Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Tygodnik Poradnik Rolniczy 19/2021 str. 70

Data publikacji 27.04.2021r.

Rozbudowywać starą oborę czy budować nową – takie pytanie nurtuje wielu hodowców bydła mlecznego. Budowa jest bardziej kosztowna, ale rozbudowa nie zawsze pozwala na uzyskanie wszystkich zamierzonych efektów. Przed taką decyzją stoją obecnie Anna i Jan Filipkowie, którzy chcą usprawnić prace w swojej oborze.

lubelskie
Krowy w gospodarstwie państwa Filipków utrzymywane są w oborze uwięziowej (30x10 m) z lat 80., w której w dwóch rzędach znajdują się 34 stanowiska wyposażone w dojarkę przewodową. Jałówki utrzymywane są w zaadaptowanej do tego celu stodole.

r e k l a m a

Od 2020 roku w gospodarstwie pracuje wóz paszowy Metal-Fach, o pojemności 10 m3.

– Największym jednak problemem jest fakt, że maszyna nie możne wjechać do obory ze względu na usytuowanie stanowisk. Krowy stoją zwrócone głowami do ścian, przy których znajdują się wąskie korytarze paszowe. Sporządzamy PMR i wysypujemy go pod wiatą, a następnie przewozimy do obory za pomocą łyżko-krokodyla zamontowanego na ciągniku i rozgarniamy widłami. By umożliwić wjazd wozu do budynku musielibyśmy wyburzyć stanowiska i wybudować je na nowo. Inwestycja byłaby jednak bardzo pracochłonna i kosztowna, więc uznaliśmy, że lepiej byłoby wybudować nową oborę, a obecną przeznaczyć dla jałówek i krów zasuszonych. Rozważamy też dobudowanie nowej części i połączenie jej z użytkowanym obiektem, ale ostatecznie jeszcze nie podjęliśmy decyzji – wyjaśnia Anna Filipek.
– Chcąc dotychczasową oborę dostosować do wjazdu wozu paszowego musielibyśmy wykuć sporo betonu, a to jest bardzo trudne do wykonania. Wcześniej, w tym budynku utrzymywana była trzoda chlewna. Jednak ponad 20 lat temu zdarzyło się tak, że sprzedałem ponad 60 tuczników po 1,6 zł za kilogram i straciłem chęć do hodowli trzody. Po jej likwidacji dostosowywaliśmy obiekt pod bydło mleczne, co wiązało się z wykuwaniem ścian i betonu. Poszerzyłem wówczas cały budynek o 4 m. Wolałbym uniknąć przeprowadzania takich prac ponownie – dodaje Jan Filipek.
Ewentualna rozbudowa lub budowa nowej obory to jednak dalsza przyszłość. Obecnie hodowcy chcą wymienić dach na oborze.
– Mamy już zgromadzony potrzebny materiał, tylko czekamy na wykonawców. Po zmianie dachu chcemy jeszcze wybudować silosy do zakiszania kukurydzy. Na razie kiszonkę sporządzamy w pryzmach, ale mamy bardzo wilgotny teren i podczas mokrej jesieni jest to utrudnione i łatwo też zanieczyścić przygotowywaną paszę błotem. Po zrobieniu silosów chcemy także utwardzić podwórze. Później będziemy odkładali pieniądze i zobaczymy, jaka będzie koniunktura na rynku mleka. W zależności od niej i zgromadzonych funduszy podejmiemy odpowiednią decyzję czy rozbudowywać, czy postawić nową oborę – mówi Dariusz Filipek, syn Anny i Jana.
Rolnicy są zdania, że w ostatnim czasie spadła opłacalność produkcji mleka, a to za sprawą dotkliwych wzrostów cen śruty sojowej i rzepakowej. Podrożała także energia elektryczna i nawozy mineralne – skarżą się hodowcy.
Obecnie sianokiszonka sporządzana jest w balotach.
– Myślałem o zakiszaniu w pryzmach, ale usługi w tym zakresie są w naszej okolicy słabo rozwinięte. W związku z tym na razie metoda ta wiązałaby się z zakupem własnej przyczepy samozbierającej. Uzyskana w ten sposób pasza byłaby jednakowa, a nie tak jak w przypadku balotów, różniła się od siebie jakością – dodaje Dariusz Filipek.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a