Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Staram się odpowiednio rozkładać ryzyko

Data publikacji 27.04.2021r.

Pszenice ozime w strukturze gospodarstwa prowadzonego przez Janusza Kramka we wsi Mołodiatycze (pow. hrubieszowski) są „od zawsze”. W ostatnich latach plonują na średnim poziomie 7–8 t/ha. Rolnik opowiedział nam o swoich doświadczeniach z nawożeniem tej rośliny.

lubelskie
Janusz Kramek uprawia 56 ha w przeważającej większości żyznych, pszenno-buraczanych gruntów, m.in. słynnych hrubieszowskich czarnoziemów. – Najwięcej ziemi klasy I, II i III, ale jest i kilka hektarów słabszych, należących do IV i V klasy – wymienia rolnik. – Generalnie nie ma powodów do narzekania, ziemia bardzo dobra, uprawy się udają.

r e k l a m a

Pszenica zwykle bez pługa

Jesienią ub. roku pszenice ozime pan Janusz zasiał na 15 ha. – Na stanowiskach po rzepaku i burakach nie przeprowadzam orki już od wielu lat – stwierdza. Przygotowanie gleby pod siew pszenicy w tych przypadkach rozpoczyna się w jego gospodarstwie od uprawy stanowiska po przedplonie broną talerzową. Następnie następuje uprawa agregatem ścierniskowym, a sam siew jest wykonywany agregatem uprawowo-siewnym z broną wirową. – Ale gdy pszenica jest uprawiana po pszenicy, a czasem tak wypadnie, wtedy niezbędna jest orka. Chodzi o przeoranie resztek pożniwnych, które mogą być porażone patogenami grzybowymi – wyjaśnia plantator.
Janusz Kramek jest zwolennikiem zróżnicowania w kwestii doboru odmian. Wynika to z założenia, że należy rozkładać ryzyko. – Nigdy nie stawiam na jedną czy dwie odmiany, zawsze wysiewam kilka. Nawet wypróbowana już odmiana w zmienionych warunkach pogodowych może zachować się inaczej. Gdy danego roku jedna plonuje słabiej, wtedy zwykle zrekompensuje to inna czy inne – wyjaśnia. W bieżącym sezonie wysiał odmiany pochodzące z kilku różnych hodowli, w większości jakościowe. Po raz pierwszy Siegfried i SY Dubaj, a po raz kolejny: Hondia, Patras i Euforia.

Przedsiewne nawożenie NPK

Ustalając dawkę nawozu wieloskładnikowego stosowanego przedsiewnie pod pszenice ozime rolnik stara się posiłkować aktualnymi wynikami badań zasobności gleby. Uwzględnia też fakt przyorania (lub nie) plonu ubocznego przedplonu i odnosi to do oczekiwanego plonu z hektara. – Jesienią ubiegłego roku zastosowałem przedsiewnie Polifoskę 6 w dawce ok. 300 kg/ha, co powinno zapewnić plonowanie na średnim poziomie 7–8 t/ha, czyli takie jakie zwykle uzyskuję w przypadku pszenicy ozimej na swoich plantacjach – tłumaczy Janusz Kramek. – Nawozu tego używam przedsiewnie z pozytywnym skutkiem od lat i najpewniej zastosuję go także w następnym sezonie.
Głównymi składnikami Polifoski 6 są fosfor (20%) i potas (30%). Bez zabezpieczenia odpowiedniego poziomu obu tych makroelementów rośliny słabiej będą sobie radziły zimą w niskich temperaturach, a bez właściwego zaopatrzenia w fosfor nie nastąpi odpowiedni rozwój ich systemu korzeniowego. Dobierając nawóz kompleksowy należy uwzględnić odpowiedni dla danej plantacji stosunek zawartości obu wymienionych makroelementów. Powinien on być uzależniony od tego czy słoma, która jest istotnym źródłem potasu została z pola zebrana czy też przyorana.
Polifoska 6 zawiera też siarkę (7%), istotną w przypadku uprawy pszenic jakościowych, gdyż pierwiastek ten jest składnikiem aminokwasów, czyli elementów budulcowych białek. Najmniej jest azotu – 6%. Ten pierwiastek główną rolę do odegrania w budowaniu plonu ma wiosną.

r e k l a m a

Azot wiosną: dawka ta sama, nawozy różne

Przed rokiem obie wiosenne dawki zastosowanego pogłównie przez rolnika azotu zostały wykonane przy użyciu tego samego nawozu, czyli płynnego RSM 28. Użycie tylko jednego nawozu azotowego wiosną w przypadku pana Janusza to raczej wyjątek niż reguła.
– Odszedłem od sprawdzonych wcześniej rozwiązań, czyli rozsiewania nawozów granulowanych i stosowania azotu w szybciej przyswajalnych formach i postawiłem wiosną na RSM z siarką – mówi Janusz Kramek. Nawóz ten ma wielu zwolenników ponieważ zawiera azot w trzech formach (amonowej, saletrzanej i amidowej – tej ostatniej najwięcej), a także siarkę w formie siarczanowej, łatwo przyswajalnej przez rośliny. A siarka, oprócz wspomnianego już udziału w budowaniu jakości plonu, ma też istotny wpływ (a właściwie jej ewentualne niedobory) na kondycję roślin. Nie bez znaczenia jest też konkurencyjna cena RSM.
– W mojej opinii nawóz ten nie sprawdził się najlepiej podczas ubiegłorocznej suchej i zimnej wiosny – mówi plantator. RSM zawiera najwięcej amidowej formy azotu, która zanim przyniesie spodziewany efekt w postaci napędzenia wzrostu rośliny, najpierw musi zostać przekształcona do form zdolnych do pobrania przez pszenicę. Szybkość tego procesu może być różna i zależy m.in. od ureazy, co uzależnione jest z kolei od temperatury gleby. Jeśli nie jest ona wysoka a dodatkowo z nawozem nie da się wjechać w pole z odpowiednim wyprzedzeniem, efekt może nie być do końca zadowalający.
W tym roku rolnik wrócił więc do sprawdzonych w przypadku swojego gospodarstwa rozwiązań, czyli stosowania nawozu azotowego pogłównie w granulach i w formach dostępnych dla roślin szybciej niż amidowa. Nie zdecydował się jednak na jeden nawóz a na kilka rodzajów. W pierwszym terminie na start pszenicy na części plantacji rozsiał granule Saletrosanu 26 (zawiera amonową i saletrzaną formę azotu oraz siarkę) a na pozostałym obszarze nawóz YaraMila 20-7-10 (azot w formie saletrzanej i amonowej uzupełniony o potas, fosfor, siarkę i magnez).
– Na drugą dawkę azotu na część plantacji przeznaczyłem Saletrę Amonową 32, na część Saletrzak 27 (w przypadku obu nawozów azot w formie amonowej i saletrzanej oraz wapń i magnez) – dodaje pan Janusz. – Dlaczego tyle nawozów? Lubię eksperymentować, nie zawsze wykonuję wszystko „książkowo”. To trochę jak z odmianami i rozkładaniem ryzyka. Każdy rok jest inny. Jednego lepiej zadziała ten nawóz, drugiego inny. W czystym składniku zastosowanego azotu jest tyle samo, ale nawozy są różne.
Co do trzeciej dawki azotu, na kłos, to o jej zastosowaniu (lub nie) decyduje w przypadku odwiedzonego przeze mnie gospodarstwa pogoda i stan plantacji. Aplikacja azotu w tej fazie przekłada się bezpośrednio na jakość ziarna pozwalając uzyskać większą gęstość i lepsze wyrównanie. W trzecim rzucie warto użyć szybko działającej formy azotu, gdyż okno pogodowe pozwalające na wykonanie tego zabiegu jest zwykle krótkie.

Ważne dokarmianie dolistne

Dolistne dokarmianie mikroskładnikami pozwala zaspokoić całość zapotrzebowania pszenicy na miedź, mangan i cynk. Podobnie jak w przypadku nawożenia NPK najlepiej, aby było ono poprzedzone analizą zasobności gleby, w tym wypadku poszerzoną.
Co do pszenicy, to roślina ta szczególnie odczuwa niedobory miedzi i manganu. Taka sytuacja może prowadzić do ograniczenia plonotwórczego działania azotu, co przekłada się na straty w plonie, ilościowe i jakościowe. – Nie warto oszczędzać na dokarmianiu dolistnym. W swoim gospodarstwie stosuję głównie, choć nie tylko, gotowe preparaty aplikowane zwykle razem z fungicydami. Jest ich bardzo wiele na rynku, w przypadku moich upraw sprawdziły się np. Basfoliar N36 czy Plonvit 20/20/20 – mówi Janusz Kramek. – Nie jestem zwolennikiem nawożenia mocznikiem w granulacie, ponieważ w razie wystąpienia niekorzystnej pogody sporo azotu trafia do powietrza. Inaczej sprawa ma się w przypadku oprysku. Zdarza mi się stosować mocznik nalistnie z siarczanem magnezu – wyjaśnia rolnik.
Dlatego planowane od sierpnia tego roku wprowadzenie zakazu stosowania mocznika w formie granulowanej (z wyjątkiem zawierającego inhibitor ureazy lub powłokę biodegradowalną) nie wpłynie znacząco na stosowane przez rolnika strategie nawożenia.

Krzysztof Janisławski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a