lubelskie.
Krowy państwa Kornasów utrzymywane są m.in. w obiekcie z 1986 roku, w którym znajduje się 12 stanowisk. Dobudowano do niego część przeznaczoną dla krów mlecznych z 22 stanowiskami (w jednym rzędzie), przylegającymi do szerokiego korytarza paszowego,dzięki któremu możliwy jest przejazd wozem paszowym. Po drugiej stronie korytarza znajduje się – jak na razie – kilka stanowisk.– Chcemy do nich dobudować kolejne, dlatego będziemy musieli wyburzyć ścianę stodoły. Łącznie w całym rzędzie będzie 25 stanowisk. Prace będziemy wykonywali stopniowo, gdyż nie jestem zwolennikiem podejmowania zbyt dużego ryzyka. Najlepiej byłoby oczywiście wybudować nową oborę, do tego konieczne są kredyty, a sytuacji na rynku w kolejnych miesiącach czy latach nie da się przewidzieć. W związku z tym systematycznie, własnymi siłami powiększamy dotychczasowe obiekty – mówi Zbigniew Kornas, który planuje jeszcze utwardzić plac między oborą a miejscem składowania pasz objętościowych, gdzie sporządzany jest PMR.
– Przy silosie na kiszonkę z kukurydzy utwardziliśmy już plac. W najbliższym czasie zamierzamy dobudować jedną ścianę silosu, tak by uzyskać dodatkową komorę na kukurydzę. W dotychczasowej jednej komorze zakisiliśmy kukurydzę z 2019 roku, a z 2020 musieliśmy zakisić na pryzmie. Niestety, między placem przy silosie a oborą nawierzchnia nie jest jeszcze utwardzona. Myśleliśmy o położeniu kostki brukowej, ale jak najszybciej musimy przynajmniej wybetonować odcinek, by nie wjeżdżać po błocie do obory – mówi hodowca.
Od sierpnia 2020 roku w gospodarstwie pracuje wóz paszowy z firmy Auto-Agro o pojemności 11 m3, w którym sporządzany jest PMR składający się ze słomy, sianokiszonki z balotów, kiszonki z kukurydzy i wysłodków buraczanych.
– Długo nie mogłem się przekonać do zakupu wozu, ostatecznie nabyłem maszynę i jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Wcześniej żywienie krów "objętościówkami" zajmowało nam dużo czasu, teraz rozdajemy miks raz dziennie, później tylko go podgarniamy – mówi Zbigniew Kornas.
Pasze treściwe zadawane są z ręki dwa razy dziennie. Mieszanka sporządzana jest w gospodarstwie na bazie ziarna zbóż i koncentratu.
– Praktycznie cały czas współpracujemy z firmą Sano i bazujemy na jej komponentach. Oczywiście często przyjeżdżają do nas przedstawiciele innych firm, oferując swoje rozwiązania i produkty, ale krowa potrzebuje stabilnej dawki a nie zmian. Postanowiłem, że trzymam się jednej firmy i jednego doradcy, który zna i prowadzi nasze stado. Uważam, że współpraca z jedną firmą przynosi obustronne korzyści. Kilka lat temu mieliśmy spore problemy. Żywienie nie było prawidłowe, krowy nie chciały się zacielać, a średnia roczna wydajność od sztuki spadła do nieco ponad 4 tys. kg mleka. Wówczas doradca żywieniowy z firmy Sano doradzał nam jak poprawić sytuację w stadzie. Stopniowo zaczęliśmy wychodzić z kryzysu, poprawił się rozród. Także wydajność stopniowo rosła i po jakimś czasie nawet się podwoiła – mówi hodowca.
Zbigniew Kornas podkreśla, że jest także zadowolony ze współpracy ze swoją spółdzielnią mleczarską.
– Od początku dostarczamy mleko do SM Ryki i nie zamierzamy tego zmieniać. Niektórzy hodowcy próbowali szukać lepszych podmiotów skupujących i raczej nie są z tych decyzji zadowoleni – dodaje Zbigniew Kornas.
Około 10 lat temu hodowca zrezygnował z inseminacji swojego stada.
– Krowy słabo się zacielały, więc zabiegi były często powtarzane, co oznaczało spore koszty. Na nasienie i usługę wydawałem od 1 do 1,5 tys. zł miesięcznie. Postanowiłem to zmienić, kupiłem buhaja i od tamtej pory cały czas utrzymujemy w gospodarstwie jednego rozpłodnika, którego kupujemy z dobrych stad. Skuteczność krycia naturalnego jest dużo większa niż inseminacji, a wymiana byka na nowego praktycznie nic nas nie kosztuje. Ostatnio sprzedaliśmy starego za ponad 6 tys. zł, a za nowego zapłaciliśmy ponad 4 tys. zł – wyjaśnia Zbigniew Kornas.