mazowieckie
Jolanta Oleszczuk przejęła gospodarstwo po swoich rodzicach – Helenie i Mieczysławie Podlesiach w 2015 roku.– Zaraz po ślubie zamieszkaliśmy w mieście. Wróciliśmy na wieś 17 lat temu, a prowadzenie gospodarstwa przyszło stopniowo. Żona wychowując dzieci pomagała rodzicom w rolnictwie, ja tylko w czasie wolnym. Później żona kupiła jedną krowę, chciała mieć swoją, własną i tak stopniowo wdrażaliśmy się w hodowlę bydła mlecznego – mówi Krzysztof Oleszczuk.
Obora na krowy mleczne powstała w 1989 roku i systematycznie była modernizowana.
– Obecnie mamy w oborze 50 stanowisk i doszliśmy do momentu, kiedy nic już w budynku nie można zrobić – mówi Jolanta Oleszczuk.
– Myślimy o nowym, ale na razie są to tylko plany i nie wiadomo, czy uda nam się je zrealizować. Ja preferowałbym budynek wolnostanowiskowy, na rusztach, żona uważa, że w uwięziówce lepiej jest dopilnować każdą sztukę. Wszystko trzeba będzie więc dokładnie przedyskutować – uzupełnia pan Krzysztof.
Jeszcze do niedawna sianokiszonkę gospodarze sporządzali w balotach. W ubiegłym roku, po raz pierwszy postanowili zakisić zielonkę na pryzmach.
– Zakiszanie na pryzmie jest o wiele szybsze. Wcześniej zbiór pierwszego pokosu trwał u nas 2 tygodnie. W minionym sezonie koszenie i zbiór na pryzmę trwał tylko 3 dni, a uzyskana pasza jest jednolita – mówią gospodarze.
W tym roku hodowcy zamierzają zebrać trawy już własnym sprzętem.
– Skorzystaliśmy z dofinansowania w ramach programu Natura 2000 i zakupiliśmy kosiarkę dyskową czołową, o szerokości roboczej 3,1 m oraz przewracarko-zgrabiarkę o szerokości roboczej 7,6 m. W tym roku będziemy realizowali drugi etap tego programu, w ramach którego zakupimy przyczepę samozbierającą do zielonek o pojemności 55 m3 – mówi Krzysztof Oleszczuk.
Gospodarze w 2015 roku korzystając z premii dla młodego rolnika zakupili wóz paszowy z firmy Auto-Agro o pojemności 11 m3.
– Pomimo że obora nie jest przejezdna i rozwozimy miks taczką, to jest o wiele wygodniej niż było przed zakupem paszowozu. Rozwożenie paszy taczką jest pracochłonne, ale krowy otrzymują dobrą paszę, za którą odwdzięczyły się wzrostem wydajności – mówi pan Krzysztof.
Od września ub.r. hodowcy nie stosują gotowej mieszanki treściwej, tylko przygotowują ją w gospodarstwie na bazie własnych zbóż, mieszanki uzupełniającej, buforu i kredy.
– Od niedawna, zamiast śruty sojowej i rzepakowej, dodajemy korektor białkowy. Nasza spółdzielnia współpracuje z firmą STW, która taki komponent oferuje. Zakup pasz i dodatków paszowych w naszej mleczarni jest dobrze rozwiązany. Mniejsze ilości odbieramy w magazynie paszowym, a większe przywożone są bezpośrednio do gospodarstwa. Należność potrącana jest z mleka. Wprowadzony został także program lojalnościowy, w ramach którego za fakt, że robimy zakupy przez OSM Kosów Lacki mamy wyższą cenę za surowiec – mówią państwo Oleszczukowie.
Hodowcy wymieniają także inne zalety dostarczania mleka do OSM Kosów Lacki.
– Spółdzielnia udziela nieoprocentowanych pożyczek z Funduszu Wzajemnej Pomocy. Dzięki niej kupiliśmy działkę przylegającą do siedliska, na której sporządzamy pryzmy z kiszonkami. Cena mleka w naszej spółdzielni jest dobra, a w tym roku prawie każdego miesiąca mieliśmy podwyżki cen surowca. W sklepie firmowym spółdzielni możemy kupować nabiał, za który należność także potrącana jest z wypłaty za mleko – mówi Jolanta Oleszczuk.
Pan Krzysztof sam inseminuje swoje stado.
– Początkowo oczywiście były chwile zwątpienia, ale szybko nabrałem wprawy i nawet lekarz, który bada cielność, stwierdził, że 10 krów cielnych na 11 zainseminowanych jest bardzo dobrym wynikiem – mówi Krzysztof Oleszczuk, który w nasienie buhajów zaopatruje się w MCHiRZ w Łowiczu.