Problemy zaczęły się od wprowadzenia rosyjskiego embarga. Brak wielkiego i dogodnego rynku zbytu, jakim była Rosja spowodował zamieszanie i wymusił reorganizację produkcji. Do rosyjskiego odbiorcy jabłka trafiały w ciągu 2–3 dni. Dziś na nowe rynki, jakimi są Afryka oraz Indie, jabłka płyną drogą morską nawet przez 6 tygodni. Obecnie, czyli wiosną, pomimo przechowywania jabłek w kontrolowanej atmosferze już ich nie wyślemy na te rynki ponieważ nie wytrzymają tak długiego transportu. Zatem powstaje nadwyżka jabłek na rynku wewnętrznym, a to wykorzystują handlowcy i ceny spadają. Nowe zagraniczne rynki zbytu wymagają też zupełnie innych odmian niż te, które dobrze sprzedawały się na rynek rosyjski. Wykonanie nowych nasadzeń wymaga ogromnych nakładów, tym bardziej, że drzewka tych odmian są 3 razy droższe od odmian podstawowych. Obecnie na rynki zagraniczne najlepiej sprzedają się wszelkie odmiany Gali tzw. Paskowanej, a także Golden Delicious i grupa Red Delicious. Dobrze sprzedają się także jabłka z grupy Jonaprince będące mutacją grupy Jonagolda. Przy czym dziś odbiorcy chcą jabłek nie zbyt dużych o średnicy od 6 do 8 cm, a w przypadku Jonaprince połowa jabłek ma średnicę powyżej 8 cm i to jest dużym problemem.
Na świecie ceny jabłek rosną, a u nas spadają, są nawet niższe niż jesienią. Może jest to wpływ zamknięcia wielu branż jak: hotele, gastronomia, czy też branża weselna. Za jabłka najwyższej jakości dostajemy ok. 1/3 ceny sklepowej. Obecnie takie jabłka sprzedajemy od 1 do 1,5 zł za kg, a w sklepie kosztują ok. 4 zł. Jedynie za takie odmiany jak: Gala, Golden Delicious i Red Delicious w klasie ekstra można uzyskać lepszą cenę, ale te odmiany są znacznie trudniejsze i bardziej kosztowne w produkcji, dlatego są to nadal ceny zbyt niskie biorąc pod uwagę koszty produkcji oraz fakt, że nowe nasadzenia zazwyczaj finansujemy z kredytów.