospodarstwom grozi bankructwo, bo syndyk masy upadłościowej, posiłkując się nawet komornikiem, zamierza ściągnąć z gospodarstw byłych dostawców brakujące pieniądze do wielkości zadeklarowanych udziałów. Są to gospodarstwa dalece mniejsze od gospodarstw byłych dostawców do rypińskiego ROTR-u. Syndyk działa zgodnie z prawem. Dlatego są potrzebne nadzwyczajne rozwiązania. Patrz strona 74 w dziale Polskie Mleko. Jedno jest pewne, wydarzenia w Bielmleku i w kilku innych spółdzielniach mleczarskich będą zaczynem głębokiej zmiany prawa spółdzielczego. I niekoniecznie będą to dobre zmiany. Wielokrotnie na łamach TPR przestrzegaliśmy przed konsekwencjami tzw. spółdzielczej samowolki?

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a