Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Standardowe dysze idą w odstawkę. Rolnicy przerzucają się na rozpylacze eżektorowe

Data publikacji 20.04.2021r.

Standardowe rozpylacze płaskostrumieniowe nie są już pierwszym wyborem polskich rolników. Są nimi rozpylacze eżektorowe, które dają większą gwarancję, że dany oprysk uda się wykonać w terminie. Wytwarzają bowiem grubsze krople, które są bardziej odporne na znoszenie. A dzięki temu, że są napowietrzone, to po zetknięciu z powierzchnią ulegają rozbiciu na mniejsze krople, a to daje gwarancję skuteczności zabiegu.

– Standardowe rozpylacze płaskostrumieniowe produkują drobne lub średnie krople, które są podatne na znoszenie, dlatego powinno się nimi wykonać oprysk, gdy prędkość wiatru nie przekracza 2 m/s. Trudno trafić w takie warunki, dlatego dzisiaj rolnicy wolą wydać nieco więcej i kupić rozpylacze eżektorowe, dzięki którym mogą wykonać zabieg na wietrze do 8 m/s – mówi Kamil Muryjas, dyrektor sprzedaży w firmie Agroplast.
O coraz większym zainteresowaniu rolników dyszami eżektorowymi mówi również Adam Thiel z firmy MMAT Agro Technology.
– Standardowe rozpylacze płaskostrumieniowe dostarczamy przede wszystkim do producentów opryskiwaczy, którzy wykorzystują je na pierwszy montaż. Z kolei rolnicy odchodzą od tego typu dysz i przechodzą na rozpylacze eżektorowe. Z czego to wynika? Występuje coraz większa zmienność pogodowa objawiająca się silnym wiatrem czy dynamicznymi zmianami temperatury. Coraz trudniej jest rolnikom trafić w okna pogodowe. Popularność rozpylaczy eżektorowych wynika właśnie z tego, że w mniej korzystnych warunkach pogodowych typu silny wiatr, wyższa temperatura czy niska wilgotność powietrza, radzą sobie znacznie lepiej od standardowych dysz – wyjaśnia Adam Thiel.

r e k l a m a

Rozpylacze eżektorowe

zawdzięczają swoją nazwę realizowanym w nich zjawisku eżekcji. Polega on na zassaniu powietrza bocznymi otworami i wymieszaniu go z cieczą przepływającą przez wąski kanał rozpylacza. Dzięki temu "produkowane" przez nich krople są napowietrzone. Są przez to większe i cięższe od tych ze standardowych rozpylaczy, a przez to mniej podatne na znoszenie. Ale przy zetknięciu z roślinami rozpadają się na mniejsze krople, co skutkuje dobrym pokrywaniem roślin. Rozpylacze eżektorowe dostępne są w wersji jedno- oraz dwustrumieniowej. Choć te drugie wielu rolników kojarzy przede wszystkim ze zwalczaniem chorób grzybowych, to w praktyce są to najbardziej uniwersalne rozpylacze dostępne na rynku. Działają tak, że przedni strumień nanosi środek przede wszystkim na tylną część roślin, natomiast tylny przykrywa przód roślin. Taki sposób aplikacji sprawia, że środek chemiczny dociera nawet w trudne dostępne miejsca, czyli w dolne powierzchnie liści czy na pionowe elementy roślin (łodygi, kłosy). Czy są jednak jakieś warunki, w których rozpylacze jednostrumieniowe górują nad dwustrumieniowymi? Rozpylacz jednostrumieniowy podaje ciecz pionowo, dlatego lepiej radzi sobie, kiedy z preparatem trzeba dotrzeć do liści położonych w dolnych partiach roślin. Ponadto można nim wykonywać zabieg przy większym wietrze do 8 m/s, a przy dwustrumieniowych górna granica wynosi zazwyczaj 6 m/s.

Większość rozpylaczy

dwustrumieniowych ma szczeliny wylotowe odchylone symetrycznie od osi korpusu o 30 stopni. Czasami też kąt jest nieznacznie większy lub mniejszy (patrz tabela). Ale na rynku dostępne są również tzw. rozpylacze niesymetryczne, o nieco zmodyfikowanym ustawieniu strumieni cieczy. Przykładem może być Lechler IDTA, w którym jeden strumień cieczy jest odchylony o 30 stopni do przodu, drugi o 50 stopni do tyłu. To jednak nie wszystko, bo oprócz różnych kątów odchylenia, w tym rozpylaczu występuje również asymetria szerokości strumienia tzn. wachlarz strumienia przedniego wynosi 120 stopni, tylnego 90 stopni. Dodatkowo, dawka cieczy została podzielona asymetrycznie: wydatek cieczy do przodu to 60 proc., a do tyłu 40 proc. Co to wszystko daje? Według producenta, te rozpylacze zapewniają zdecydowanie lepsze naniesienie preparatu na całe rośliny w porównaniu ze standardowymi rozpylaczami eżektorowymi. Lechler twierdzi wręcz, że przy IDTA stopień pokrycia roślin cieczą zwiększa się dwukrotnie. Asymetryczne rozpylacze eżektorowe dwustrumieniowe mają w ofercie również firmy Tecomec i TeeJet. W obu przypadkach producenci zbudowali dysze tak, że pierwszy strumień ustawiony jest tradycyjnie, a więc z odchyleniem o kąt 30 stopni, zaś przy drugim kąt odchylenia zwiększono do 70 stopni. Dlaczego? Zdaniem producentów, chodzi o dokładniejsze nanoszenie środka chemicznego na wierzchnią warstwę łanu. Pierwszy strumień cieczy odpowiada bowiem za pokrycie dolnej i tylnej części roślin, natomiast ten ustawiony prawie poziomo kieruje pestycydy na górną część łanu, dlatego też tego typu rozpylacze sprawdzają się np. przy opryskach na fuzariozy w zbożach.

r e k l a m a

Jakość i skuteczność

oprysku zależy nie tylko od wyboru odpowiedniego typu rozpylacza, ale także od
stopnia jego zużycia. Dlatego, aby rozpylacze były jak najbardziej trwałe, do ich produkcji używa się materiałów odpornych na zużycie typu ceramika. Firma Agroplast, jako jedyna w Polsce, a zarazem jako jedna z pięciu na świecie, ma w ofercie rozpylacze zbudowane z takiego materiału.
– Rozpylacze ceramiczne mają nawet dziesięciokrotnie wyższą żywotność w porównaniu do rozpylaczy z polimeru. Doceniają to duże gospodarstwa, które decydują się na zakup takich rozpylaczy. Ale – jak wyjaśnia dyrektor Kamil Muryjas z firmy Agroplast – to nie jest tak, że na zakup rozpylaczy ceramicznych namawiany wszystkich rolników. Są one droższe, dlatego naszym zdaniem, aby z ekonomicznego punktu widzenia ich zakup miał uzasadnienie, gospodarstwo powinno uprawiać 50 hektarów lub więcej. Ale mówiąc o rozpylaczach ceramicznych trzeba też podkreślić, że wymagają one bardziej dokładnego poziomu filtracji. Bo o ile przy polimerowych, gdyby układ filtracji przepuścił drobiny piasku, to jest szansa na to, że przelecą one przez rozpylacz. Przy ceramice, która charakteryzuje się bardzo dużą twardością, przepuszczenie przez filtry drobin piasku zakończyłoby się zatkaniem rozpylacza.
Na rynku dostępne są jeszcze rozpylacze stalowe, choć w coraz mniejszej ilości. Odchodzi się od nich ze względu na to, że mają największą ścieralność chemiczną pod wpływem przepływającej cieczy.

Przemysław Staniszewski

Zobacz także




r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a