Sytuacja wygląda dramatycznie. Pierwszymi osobami, które ponoszą finansową odpowiedzialność za stan firmy, są te najbardziej poszkodowane. Większość z nich nie otrzymało pełnej zapłaty za dostarczone do spółdzielni mleko. Są to kwoty niejednokrotnie liczące po kilkadziesiąt tysięcy złotych.
W jednym z ostatnich numerów informowaliśmy o wykreśleniu członków w lutym ubiegłego roku. Jak się okazuje, jest to termin niewystarczający, aby uniknąć odpowiedzialności finansowej. Zgodnie z ustawą prawo spółdzielcze, w razie wszczęcia postępowania upadłościowego w ciągu roku od dnia, w którym członek przestał należeć do spółdzielni, obowiązany jest on uczestniczyć w pokrywaniu jej strat, jak gdyby nadal nim był. Ponadto po ogłoszeniu upadłości członkowie spółdzielni, na żądanie syndyka upadłości, niezwłocznie uiszczają niewpłaconą jeszcze część udziału.
Wydarzenia mające miejsce w Bielmleku dotyczą wielu obszarów i są wyjątkowo złożone. Odnajdujemy tu wielką politykę, zaangażowanie instytucji finansowych należących do państwa i prokuraturę najwyższego szczebla. Centralne Biuro Antykorupcyjne umieściło na swojej stronie internetowej raport o działaniach w 2020 roku, gdzie wspomina o działaniach prowadzonych w sprawie Bielmleku. "Tygodnik Poradnik Rolniczy" już od blisko dwóch lat informuje, że wyłącznie rolnicy są poszkodowanymi w tej sprawie. W związku z tym należy szukać rozwiązań, które zabezpieczą ich byt. Sprawy sądowe dotyczące Bielmleku będą się toczyć przez długie lata. Tym bardziej, że obowiązkiem wierzycieli spółdzielni będzie podejmowanie wszelkich działań mających na celu odzyskanie należności.
Szerzej o sytuacji w Bielmleku napiszemy w następnym numerze.