Co dalej z odkrywką węgla w Złoczewie?
Do 30 kwietnia 2021 roku generalny dyrektor ochrony środowiska ma rozpatrzyć odwołania od decyzji środowiskowej dla wydobycia węgla brunatnego ze złoża Złoczew. Zatwierdzenie przez GDOŚ decyzji jest potrzebne koncernowi PGE do uzyskania koncesji na wydobycie węgla brunatnego z odkrywki Złoczew.
Z szacunków PGE wynika, że złoża węgla w okolicach Złoczewa są położone na terenie kilku gmin na przestrzeni około 10 km i mogą zawierać kilkaset milionów ton węgla brunatnego. Takie zasoby pozwoliłyby Polska Grupa Energetyczna utrzymać przez kolejne lata funkcjonowanie elektrowni węgla brunatnego w Bełchatowie. Właśnie z tego powodu PGE tak bardzo zależy na odkrywce Złoczew. Choć właściwie należałoby napisać „zależało”.
Skąd ten czas przeszły? Ostatnio w wywiadzie dla Radia Łódź Wojciech Dąbrowski – prezes PGE – przyznał, że „w dzisiejszej sytuacji ekonomicznej i gospodarczej budowa nowej odkrywki byłaby nierentowna”. Jednak zastrzegł, że plany dotyczące odkrywki w Złoczewie nie są jeszcze ostatecznie zamknięte.
– Średnio gospodarstwo domowe zużywa około 3–4 MW rocznie i średnio płaci około 1500 do 2000 zł rocznie, w tym jedną trzecią stanowi koszt CO2. Więc jeśli pojawią się takie technologie w przyszłości, które będą wychwytywały CO2, kwestia budowy kopalni w Złoczewie pozostaje kwestią otwartą. Ale dziś takich technologii nie ma i budowa w tym miejscu, w tej chwili nowej kopalni byłaby działaniem na szkodę spółki. Nie możemy pójść w tym kierunku – mówił prezes PGE Wojciech Dąbrowski.
W praktyce oznacza to, że PGE dalej będzie prowadzić proces uzyskania koncesji na wydobycie węgla ze Złoczewa. Ale jeśli ją otrzyma, nie będzie w najbliższym czasie realizować tej inwestycji. To będzie uzależnione od rozwoju technologii i możliwości finansowych koncernu.
Jednak taki rozwój sytuacji na pewno nie będzie na rękę rolnikom z okolic Wielunia i Złoczewa. Co prawda, słowa prezesa PGE oznaczają, że odkrywki na razie nie będzie, ale jeśli gigant energetyczny uzyska koncesję na wydobycie, będzie to oznaczało, że kilka tysięcy gospodarstw rolnych znajdzie się na terenie górniczym. Będą mogli normalnie uprawiać swoje ziemie, ale budowa nowych obór czy chlewni może być znacznie bardziej czaso- i kosztochłonna, a czasem nawet niemożliwa.
Warto także przytoczyć stanowisko Marka Kapicy, prezesa Spółdzielni Dostawców Mleka w Wieluniu, które wyraził podczas posiedzenia Rady Powiatowej Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego w Powicie Wieluńskim w marcu 2020 roku. Szef SDM w Wieluniu mówił wówczas, że niemal połowa mleka, które trafia do spółdzielni, pochodzi od rolników z rejonów gmin: Złoczew, Ostrówek, Lututów czy Burzenin, gdzie jest planowana odkrywka. Ewentualne uruchomienie kopalni może odbić się na SDM Wieluń – spadki mogą wynieść nawet 15% w produkcji.
Żeby rolnicy odetchnęli z ulgą, GDOŚ musiałby odrzucić wcześniej wydaną przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska decyzję środowiskową dla wydobycia węgla brunatnego ze złoża Złoczew i tym samym uniemożliwić PGE uzyskanie koncesji. Jeśli GDOŚ zgodzi się z wcześniejszą decyzją, odkrywka będzie oddziaływać na życie rolników, nawet jeśli PGE nie wbije tam symbolicznej łopaty. Paweł Mikos