Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Ewolucja, a nie rewolucja w polityce rolnej

Data publikacji 29.03.2021r.

Z Jarosławem Kalinowskim, posłem do Parlamentu Europejskiego, politykiem Polskiego Stronnictwa Ludowego, rozmawiają Krzysztof Wróblewski i Paweł Kuroczycki.

Nowy Zielony Ład zaproponowany przez Unię Europejską zbiera raczej negatywne recenzje. Rolnicy obawiają się jego skutków dla dochodowości swoich gospodarstw, a czasem wręcz dla ich istnienia. Co, pana zdaniem, czeka rolników w najbliższych latach?

– Intensywne prace nad reformą Wspólnej Polityki Rolnej trwały od jesieni 2018 roku. Celem było wypracowanie najlepszych narzędzi wydatkowania ponad 350 mld euro w latach 2021–2027, tak by działalność rolnicza była opłacalna i przyjazna dla środowiska. Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi udało się wypracować kompromisowe stanowisko, które zostało przyjęte przez cały Parlament Europejski. Unijną politykę rolną czeka raczej ewolucja, a nie rewolucja. WPR nadal będzie opierać się na dwóch filarach, które doskonale znamy w Polsce. Pierwszy to dopłaty bezpośrednie. W zreformowanej WPR 30% puli środków na dopłaty przeznaczone będzie na działania prośrodowiskowe. Wątek ekologiczny był bardzo burzliwym elementem dyskusji o reformie. Nie wszyscy są zadowoleni z osiągniętego kompromisu, przyjęte wielkości wydają się jednak sensowne, a przede wszystkim realne do osiągnięcia. Od działań prośrodowiskowych uzależnione będzie także 35% wsparcia w drugim filarze, który, najogólniej rzecz ujmując, ma wspierać rozwój obszarów wiejskich (w Polsce do 12% środków z II filaru będzie można przenieść na realizację programów środowiskowych w I filarze). Reforma aktywnie włącza europejskie rolnictwo w działania związane z przeciwdziałaniem ocieplaniu klimatu – była to kluczowa kwestia w pracach nad nową WPR i to udało się osiągnąć.
Niezmiernie się cieszę, że w przegłosowanych zapisach zreformowanej WPR znalazł się obowiązek określenia przez państwa członkowskie, kim jest rolnik aktywny zawodowo – tylko taki będzie upoważniony do pobierania dopłat bezpośrednich, które dziś wypłaca się do posiadanych hektarów. Definicja ta podkreśla znaczenie pozostania przy rodzinnym modelu rolnictwa, a jej głównym zadaniem jest uniemożliwienie pobierania dopłat bezpośrednich przez osoby nieprowadzące działalności rolniczej. Ukróci to patologie, które funkcjonują m.in. w Polsce, a na których tracą rolnicy. Skalę tych nadużyć najlepiej pokazują liczby: według obliczeń ekspertów badających polskie rolnictwo rocznie w naszym kraju około 1,3 mln osób skutecznie wnioskuje o dopłaty bezpośrednie, ale zarazem 80% z tych beneficjentów nie prowadzi działalności rolniczej. Najczęściej są to właściciele kilku hektarów, traktowani priorytetowo jako „małe gospodarstwa” zwolnione z wymogów prowadzenia działań prośrodowiskowych. Te kilka hektarów, zgodnie z powszechną praktyką, zazwyczaj bezumownie dzierżawi prawdziwy rolnik, który nie tylko nie pobiera dopłat za uprawiane przez siebie, a dzierżawione od innych hektary, ale też nie może na dzierżawionej ziemi realizować programów rolno-środowiskowych ani uzyskiwać pomocy krajowej, chociażby w postaci tzw. paliwa rolniczego. Jeśli chcemy, żeby rolnictwo w Polsce realizowało programy ekologiczne, było przyjazne środowisku, powinno nam zależeć, aby prawdziwi rolnicy mogli je w pełni wdrażać.
Nikt na proponowanym rozwiązaniu nie straci: rolnicy będą otrzymywali wsparcie do całej uprawianej powierzchni. Co więcej – będą mogli realizować programy rolno-środowiskowe na całym areale, przez co zyskają dodatkowe należne im środki finansowe, natomiast właściciele gruntów uzyskają należny im czynsz dzierżawny. Zyskają na tym zarówno rolnicy, jak i środowisko. Warto zauważyć, że europosłowie PiS nie poparli wprowadzenia tego zapisu, na etapie prac nad nim przeciwny był także obecny rząd.

r e k l a m a

Podczas dyskusji o dopłatach zawsze powraca temat ich wyrównania w Unii Europejskiej. Czy w końcu to nastąpi, czy będziemy czekać do kolejnej siedmio­latki?

– Dziś poziom dopłat nie zależy od realnych kosztów produkcji i aktualnych warunków prowadzenia działalności rolniczej, lecz wyliczany jest na podstawie wielkości produkcji w danym kraju ponad 20 lat temu. Stosowanie tej historycznej metody jest ogromnym problemem, łamaniem równości warunków konkurencji i jawnym pogwałceniem zasad stosowania obiektywnych kryteriów przyznawania wsparcia. Niestety, nie udało się nam przeforsować zapisu wzywającego do pełnego wyrównania dopłat bezpośrednich między państwami członkowskimi. Taka propozycja nie zyskała poparcia większości.
Udało się natomiast wprowadzić zapis o utrzymaniu przejściowego wsparcia krajowego na obecnym poziomie (Komisja Europejska proponuje jego stopniowe wygaszanie), co jest niezwykle istotne ze względu na wciąż istniejące różnice w wysokości dopłat. O ten zapis zabiegałem wspólnie z kolegami z Bułgarii, Czech, Węgier, Rumunii i Słowacji. Jak widać – w jedności siła, dzięki dobrej współpracy udało nam się przekonać większość posłów, aby poparli nasz postulat. Reforma WPR zakłada limity uzyskiwanego wsparcia. Dotyczą głównie dużych podmiotów. Jedno gospodarstwo maksymalnie uzyska 100 tys. euro wsparcia, ale z redukcją rozpoczynającą się już po przekroczeniu progu 60 tys. euro.

Dyskusja nad Europejskim Zielonym Ładem to doskonała okazja dla krajowych organizacji rolniczych, aby mogły zabiegać o interesy swoich członków. Jak wyglądało zaangażowanie polskich związków w tworzenie nowej polityki rolnej?

Forum właściwym dla krajowych związków do oddziaływania na decyzje Brukseli jest COPA/COGECA, czyli Komitet Rolniczych Organizacji Zawodowych w Unii. Niestety, wiele na tym forum straciliśmy ze względu na wykluczenie Krajowego Związku Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych. Ta niegdyś bardzo silna organizacja za sprawą prezesa Władysława Serafina, który zarządzał kółkami bardzo nieudolnie, marnując ich tradycję i ogromny dorobek, została z COPA wykluczona. Kiedy obserwuję zaangażowanie rolniczych związków w prace nad europejską polityką rolną, to widzę, ile z tego powodu straciliśmy.

r e k l a m a

Kiedy Zielony Ład zaczniemy testować „na własnym organizmie”?

Choć Parlament Europejski przyjął oficjalne stanowisko w sprawie reformy Wspólnej Polityki Rolnej, nie oznacza to jednak, że wejdzie ona szybko w życie. Obecne przepisy miały być stosowane do końca 2020 roku. Niestety, z uwagi na fakt, że negocjacje dotyczące wielo­letnich ram finansowych bardzo się przedłużały, a towarzyszyły im nieprzewidziane problemy generowane – najpierw przez brexit, a potem także ze względu na sytuację związaną z COVID-19 – nie udało się przyjąć nowych ram legislacyjnych na czas. Dlatego przez cały obecny rok, a prawdopodobnie nawet do końca przyszłego stosowane będą obecne przepisy, co zostało umożliwione dzięki przyjęciu tzw. rozporządzenia przejściowego.

Dziękujemy za rozmowę.

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a