Wielkopolskie
– Przyznam, że jesteśmy już nieco zmęczeni budową i pracą w użytkowanej od 15 lat mocno wysłużonej i mało funkcjonalnej starej oborze – potwierdził Tomasz Perliński.I właśnie mobilizacja do rozpoczęcia inwestycji ukierunkowana była nie tyle na znaczące zwiększenie pogłowia, ile na poprawę dobrostanu zwierząt z jednoczesną poprawą warunków pracy przy codziennej ich obsłudze. Bo dziś, użytkowana obora wymaga ogromu prac, których praktycznie – poza dojem na przewodówce – zmechanizować po prostu się nie da.
– W starych budynkach musimy spędzać bardzo dużo czasu, a praca, szczególnie żywienie, jest bardzo uciążliwe, gdyż krowy stoją głowami do ścian podłużnych budynku. Na ganku paszowym taczki ledwo się mieszczą, co dodatkowo utrudnia zadanie – tłumaczył pan Tomasz.
Na szczęście bliżej niż dalej do zmiany tego stanu rzeczy, bowiem w nowej oborze niewiele pozostało już do zrobienia. Hodowcy ze Spławia zdecydowali się na obiekt uwięziowy, o wymiarach 30x15 metrów. Jego centralne miejsce zajmuje szeroki na 4 metry korytarz paszowy. Po każdej z jego stron przylega po 22 stanowiska, za którymi zlokalizowano ganki gnojowe (o szerokości 3 m każdy), pozwalające na bezproblemowe wypychanie obornika ładowaczem czołowym. Stanowiska ścielone będą słomą. Docelowo nowa obora przeznaczona jest dla 38 krów mlecznych. Na razie jeden rząd stanowisk zajmą krowy, drugi jałowizna.
Obora – chociaż wielu wydawać może się, że niewielka – jest dużym wyzwaniem zarówno finansowym, jak i logistycznym. Trzeba podkreślić, że państwo Perlińscy całe przedsięwzięcie realizują wyłącznie w oparciu o własne środki i bardzo duży wkład pracy własnej. Takie rozwiązanie oczywiście wydłuża całe przedsięwzięcie w czasie, ale jednocześnie – co bardzo istotne – znacznie obniża jego koszt.
Budynek został tak zaprojektowany i usytuowany, by w przyszłości, jeśli – jak mówi Tomasz Perliński, koniunktura na rynku mleka będzie stosunkowo stabilna – można było go zaadaptować na obiekt bezuwięziowy, przy czym dojarnię będzie można dobudować z jednej strony budynku.
Hanna i Tomasz Perlińscy utrzymują obecnie pogłowie bydła, liczące 50 sztuk, w tym 25 krów dojnych. Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a jego średnia wydajność kształtuje się na poziomie 8000 kg mleka od sztuki.
– W pełni nas nie satysfakcjonuje, jednak w starych, niekomfortowych budynkach, przy braku możliwości wykorzystania wozu paszowego uzyskanie większej wydajności praktycznie nie było już możliwe – zaznaczył pan Tomasz.
Przeprowadzka stada do nowej obory oznacza zdecydowaną poprawę warunków utrzymania. I jeśli dodać do tego jeszcze plan wykorzystania w żywieniu technologii TMR to – jak mają nadzieję hodowcy – bez większych problemów uda się uzyskać tak oczekiwaną zwyżkę produkcji mleka. Wóz paszowy to kolejna, zaraz po oddaniu do użytkowania nowej obory inwestycja, którą jak najszybciej zamierzają zrealizować Perlińscy.
Zapewne wielu naszym Czytelnikom nasunie się pytanie, dlaczego państwo Perlińscy nie inwestują w zdecydowanie większą oborę? Bo planowana obsada to maksimum dostosowane do wielkości uprawianego areału, który ograniczony jest do 25 hektarów.
Tak więc w gospodarstwie uprawia się wyłącznie kukurydzę i użytki zielone. Brakuje gruntów, na których można by uprawiać zboża, dlatego też w żywieniu hodowcy swojego mlecznego stada hodowcy wykorzystują wyłącznie pasze pełnoporcjowe. Każdego miesiąca bydło zjada około 4 ton gotowej mieszanki. Z kolei zaopatrzenie w słomę odbywa się głównie na zasadzie wymiany za obornik.