lubelskie
Zofia Grochowska w swoim drewnianym domu w Jakuszach w gminie Trzebieszów mieszkała wspólnie z synem, którego podczas pożaru nie było w domu.
– Usłyszałam trzask w drugiej części domu i chciałam zobaczyć, co się dzieje. Kiedy wyszłam do sieni, dopływ powietrza sprawił, że całość błyskawicznie stanęła w ogniu. W jednym momencie straciliśmy wszystko. Na szczęście nie pozostawieni samym sobie. Otrzymaliśmy pomoc z wielu stron. Począwszy od pani Ani Grochowskiej (zbieżność nazwisk przypadkowa), która nas przygarnęła, praktycznie wszyscy wokół nam pomagają. Pomogła między innymi Caritas diecezji siedleckiej, mieszkańcy naszej i sąsiednich wsi oraz wiele osób z dalej położonych miejscowości, którym za wszystko bardzo dziękujemy – mówi ze wzruszeniem Zofia Grochowska.
– Jak zobaczyłam panią Zofię patrzącą na dopalający się dom, zrobiło mi się jej bardzo żal. Od razu wiedziałam, że nie można zostawić jej samej bez pomocy. Zaoferowałam jej nocleg w moim drugim domu, który nie był zamieszkały. Razem z synem pozostanie tam aż do momentu przeprowadzki do swojego nowego domu – mówi Anna Grochowska, sołtyska wsi Jakusze.
Anna Grochowska z mężem Zdzisławem prowadzi w Jakuszach gospodarstwo mleczne. Hodowcy posiadają 60 krów mlecznych, a surowiec dostarczają do Spółdzielni Mleczarskiej Ryki.
Pani Zofia, mieszkając u Anny Grochowskiej, codziennie chodzi do swojego gospodarstwa, ponieważ utrzymuje tam kilka sztuk bydła – jedną krowę i młodzież.
– Te zwierzęta sprawiają, że mam zajęcie. Pracując przy nich, nie myślę o tym, co się stało – dodaje pani Zofia.
Zofia Grochowska otrzymuje niewielką rentę, a jej syn pracuje dorywczo. Spalony dom był ubezpieczony na 9 tys. zł. Pieniądze z odszkodowania wypłacono szybko, jednak w żaden sposób nie mogły wystarczyć na odbudowę. Wkrótce po pożarze zawiązał się komitet, który pomógł pani Zofii. W jego skład weszli: Anna Grochowska, Andrzej Borkowski, Magdalena Wysokińska, Arkadiusz Izdebski, Zofia Wierzejska oraz Antoni Wysokiński – koordynator przedsięwzięcia. Od razu ruszyła zbiórka pieniędzy na odbudowę.
– Pierwsze chwile po pożarze były bardzo trudne. Pan Antoni Wysokiński zaraz zebrał kilka osób i założyliśmy komitet odbudowy. Początkowo nie wiedzieliśmy, czy znajdziemy sponsorów na przeprowadzenie tak poważnej inwestycji. Dzięki wielu dobrym ludziom wszystko poszło, jak trzeba. Nie sposób wymienić z pamięci wszystkich, którzy wsparli tę inwestycję, ale praktycznie każdy, w miarę swoich możliwości, pomógł. Także Bank Spółdzielczy w Trzebieszowie przekazał pieniądze na odbudowę. Bardzo zaangażowany w pomoc dla pani Zofii był nasz dzielnicowy. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Trzebieszowie bardzo szybko zajął się udzieleniem pomocy. Urząd gminy dofinansował przydomową kanalizację. Jakub Kożuchowski, właściciel betoniarni, przekazał beton na całą budowę, a z tego, co słyszałam, to już nie pierwszy raz udzielił takiej pomocy. Cały czas bardzo zaangażowany w pomoc jest także Arkadiusz Izdebski, który jest dyrektorem handlowym w firmie Foldruk Media – mówi Anna Grochowska.
– Postawiliśmy sobie taki ambitny plan, żeby wykończyć dom do 15 maja. Niestety, zima nam w tym przeszkodziła i termin przekazania domu pani Zofii zostanie przesunięty. Z drugiej strony to i tak mamy się z czego cieszyć, bo w ciągu 3 miesięcy powstał dom w stanie surowym. Dokładnie 15 kwietnia minęły trzy miesiące od pożaru. To wszystko jest zasługą wszystkich sponsorów. Okazało się, że jest wielu ludzi, którzy w takich sytuacjach chętnie pomagają. Potrzebowaliśmy pustaków, bloczków betonowych, betonu i otrzymaliśmy te materiały za darmo. Na razie pieniędzy jeszcze nam trochę zostało, prawdopodobnie mamy około 40 tys. zł. Dotychczas nie wydaliśmy zbyt dużo pieniędzy – dzięki temu, że wiele materiałów otrzymaliśmy za darmo, a opłacaliśmy głównie fachowców – mówi Antoni Wysokiński.
Ostatnio w nowym domu pani Zofii zostały wstawione okna i obiekt jest już w stanie zamkniętym.
– Można powiedzieć, że budowa już została zakończona, a pozostały tylko prace wykończeniowe. Zostało jeszcze położenie instalacji elektrycznej, hydraulicznej, tynków oraz ocieplenia zewnętrznego ścian. Później do zrobienia zostaną wylewki, podłogi i glazura. Na razie wszystko idzie pomyślnie, ale jak będzie dalej, to się okaże – mówi pan Antoni.
Antoni Wysokiński prowadzi w Jakuszach gospodarstwo mleczne (70 krów mlecznych), a surowiec dostarcza do SM Ryki. Mimo obowiązków w gospodarstwie znalazł czas na aktywne zaangażowanie się w koordynację odbudowy domu pani Zofii.
– Trzeba żyć nie tylko gospodarstwem, ale także sprawami, które nas otaczają. Prowadzę gospodarstwo razem z synami, dzięki którym mogę w każdej chwili wyjechać z gospodarstwa i załatwić wiele spraw. Dawniej pracowałem w samorządzie i miałem do czynienia ze sprawami społecznymi. Prowadziłem budowę świetlicy wiejskiej, która przy dużym zaangażowaniu mieszkańców powstała w ciągu trzech miesięcy – dodaje Antoni Wysokiński.