Byłych członków Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek, którzy powinni otrzymać wezwania do zapłaty jest jeszcze kilkuset. Syndyk jednak wstrzymał się z wysyłką kolejnych wezwań. Jak trafnie to podsumował, nie spodziewał się sprawy tak skomplikowanej zarówno od strony społecznej, jak i prawnej. Jak na razie większość dostawców, którzy otrzymali wezwania do zapłaty nie uiszcza należnych spółdzielni pieniędzy. Wpływ na to miał również fakt, że na ogłoszoną w marcu upadłość Bielmleku wpłynęło zażalenie. Zostało ono złożone przez zarząd spółdzielni. Obecnie jednoosobowo funkcję tę pełni Tadeusz Romańczuk. Na jakiś czas wstrzymuje to działania syndyka masy upadłościowej, który obecnie oczekuje na decyzję sądu. Jest jednak niemal pewne, że prowadzone przez niego czynności będą z czasem kontynuowane. Jest do tego zobowiązany, ponieważ występuje w imieniu wierzycieli.
Dwudziestego siódmego kwietnia miało miejsce posiedzenie sądu w sprawie określenia wartości udziałów obowiązujących w Bielmleku. Byłych członków Bielmleku reprezentował radca prawny Aleksander Bojczuk, związany z Podlaską Izbą Rolniczą, która od początku wspiera pokrzywdzonych rolników z Bielmleku. Wyrok powinien pojawić się w ciągu kilku tygodni. Zadziwiające jest, że w kierunku tego, który wytoczył sprawę, czyli Leona Antoniuka kierowano argumenty, że jako osoba pozbawiona członkostwa w spółdzielni nie powinien być stroną w sprawie. Został on wykreślony przez radę nadzorczą z listy członków wraz z innymi siedmioma osobami. Nastąpiło to w momencie, kiedy pod Bielmlekiem rozgorzały protesty producentów mleka. Jednak i Leon Antoniuk otrzymał od syndyka wezwanie do zapłaty brakującej kwoty udziałów. Wyrok, który zapadnie w pierwszej instancji zapewne będzie korzystny dla spółdzielców z Bielska Podlaskiego. Jednak nie wyobrażamy sobie, aby nie został zaskarżony przez wierzycieli. Chyba że stanie się jakiś cud. Wszak wierzyciele nie mogą działać na niekorzyść swoich firm! Trzeba pamiętać, że "pod" zobowiązanie do wpłaty udziałów w wysokości 100 000 zł spółdzielni udzielono kredytów wybudowanie nowoczesnej proszkowni.
Nie zapominajmy, że sprawa Bielmleku nie obraca się wyłącznie wokół środowiska mleczarskiego. Wyjątkowo skąpe są informacje dotyczące drugiej strony historii, a mianowicie instytucji finansowych. Podkreślana jest ich rola jako wierzycieli spółdzielni. Mowa tu głównie o Banku Ochrony Środowiska i Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Są to instytucje ściśle ze sobą powiązane – NFOŚiGW posiada blisko 60% udziałów w BOŚ Banku. Wobec tego należy zadać proste pytanie: Kto pozwolił na udzielanie kredytów liczących dziesiątki milionów złotych, średniej wielkości spółdzielni mleczarskiej, będącej w bardzo niejasnej sytuacji finansowej? Jest to zadziwiające, ponieważ każda spółdzielnia jest wyjątkowo monitorowana przez obsługujące je banki. Te z nich, które przechodziły w ostatnim czasie problemy podlegają zaostrzonym procedurom ze strony instytucji finansowych. Warto też zaznaczyć, że po upadku rypińskiego ROTR-u wielu spółdzielniom będącym w przyzwoitej sytuacji finansowej banki zaczęły stawiać podwyższone wymogi związane z procesem kredytowania! Trudno uwierzyć, że duży bank posiadający narzędzia do prześwietlania skomplikowanych powiązań pomiędzy spółkami i organizacjami, nie był w stanie prawidłowo zweryfikować przeciętnej spółdzielni mleczarskiej i zapewnił jej ogromy zastrzyk gotówki finansowej. Czy to była kolejna wpadka Banku Ochrony Środowiska. W maju 2020 roku media informowały o zawiadomieniu prokuratury o podejrzeniu prania pieniędzy z wykorzystaniem wymienionego banku. Złożyły go Komisja Nadzoru Finansowego i Generalny Inspektor Informacji Finansowej. Postępowanie w tej sprawie wszczęła Prokuratura Regionalna w Katowicach. Chodziło tutaj o podejrzenie prania pieniędzy przez BOŚ BANK za pomocą kilkudziesięciu rachunków bankowych założonych w tym banku przez firmy zza naszej wschodniej granicy W poprzednich numerach opisywaliśmy sprawę włoskiego giganta mleczarskiego – Parmalatu. Udziałowcom i akcjonariuszom, którzy ucierpieli w wyniku bankructwa instytucje finansowe wypłaciły odszkodowania. Uznano, że nie tylko właściciel spółki i jego współpracownicy, ale też banki wprowadzały udziałowców w błąd, skoro zgadzały się na finansowanie firmy mającej problemy z płynnością finansową. Jedno z pierwszych śledztw, jakie zostało wtedy uruchomione przez prokuratorów z Mediolanu dotyczyło pracowników włoskiego oddziału Bank of America.
Nie należy zapominać, że w spółdzielniach funkcjonują rady nadzorcze i to właśnie do ich zakresu działania należy uchwalanie planów gospodarczych. Lista uprawnień tego organu jest długa. Należą do nich między innymi kontrola stanu finansowego spółdzielni czy ocena wykonania zadań gospodarczych. Zgodnie z ustawą wszystko to powinno następować w odniesieniu do przestrzegania przez spółdzielnię praw członków i ochrony ich interesów. To właśnie rada nadzorcza przedstawia walnemu zgromadzeniu, czyli reprezentantom członków, informacje na temat stanu finansowego ich przedsiębiorstwa. Za wiarygodność tej informacji ponosi także wobec nich odpowiedzialność. Sytuacja w Bielmleku pomimo że zgodna z prawem, była dość kuriozalna. Skład rady nadzorczej pokrywał się z delegatami na walne zgromadzenie. Wobec tego członkowie pięcioosobowej rady nadzorczej raportowali stan firmy sobie samym.
W opublikowanym ostatnio raporcie z działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego za rok 2020, wspomniana jest sprawa przekroczenia uprawnień przez byłego wiceministra rolnictwa. Jak można w nim przeczytać: "sprawa dotyczyła wyrządzenia szkody majątkowej spółdzielni mleczarskiej w wysokości ponad 101,6 mln zł i przedłożenia nierzetelnych informacji o stanie majątkowym tej spółdzielni w celu uzyskania kredytu w wysokości nie mniejszej niż 20 mln zł''. Podkreślmy jednak, że w sprawie do tej pory nie postawiono komukolwiek zarzutów. Jest ona jak widać wielowątkowa, a o ewentualnej winie wypowiedzą się sądy. Zdaniem redakcji, ta sprawa może trwać nawet dziesięć lat. Do jej finału upadnie przynajmniej kilkaset gospodarstw byłych członków Bielmleku!
Na zakończenie chcieliśmy poinformować, że nadal obowiązuje domniemanie niewinności! Zaś prezesa Tadeusza Romańczuka – w jego sprawach – reprezentuje droga, ale bardzo skuteczna kancelaria Romana Giertycha, który jak wiadomo potrafić walczyć z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Poza tym trzeba pamiętać, że mecenas Roman Giertych ma status ważnego celebryty. I niewykluczone, że powróci do wielkiej polityki.
Artur Puławski