Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Dwa lata z prototypem

Data publikacji 13.04.2021r.

– Ryzyko się opłaciło – mówi Karol Polański, rolnik z Chwaliszewa niedaleko Krotoszyna, który kupił prototypową polską ładowarkę teleskopową AGroLeo. – Bo ta maszyna jest nie do zastąpienia i pod każdym względem przebija traktor z ładowaczem, którym wcześniej pracowałem. Okazała się superoszczędna, niezwykle zwrotna, prosta w obsłudze i choć gabarytowo jest nie za wielka, to jest w stanie podnieść na raz nawet cztery załadowane do pełna big bagi. To robi wrażenie.

wielkopolskie
O tej maszynie zrobiło się głośnie w 2018 roku, kiedy pokazano ją po raz pierwszy na wystawie Agro Show w Bednarach. Firma Hydrometal, która zbudowała ładowarkę, informowała wtedy, że jest ona efektem wielu lat pracy, a w jej tworzenie zaangażowani byli m.in. naukowcy z Wydziału Mechanicznego Politechniki Gdańskiej, którzy zaprojektowali napęd hydrauliczny, a także opracowali dokumentację konstrukcyjną i wykonali obliczenia wytrzymałościowe ramy i wysięgnika. Po Agro Show ładowarka była intensywnie testowana w wielu regionach naszego kraju oraz w Niemczech. "Odwiedziła" co najmniej 30 gospodarstw, w których łącznie nakręciła 1000 motogodzin. Po testach została sprzedana. Kupił ją Karol Polański, którego odwiedziliśmy w marcu tego roku, aby spytać, dlaczego zdecydował się na zakup prototypowej ładowarki, czy miał jakieś obawy decydując się na taki sprzęt i jak maszyna się sprawuje.
– O tej ładowarce dowiedziałem się z artykułu w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" – mówi na wstępie. – Od razu mnie zainteresowała, bo od jakiegoś czasu myślałem o zakupie takiej maszyny, tyle, że na rynku trudno było znaleźć tego typu ładowarkę za rozsądne pieniądze. A ta była konkurencyjna cenowo. Argumentem "za" było też to, że od kilkunastu lat użytkuję ładowacz czołowy z Hydrometalu, którego osprzęt można przenieść do ładowarki. Postanowiłem sprawdzić co potrafi ta maszyna i w kwietniu 2018 roku wziąłem ją na testy. Wypadły pozytywnie i kilka dni później zdecydowałem się na zakup. Czy miałem jakieś obawy wybierając prototypową ładowarkę? Obawy są zawsze, ale pomyślałam, że skoro pracowała w tylu różnych gospodarstwach, w tak różnych warunkach i za jej sterami zasiadali różni operatorzy, to co miało się zepsuć już się zepsuło. A z drugiej strony, jest to maszyna krajowej produkcji i nawet gdyby się z nią coś złego działo, to z polskim producentem idzie się dogadać, a i części zamienne łatwiej jest potem do takiej maszyny znaleźć.

r e k l a m a

Ładowarka trafiła

do gospodarstwa Karola Polańskiego na początku czerwca 2019 roku. Od tego czasu rolnik nakręcił nią prawie 900 motogodzin. Maszyna rzadko wyjeżdża poza obręb gospodarstwa. Wykorzystywana jest do załadunku paszowozu i przerzucania obornika na pryzmę oraz do załadunku tego nawozu na przyczepę lub rozrzutnik. Napełnia rozsiewacz, a w sezonie – jak mówi właściciel – ładuje bele na owijarkę, a potem układa baloty tworząc z nich pryzmy. Była wykorzystywana przy remontach budynków gospodarczych, a zimą odśnieżała. Jest wykorzystywana również do ustawiania maszyn i narzędzi pod wiatą. Jakie są jej mocne i słabe strony?
– Jest niezwykle oszczędna, bo spala tylko 2,5 litra na motogodzinę. Kolejnym atutem jest bardzo dobry dostęp do silnika. Maszyna jest też estetycznie wykonana. Świetnym rozwiązaniem są w niej np. składane tylne lampy. Co do minusów – to jak mówi Karol Polański – jest trochę za wolna, bo maksymalna jest prędkość wynosi 20 km/h. Dlatego na pole po bele jeżdżę ciągnikiem z ładowaczem.


r e k l a m a

Siłę napędową

ładowarki stanowi czterocylindrowy wolnossący Perkins o pojemności 2,2 litra. Generuje moc ok. 45 KM. Silnik napędza kilka pomp hydraulicznych. Jedna zasila układ skrętu, który oferuje trzy tryby ustawienia kół. Do prac załadunkowych przeznaczony jest układ, w którym koła obu osi skręcone są w przeciwnych kierunkach. Gdy maszyna jest wykorzystywana do wybierania materiałów przy ścianach, koła obu osi mogą być skręcone w tę samą stronę co tylne koła (tzw. psi chód). Natomiast przy jeździe transportowej, operuje się tylko kołami przedniej osi. Kolejna pompa odpowiada za zasilanie hydrostatycznego układu jezdnego, który ma dwa zmieniane hydraulicznie zakresy: roboczy 0–10 km/h i transportowy 0–20 km/h. Następna napędza wentylator chłodnicy, a kolejna odpowiada za układ roboczy. Ta ostatnia gwarantuje, że na teleskopie można unieść ciężar o masie 1500 kg. Maksymalna wysokość podnoszenia do punktu ramki wynosi ponad 5 metrów, a wysokość podnoszenia przy zamontowanych widłach to 4,7 m. Oczywiście, gdy zwiększa się odległość między wysięgnikiem a korpusem maszyny, nośność maleje. I tak, przy pełnym wysunięciu ramienia w poziomie na półtora metra nośność spada do 800-1000 kg. Natomiast na maksymalną wysokość można podnieść ciężar o masie do 1200 kg. Jakie były awarie w maszynie? – pytamy rolnika.
– Wystąpił wyciek oleju na siłowniku poziomującym, który ustąpił po wymianie miedzianej podkładki. Nadpaliły się też styki w kostce elektrycznej. Raz miałem też problem z uruchomieniem maszyny zimą. Nie przytrzymywałem kluczyka, bo myślałem, że nie działa świeca żarowa. A okazało się, że system podgrzewający działa, a nie pali się tylko kontrolka sygnalizująca działanie – wymienia Karol Polański. – Wprowadziłem też kilka ulepszeń w tej maszynie. Brakowało w niej podłokietnika, dzięki któremu ręka znajdowałaby się w lepszej pozycji obsługując joystick, więc go dorobiłem. Zamontowałem również drugi podłokietnik, obity tapicerką z lewej strony, przy drzwiach. Na wsporniku z prawej strony dołożyłem dodatkowe lusterko od TIR-a a na teleskopie zamontowałem oświetlenie.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a