Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Tu inwestycje nigdy się nie kończą

Data publikacji 29.03.2021r.

– Dobrze, że od lat utrzymujemy krowy, bo gdyby nie mleko nie moglibyśmy się rozwijać – powiedział nam Ryszard Grochociński. – Nie oczekujemy wygórowanych stawek za mleko, a jedynie dobrej i stabilnej ceny. I taką zapewnia nam dziś łowicka spółdzielnia.

wielkopolskie
Gospodarstwo Ewy i Ryszarda Grochocińskich, to doskonały przykład pracy pokoleń, z których każde kolejne stawia je na coraz wyższym stopniu technologicznego i produkcyjnego rozwoju. W 2006 roku hodowcy z Kolebek oddali do użytkowania nowo wybudowaną wówczas uwięziową oborę, która doskonale funkcjonuje do dnia dzisiejszego i w której utrzymują stado liczące 52 krowy mleczne. Całe pogłowie liczy ponad 120 sztuk, w tym około 30 buhajków opasowych, których hodowlą zajął się syn państwa Grochocińskich – Krzysztof, który wspólnie z żoną dołączył do prowadzenia rodzinnego gospodarstwa. Jak niemal wszyscy młodzi rolnicy, tak i on ma ambitne plany, które ze wsparciem rodziców systematycznie realizuje.
– Inwestycje w naszym gospodarstwie jak na razie nigdy się nie kończą – z uśmiechem stwierdził Krzysztof Grochociński, który obok produkcji zwierzęcej zaplanował rozwijać w gospodarstwie również produkcję roślinną. Możliwość takową daje stale zwiększający się areał gospodarstwa. I właśnie z myślą o niej, jednym z ostatnich przedsięwzięć był zakup nowego kombajnu zbożowego.
– Ponad 50 ha areału zajmują u nas zboża, jest też nieco rzepaku, a dodatkowo zamierzam świadczyć w naszej okolicy usługi, tak więc inwestycja w kombajn była jak najbardziej ekonomicznie uzasadniona – stwierdził młody gospodarz.
Rodzina państwa Grochocińskich absolutnie nie narzeka na pracę w oborze uwięziowej. Wprost przeciwnie. Bardzo chwali sobie ten system utrzymania bydła, podkreślając możliwość indywidualnego traktowania krów, ale…
– Marzy nam się jednak nowy, większy i wolnostanowiskowy obiekt, a argumentów za nim przemawiających jest dwa: przede wszystkim możliwość zwiększenia pogłowia i zmiana systemu doju na lżejszą w obsłudze i wydajniejszą halę udojową – uargumentował Krzysztof Grochociński.
Obecnie dój 50 krów dojarką przewodową na 8 aparatów udojowych zajmuje dwóm osobom 1,5 godziny.
Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a jego średnia wydajność kształtuje się na poziomie 9000 kg mleka od krowy.
– Jesteśmy w rodzinie zgodni co do tego, że wydajność jednostkowa 10 000 kg mleka od sztuki to optymalny zarówno dla zdrowia krów, jak i naszej kieszeni poziom produkcji stwierdził – Ryszard Grochociński. – Wybierając więc buhaje do kojarzeń decydujemy się na te, które przekazują swoim córką dobrą wydajność, poprawną budowę wymion oraz dobre zdrowie szczególne nóg i racic – dodał młody hodowca.
W ostatnim czasie w rozrodzie stada zaczęto wykorzystywać także nasienie seksowane.
Hodowcy planują bowiem znaczne zwiększenie pogłowia jałówek, które umożliwiłoby przeprowadzenie w stadzie mocnej selekcji, głównie pod kątem występowania mastits. Największym – jak poinformowali nas gospodarze – problemem w stadzie jest rozród. Na skuteczne zacielenie zużywa się 2 porcje nasienia i chociaż nie jest to zły wynik, to hodowcy parametr ten chcieliby zdecydowanie poprawić.
Wykonany na zamówienie wóz paszowy umożliwił hodowcom żywienie w technologii TMR. Dawka na stole paszowym zbilansowana jest na produkcję około 29 litrów mleka od sztuki. W wozie mieszane są następujące komponenty: kiszonka z kukurydzy, kiszonka z lucerny, słoma, wysłodki oraz GPS z jęczmienia, DGGS oraz koncentrat z firmy Biofeed

Pasze treściwe wykonuje w gospodarstwie mobilna mieszalnia. W jej skład wchodzą własne śruty zbożowe własne, koncentrat Biofeed oraz dodatki mineralno-witaminowe z firmy Blattin. W żywieniu najbardziej wydajnych sztuk hodowcy stosują też gotową pełnoporcjową mieszankę.
– Grupowanie krów w oborze uwięziowej to bardzo uciążliwe zajęcie, dlatego też zdecydowanie łatwiej jest zadawać indywidualnie pasze treściwe z ręki niż przestawiać krowy z miejsca na miejsce – stwierdził młody hodowca.
Wszystko wskazuje jednak na to, że już za około 3 lata w gospodarstwie dojdzie do kolejnego technologicznego postępu, bo marzenia o nowej oborze mają tutaj już konkretny wymiar. Jest już na nią zaplanowane miejsce, wybrany został system utrzymania i doju krów, których ma być dwukrotnie więcej niż obecnie, czyli przynajmniej setka. Hodowcy mają też nadzieję, że w całym przedsięwzięciu "pomogą" unijne fundusze.
Ale… Przed nową oborą w gospodarstwie powstanie – i to już w przyszłym roku – nieco mniejsza inwestycja, jaką będą silosy do sianokiszonek o długości 50 metrów z płytami bocznymi oraz zakup przyczepy samozbierającej.
Jak poinformował nas na koniec Krzysztof Grochociński, kiedy tylko nowa obora powstanie i zwiększy się mleczne pogłowie, z gospodarstwa zniknie bydło opasowe, które dziś jest dodatkowym źródłem dochodu z racji wystarczającej ilości miejsca i paszy. Dość powiedzieć, że w lutym br. rozpoczęto skarmiać ubiegłoroczną kukurydzę, a w marcu sianokiszonkę.

Beata Dąbrowska



r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a