”Szczepimy się!” – głosi hasło rządowej kampanii promującej szczepienia przeciw COVID-19. Na stronach ministerstwa rolnictwa znajdziemy kolejną, opatrzoną wezwaniem: „Szczepimy się! Rolniku, zarejestruj się także ty!”. Kampanii twarz dał prof. Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego Państwowego w Puławach. Czy znaczy to, że rolników i ludzi mieszkających na wsi trzeba bardziej przekonywać do szczepień niż tych w miastach? Tego nie wiadomo, ponieważ nie istnieją raporty mówiące o tym, jak szczepią się miasta, a jak wieś. Nie znaleźliśmy takich ani w Ministerstwie Zdrowia, ani Państwowej Inspekcji Sanitarnej, ani też w Instytucie Medycyny Wsi. Ale o to, jaki jest stosunek do szczepień na wsi, zapytaliśmy kilku naszych czytelników i bohaterów reportaży. Okazuje się, że wygląda to bardzo różnie. W pewnych miejscach do szczepień ustawiają się kolejki. Jedna z zachodniopomorskich sołtysek przyznała, że w jej wsi zaszczepionych jest już około 60% seniorów, a najchętniej szczepią się starsi.
– Starsi trochę bardziej boją się choroby. A tym mniej przekonanym powiedziałam: „Słuchaj, to dla twojego dobra. Będziesz mogła, mógł się spotykać wreszcie z innymi”. Bo widzę, że seniorzy coraz trudniej znoszą to zamknięcie. A w obawie przed wirusem siedzą dosłownie zamknięci, niektórzy boją się nawet otworzyć okno – opowiada Aleksandra Pollo, sołtyska Chrapowa w Zachodniopomorskiem.
Jedna z lubuskich społeczniczek z okolic Żar napisała, że seniorzy są bardziej skłonni się szczepić. Nieco młodsze roczniki szczepią się, żeby móc wyjść z obostrzeń. Najmniejszą ochotę na szczepienie zaobserwowała u bardzo młodych ludzi. Tam motywacją jest chęć swobodnego podróżowania, a ostatnio – ryzyko, że bez szczepienia nie będą mieli wstępu na ulubiony festiwal muzyki rockowej.
– Rzadko natomiast słychać, by chcieli się szczepić po prostu dla uniknięcia ciężkiego zachorowania – napisała Krystyna Starosta.
Wciąż, oprócz przekonania, że „mnie choroba nie grozi”, powodem zwlekania ze szczepieniem jest obawa przed działaniami niepożądanymi szczepionki. O nich jednak wielu wciąż myśli „powikłania”. Tymczasem ból mięśni, słabość czy gorączka po szczepieniu to nie powikłania. Jak pisaliśmy w naszych wywiadach ze specjalistami, objawy te traktowane są wręcz jako pożądane odczyny poszczepienne. Dreszcze, podwyższona temperatura ciała czy ból mięśni to objawy działania prawidłowo funkcjonującego układu odpornościowego. A on po szczepieniu jest właśnie prowokowany do wytężonej pracy polegającej na produkowaniu cennych przeciwciał. Zatem nie zmieniamy naszej rekomendacji i namawiamy na szczepienie się.