Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Trzeba kiedyś powiedzieć stop

Data publikacji 07.04.2021r.

Minęła prawie dekada, odkąd pierwszy raz odwiedziłam gospodarstwo Adama i Justyny Mikołajczyków. Pod koniec marca br. do Rogówka (gdzie mieszkają) zawitałam ponownie i – tak, jak to zazwyczaj bywa – hodowla bydła i produkcja mleka w niczym nie przypomina tej sprzed lat, bowiem powiększyła się dwukrotnie.

mazowieckie
Z 50 utrzymywanych wówczas krów mlecznych pogłowie rozrosło się do ponad 90 sztuk i – co ważne – w stadzie nie ma ani jednej zakupionej z zewnątrz sztuki. Jak przyznał Adam Mikołajczyk, nie zamierza już zwiększać produkcyjnego pogłowia.
– Kiedyś trzeba przecież powiedzieć stop – mówi – bo więcej zwierząt to konieczność zwiększania areału, większych budynków. Takie koło nigdy się nie zamyka.
Ta deklaracja nie oznacza jednak, że w gospodarstwie nie ma żadnych inwestycyjnych planów. Jak najbardziej są, ale dotyczą przede wszystkim sprawnego zarządzania i pracy w gospo- darstwie.
– Musimy postawić nowy budynek dla cieląt i młodzieży, tak by wszystkie zwierzęta były pod jednym dachem. Bo dziś praktycznie zajmują każde wolne pomieszczenie, łącznie ze stodołą i większość prac musimy przy nich wykonywać ręcznie – tłumaczy hodowca.
W ubiegłym roku, z pomocą ojca hodowca rozpoczął montaż większej i wydajniejszej hali udojowej 2x14 stanowisk typu bok w bok, firmy DeLaval. Hala posiada m.in. pomiar mleka i automatyczne zdejmowane kubków udojowych. Pierwszy dój odbył się w środku zimy i obecnie skrócił się o ponad połowę.
– Na starej hali rybia ość 2x4 musieliśmy doić stado ponad 2 godziny. Dziś doimy je w 50 minut – poinformował hodowca. Ponadto nowa dojarnia spowodowała konieczność wyburzenia starej, która zlokalizowana jest wewnątrz obory, co sprawi, że powiększy się nieco powierzchnia bytowania naszych krów – mówi hodowca.
Większość prac gospodarz wykonywał samodzielnie. Prace nie trwały krótko, ale jak – zapewniał pan Adam – zrobił tak jak sobie zaplanował i na dodatek zdecydowanie taniej. I tak na przykład hala nie posiada żadnego słupka, który mógłby utrudniać podpinanie aparatów udojowych od tyłu.
Aby możliwe było zainstalowanie większej dojarni, konieczne było dobudowanie do obory nowego pomieszczenia. Tym razem dobrze wentylowanego i doświetlonego świetlikiem.
Obora, którą w 2007 roku wybudował Adam Mikołajczyk do dziś bardzo dobrze funkcjonuje i przeznaczona jest wyłącznie dla krów dojnych. Zwierzęta utrzymywane są tutaj na posadzce rusztowej, a odpoczywają na gumowych materacach, którymi wyłożone są legowiska. Dla zwiększenia komfortu stada hodowca zdecydował się wykonać za oborą wybieg, z którego zwierzęta korzystają przez cały sezon letni.
– Bardzo często krowy nie chcą nawet wchodzić do obory, dlatego przy wybiegu wykonałem betonowy stół paszowy, odgrodzony rurami, gdzie wysypuję im PMR, który na świeżym powietrzu jeszcze chętniej pobierają – wyjaśnił hodowca.
Przez lata stado było pod oceną użytkowości mlecznej, jednak – jak argumentuje pan Adam – z uwagi na wysokie koszty z usługi zrezygnował. To jednak nie jedyne cięcie kosztów w gospodarstwie. Po ostatnich – drastycznych zresztą – zwyżkach cen śruty sojowej hodowca zdecydował o zaprzestaniu jej skarmiania.
– Każdego miesiąca zużywaliśmy około 3 ton soi. Gdy jej ceny wzrosły do prawie 3 tys. złotych za tonę, co daje blisko 9 tys. złotych miesięcznie, należało poważnie się zastanowić, czy taki koszt zwracał się w mleku? Chyba niekoniecznie – twierdzi rolnik dodając, iż jednak spadek produkcji był odczuwalny.
Obecnie zwierzęta otrzymują jedynie pełnoporcjową granulowaną paszę treściwą w ilości maksymalnie 6 kg na sztukę dziennie.
Komponentem dawki, na którym Adam Mikołajczyk jednak nie zamierza oszczędzać są – jak mówi – najlepszej jakości witaminy firmy Bergophor, które ceni m.in. za wysoki poziom biotyny. Nie ma witamin, nie ma zdrowia – mówi.
Na stół paszowy trafia PMR składający się z 1000 kg kiszonki z traw, 1800 kg kiszonki z kukurydzy, 100 kg pełnoporcjowej granulowanej paszy, wspomnianych witamin, kredy i glikolu.W hali udojowej 2 razy dziennie każda sztuka otrzymuje po około 2 kg gotowej paszy. Dodatkowo, w południe pasza ta zadawana jest na stół paszowy bezpośrednio z ręki. Jak poinformował gospodarz, miesięcznie zapotrzebowanie stada na paszę pełnoporcjową wynosi 10–12 ton.
– Niestety, im bardziej produkcyjne zwierzęta, tym okres ich użytkowania jest krótszy, dlatego nie zabiegamy o wygórowane wydajności naszych zwierząt, staramy się zapewnić im pełne pokrycie zapotrzebowania na witaminy i minerały. I może m.in. dzięki temu nasze krowy użytkowane są średnio więcej niż 4 laktacje – tłumaczył pana Adam, który wspomniał na koniec, iż w ubiegłym roku wyjątkowo duże było brakowanie krów. To z powodu zakażenia bakterią beztlenową, prawdopodobnie z rodzaju Clostridium, powodującą m.in. ciężkie do wyleczenia zapalenia w obrębie mięśni i stawów, głównie kończyn. Stąd też w stadzie widoczne są kulawizny. Jedyną formą skutecznego zapobiegania tego typu schorzenia jest szczepienie całego stada, co też Adam Mikołajczyk zrobił.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a