kujawsko-pomorskie
Michała Nierychlewskiego odwiedzamy w jego gospodarstwie 22 marca. Na okolicznych polach nic się nie dzieje. Nie widać żadnej maszyny. Jest za mokro. Ale siewnik czeka już w blokach startowych na rozpoczęcie tegorocznej kampanii. Na naszą prośbę rolnik wykonuje pierwszy w tym sezonie próbny przejazd po polu. Oglądając maszynę z bliska zauważamy, że mimo imponujących ponad 1400 zasianych hektarów jest w doskonałym stanie technicznym. Co prawda dosyć mocno zużyte są już talerze sekcji uprawowej, ale – jak zapewnia nas właściciel – wiosenny sezon powinny jeszcze wytrzymać. Dlaczego rolnik postawił na siewnik Horscha? – pytamy.– Potrzebowałem bardzo dobrej maszyny do rozpoczynającej działalność firmy świadczącej usługi rolnicze i pierwszą myślą był właśnie Horsch. Udałem się do dealera, firmy Kalchem i go zamówiłem. Kosztował 160 tys. zł netto – wspomina Michał Nierychlewski.
Rolnik złożył zamówienie na siewnik Express TD pod koniec października 2017 roku. Kilka miesięcy później maszyna stała już w gospodarstwie. I wtedy – jak wspomina – pojawiło się pytanie: czym go ciągać. Mimo że ma tylko 3 metry szerokości, to bez ładunku waży bagatela ponad 3 tony. A można go jeszcze zasypać toną materiału siewnego. Sprawy nie ułatwia też to, że siewnik mierzy 4 metry długości.
– Nie było innego wyjścia, musieliśmy kupić ciągnik – opowiada rolnik. – Od znajomego odkupiliśmy 165-konną Pumę firmy Case IH, która była ściągnięta z zagranicy. Ten traktor na swój sposób radził sobie z siewnikiem, ale nie tak dobrze, jakbyśmy tego oczekiwali. Czasami mocno nim "bujało" na drodze. I choć miał z przodu zawieszony dwutonowy obciążnik, zdarzało się, że jego przód podrywało do góry. Mimo tych utrudnień w pierwszym sezonie taki zestaw zasiał 300 hektarów.
r e k l a m a
Przejście z Case IH na Claasa
W kolejnym sezonie Case IH już nie wyjechał w pole z siewnikiem. W tym zadaniu zastąpił go Claas Arion 630, zakupiony jako nowy w Kalchemie. Choć ten traktor katalogowo nie ma nawet 160 koni, to z siewnikiem radzi sobie znacznie lepiej niż Puma, mimo że na przednim podnośniku dźwiga tylko tonę ładunku. Dlaczego? Właściciel maszyny uważa, że jest to związane z lepszym rozłożeniem jego masy, która wpływa na bardzo dużą stabilność.– Moim zdaniem, optymalna moc do tego siewnika to 170 koni. Ale to nie jest tak, że Arion nie daje sobie z nim rady. Wręcz przeciwnie, bez problemu ciąga go nawet w trudnych warunkach, także na pagórkowatych polach i nie ma większych problemów, żeby go unieść. Co prawda – jak wyjaśnia Michał Nierychlewski – po 1800 motogodzinach Arion jest już trochę wypracowany i początkowo załadowny do pełna siewnik podnosi na 80 procent możliwości. Potem w trakcie jazdy "podbija" do 95 proc. Ważne jest jednak to, że hydraulika jest na tyle szczelna, że utrzymuje uniesiony siewnik nawet w trakcie dłuższych przejazdów po drodze.
W 2019 roku siewnik Express 3 TD z ciągnikiem Claas zasiał prawie 500 hektarów. W zeszłym roku wysiał jeszcze więcej, bo imponujące 650 ha. Zdarzało się, że pracował w ekstremalnie trudnych warunkach.
– Pod koniec października zadzwonił do mnie rolnik z prośbą czy nie wysiałbym pszenicy na ośmiohektarowym mokrym polu, na którym znajdowały się też zastoiska wodne. Odradzałem mu siew w takich warunkach twierdząc, że efekt może być słaby. Ale on namawiał mnie do pracy i podkreślał, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za to zadanie. A było wtedy tak mokro, że na poprzeczniakach zawracałem traktorem wykonując niemalże drift używając tylko hamulców. Z ciekawości pojechałem pod koniec roku, kiedy nie było jeszcze śniegu, aby zobaczyć jak wygląda to pole i choć nie było może takie, jakby siew był wykonywany w optymalnych warunkach, to ku mojemu zaskoczeniu wszystkie rośliny powschodziły i nie było miejsc nieobsianych – twierdzi Michał Nierychlewski. – Jeżeli chodzi o inną nietypową akcję, to w zeszłym roku wiosną skontaktował się ze mną rolnik zamawiając usługę podsiewu traw w zasiane dzień wcześniej zboże. Również miałem obawy, jaki będzie tego efekt, ale właściciel pola nalegał, abym spróbował. Potem dowiedziałem się, że wszystko wypaliło. Rolnik zebrał z tego pola zboże na kiszonkę, a jesienią skosił już pierwszy pokos trawy.
Wykonywał podsiew traw
Siewnik Express jest niezwykle uniwersalny. Maszyna Michała Nierychlewskiego wykonała już siew w mulcz, a raz na próbę zasiała pszenicę po burakach, bez wykonywania wcześniej na polu jakiekolwiek uprawy. Rolnik twierdzi, że plony z tej działki nie odbiegały od plonów pszenicy zasianej na polu zaoranym. Potężną robotę wykonywała w takich warunkach sekcja uprawowa oparta na 24 talerzach mierzących po 46 cm średnicy, które rozstawiono w dwóch rządach. Sekcję ustawia się hydraulicznie z kabiny traktora. Gdy pole jest dobrze uprawione, to – jak twierdzi rolnik – talerze pracują płytko, max. do 5 cm. Po orce wpuszczane są głębiej, bo tylko wtedy są w stanie odpowiednio wyrównać pole. Siewnik jest wykorzystywany także do posiewu traw na łąkach. W takich warunkach talerze nie wykonują uprawy, a ustawianie są tak, że rozgarniają kretowiska i inne nierówności. Za sekcją uprawową zamocowany jest wał ogumiony FarmFlex o średnicy 54 cm służący do zagęszczania roli. Za nim podążają podwójne redlice tarczowe DiscSystem o średnicy 340 mm. W prezentowanej maszynie rozstawiono je co 15 cm i zdaniem rolnika, nie ma tu innej możliwości. Nie da się na przykład zamknąć co drugą sekcji, aby wysiewać nasiona co 30 cm. I to jest minus tej maszyny. Za każdą z redlic podążają szerokie na 8,5 cm kółka dociskowe, której mają utrzymywać ustawioną głębokość siewu oraz dogniatać nasiona do dna bruzdy nasiennej. W ich sąsiedztwie pracują zgrzebła odpowiedzialne za dokładne przykrycie nasion luźną warstwą gleby. Horsch Express 3 TD to siewnik pneumatyczny. Materiał siewny ze zbiornika trafia w nim na bęben dozownika. Po rozdzieleniu strumień powietrza wytworzony przez wentylator przenosi go do głowicy rozdzielacza. Na koniec przewodami kierowany jest do poszczególnych redlic.– Mocną stroną tej maszyny jest dokładność wysiewu nasion – ocenia rolnik. – Nie zdarzyła się taka sytuacja, żeby wysiał za dużo lub za mało nasion. A pracował z różnym materiałem siewnym. Raz siałem nim rzepak w ilości 1,7 kg/ha! Wysiałem go tak, że nic nie zbrakło i nic nie zostało. Ale nim ruszyłem do pracy, aż czterokrotnie powtórzyłem próbę kręconą. To był wyjątek, bo przeważnie przy rzepaku wystarczą trzy powtórzenia, natomiast przy zbożach kończy się na dwóch próbach kręconych. Wykonanie próby jest bardzo proste i zajmuje max. 10 minut. Polega na tym, że po zasypaniu zbiornika nasionami otwieram zasuwę i podstawiam pod dozownik worek. Następnie w sterowniku wywołuję próbną regulację wysiewu i załączam przełącznikiem pracę dozownika. Potem ważę pobraną ilość materiału siewnego, a otrzymaną wartość wprowadzam do pamięci stertownika. Na tej podstawie system sam się kalibruje.
r e k l a m a
Dobry, ale nie na lekkie ziemie
Takim zestawem Michał Nierychlewski jeździ po polu ze średnią prędkością od 13 do 15 km/h. Raz wysiewał zboża znacznie szybciej, bo z szybkością 18 km/h, ale jego zdaniem, to była już lekka przesada, bo przy takiej prędkości mocno rozrzucana była ziemia na polu i znacznie pogarszała się jakość siewu. To jednak nie wszystko, bo aby sprawdzić możliwości maszyny w trakcie wysiewu poplonu w dawce 30 kg/ha rozpędził zestaw do 24 km/h.– Pola ubywało błyskawicznie. W półtorej godziny zasiałem 6,5-hektarową powierzchnię. Ale w tym przypadku chodziło bardziej o to, aby wysiać nasiona, a mniejsze znacznie miało jak i z jaką dokładnością – komentuje Michał Nierychlewski.
Usługodawca twierdzi, że w optymalnych warunkach na uprawionym polu osiąga wydajność 2 hektarów na godzinę. Na wykonanie tej pracy ciągnik spala średnio od 12,5 do 13 litrów paliwa, co po przeliczeniu daje od 6 do 6,5 l/ha. Gdy wjeżdża na pole po orce wydajność maleje do 1,5 hektara na godzinę. Jeżeli chodzi o dzienny rekord pracy maszyny to wynosi on 26 hektarów. Właściciel siewnika jest jednak przekonany, że na odpowiednio długim, dużym polu, przy szybkim zasypywaniu zbiornika materiałem siewnym z big bagów, byłby w stanie zasiać nim 35, a może i 40 hektarów na dzień. Ale fakty są takie, że w zeszłym roku tylko na 50 z 650 zasianych hektarów załadunek był realizowany z big bagów. W pozostałych przypadkach praktykowany był ręczny załadunek z worków, które rolnicy dowozili na pole przyczepami. To opóźniało wykonywanie zadania.
– Wiosną zeszłego roku, mniej więcej pod koniec zasiewów, rozszczelniła się dmuchawa i konieczna była wymiana uszczelniacza. I to była jedyna awaria tej maszyny – mówi Michał Nierychlewski. – Problem w siewniku jest też taki, że mocno wybił się podłużny otwór przy zaczepie. Do tyłu powyginały się znaczniki, które wykonano ze zbyt słabych materiałów. To producent powinien udoskonalić. Powinien również dopracować montowaną mniej więcej w połowie zbiornika kratkę, bo zawieszają się na niej lekkie nasion typu owies czy trawa. Dlatego teraz, przed siewem takich nasion kratkę zdejmuję.
– Czy są warunki polowe, w których siewnik sobie gorzej radzi? – pytamy.
– Problemowa jest dla niego praca na lekkich ziemiach, gdy jest sucho. Wtedy – jak wyjaśnia Michał Nierychlewski – przed wałem przepychany jest wał ziemi, który zostawiany jest na poprzeczniaku. Dodam, że na samym polu wszystko wygląda wtedy idealnie. Wszystko jest dobrze ugniecione, wyrównane, a nasiona są prawidłowo zasiane.