Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Wizna – bagno ekologów, kłopot rolników

Data publikacji 11.05.2021r.

27 kwietnia br. odbyła się pikieta przed Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Białymstoku. Uczestniczyli w niej rolnicy, którzy użytkują łąki na obszarze Natura 2000 Bagno Wizna. Gospodarze otrzymali zakaz czyszczenia rowów melioracyjnych na tym terenie i obawiają się, że ich łąki zostaną zalane, co uniemożliwi ich użytkowanie. Rolników wspierali przedstawiciele samorządu rolniczego oraz poseł Stefan Krajewski.

podlaskie

Problem rolników zaczął się od zawiadomienia RDOŚ przez Fundację "Dzika Polska" o pogłębianiu i udrażnianiu rowów odwadniających w obszarze Natura 2000 Bagno Wizna. Wskutek tego RDOŚ w Białymstoku 27 listopada 2020 roku wydał decyzję nakazującą wstrzymanie prac konserwujących na tym terenie.

We wtorek 27 kwietnia z protestującymi rolnikami spotkała się Beata Bezubik, regionalna dyrektor ochrony środowiska w Białymstoku, której przekazano postulaty. Pierwszy z nich dotyczy zmiany decyzji RDOŚ z 27 listopada 2020 r. nakazującej wstrzymanie udrażniania rowów melioracyjnych do 7 stycznia 2024 r. W drugim postulacie rolnicy domagają się uregulowania cieków wodnych wpływających na ten teren Bagna Wizna. W trzecim chodzi o model gospodarowania wodą. Rolnicy chcą dołączenia po pięciu reprezentantów rolników z każdej gminy, na terenie której leży Bagno Wizna, do zespołu opiniodawczo-doradczego ds. gospodarowania wodą. Piąty postulat dotyczy uwzględnienia głosu rolników przy tworzeniu nowego planu zadań ochronnych dla tego obszaru Natura 2000. Pikietujący domagają się nowego planu, który będzie godził interesy rolników z ochroną przyrody.

– Hodujemy bydło i potrzebujemy dobrej jakości paszy. Całą powierzchnię Bagna Wizna, która wynosi 14,5 tys. ha, można podzielić na obszar użytkowany intensywnie, z którego pozyskiwana jest pasza dobrej jakości, oraz na tereny mniej atrakcyjne rolniczo. Użytkujący je rolnicy uczestniczą w programach rolnośrodowiskowych. Zakazy, które wprowadzono na całym terenie, powinny dotyczyć tylko gruntów w bliskim sąsiedztwie rzeki – wyjaśniał Wojciech Łuba, przewodniczący Rady Powiatowej Podlaskiej Izby Rolniczej w Zambrowie.

Natomiast Zdzisław Łuba, kierujący radą PIR w Łomży, zwrócił się z prośbą o pomoc do wojewody podlaskiego.

Wielu rolników kupiło na obszarze Natura 2000 łąki. Wyłożyli na nie ogromne pieniądze.

– Przecież nie kupowali ich po to, żeby hodować ptaki, tylko żeby produkować paszę. KOWR, podpisując z nami umowy na dzierżawę, wymaga konserwacji rowów i cieków wodnych. Wody Polskie wysyłają do urzędów gmin zawiadomienia, że jeśli rolnicy nie będą ich konserwować, to poniosą konsekwencje karne. A z RDOŚ otrzymują zakaz wykonywania tych prac – mówił Ireneusz Kossakowski, rolnik z Nieławic (gm. Wizna).

Zdaniem rolników problemem jest też woda, która wpływa na ten teren spoza obszaru Natura 2000. Są to rzeczki z okolicznych gmin.

– Właśnie one zalewają nasze łąki. Brak rowów o odpowiedniej przepustowości powoduje zalanie i niszczenie tych terenów. Żadne ptaki nie będą tam składały jaj, gdyż nie składają ich w wodzie. Robią to na terenie suchym – i to koszonym, gdyż w wysokiej trawie również jaja nie są składane. Nasz główny postulat dotyczy więc tego, żebyśmy mogli te rowy czyścić i udrażniać oraz żeby Wody Polskie mogły prowadzić konserwację cieków – powiedział Tomasz Gołaszewski, który jest rolnikiem i doradcą rolnym.

Kolejnym problemem jest pomysł, żeby zbudować sieć zastaw na istniejących rowach melioracyjnych. Woda, która spływa spoza terenu Natura 2000, zaleje całą jego powierzchnię.

– Zniszczy darń, a my, rolnicy, nie będziemy mogli wjechać sprzętem. Ważnym aspektem jest uzyskanie decyzji rolno-środowiskowej na czyszczenie rowów. Trzeba przy tym złożyć tyle dokumentów, ile przy budowie chlewni czy obory. Koszt takiego pozwolenia przy czyszczeniu rowów jest nieadekwatny i wynosi 1–1,5 tys. zł – dodał Wojciech Łuba.

Rolnicy zwracali uwagę na organizacje proekologiczne, które obwieściły wielki sukces, gdy zakazano czyszczenia rowów.

– Rozmawiałem z rolnikami i ustaliliśmy, że na powierzchni 14,5 tys. ha rocznie czyszczonych jest maksymalnie 1–2% rowów. Czy to jest tak wielką ingerencją w środowisko? Na dobrą sprawę nie ma protokołów i RDOŚ nie potrafi udowodnić liczebności tych zwierząt i konkretnych miejsc, na których one występują. Jako właściciele i dzierżawcy tych gruntów żądamy pozostawienia w spokoju naszej własności i umożliwienia nam normalnej pracy – stwierdził Leszek Kalinowski, rolnik z gminy Rutki w powiecie zambrowskim.

Rolników wspierał także poseł Stefan Krajewski.

– Ważne, aby do mieszkańców naszego regionu i całej Polski dotarła informacja, że to nie są tereny dziewicze. W latach 60. ubiegłego wieku zostały zmeliorowane i przygotowane na cele rolnicze. Ekolodzy chcą za wszelką cenę zalać ten teren wodą, żeby to znowu było bagno. Obserwujemy, jak w naszym województwie kurczy się powierzchnia ziemi rolnej. Będę wnioskował, żeby w tej sprawie doprowadzić do posiedzenia sejmowej komisji środowiska. Nie może być tak, że ktoś zobaczył na zdjęciach z drona, że rowy są czyszczone, i nagłaśnia, że ktoś kopie rowy na obszarze Natura 2000. Nie może tak być, że ktoś przyjedzie do nas na jeden dzień i będzie ustawiał mieszkańców na tym terenie. To kolejny atak na podlaskie rolnictwo, które jest dumą i chlubą Polski – powiedział Krajewski.

Grzegorz Leszczyński, prezes Podlaskiej Izby Rolniczej, stwierdził, że rolnicy powinni walczyć o odwołanie decyzji o zakazie czyszczenia rowów.

– Jako rolnicy jesteśmy za ochroną przyrody. Jednak decyzje, które zostały podjęte, może nie do końca zostały przemyślane. Na pewno zabrakło konsultacji z rolnikami. Prosimy RDOŚ i władze w Warszawie, żeby jeszcze raz zajęły się tym problemem, bo bez prowadzonej przez rolników gospodarki na tych terenach zostaną one zatopione. Może niektórzy ekolodzy tego nie rozumieją. Zazwyczaj mieszkają w mieście, zakładają organizacje i liczą na odpis 1% z podatków. Powiem tylko, że za 2019 rok wszystkie organizacje tzw. ekologów dostały w kraju 61 mln zł z odpisów z 1%. Widzicie, o co oni naprawdę zabiegają. Nie o ochronę środowiska, bo jeśli rolnicy na Wiźnie nie będą kosić łąk, to znikną tam siedliska lęgowe – powiedział Grzegorz Leszczyński.

Beata Bezubik stwierdziła, że niektóre postulaty rolników zostały już spełnione.

– Teren, na którym teraz gospodarujecie, jest bardzo trudny, zmeliorowany w latach 60. Jest tam znaczna liczba ptaków z ostoi biebrzańskiej. Przekopanie, a nie ustanowienie nowych rowów melioracyjnych odbyło się bez zezwoleń i to był przyczynek do decyzji z listopada 2020 roku. Odnosząc się do państwa postulatów, myślę, że część z nich została spełniona. Otrzymaliśmy pismo prezesa PIR w sprawie powołania nowych członków zespołu, który miał już kilka spotkań. Teraz jesteśmy na etapie prowadzenia przetargu na wykonanie ekspertyzy. Co do zarzutów, że część decyzji podejmowana jest zza biurka, to organizacje ekologiczne dostarczyły dowody w postaci zdjęć czy nagrań. Pracownicy RDOŚ byli w terenie i sprawdzili, co się tam dzieje. Petycja, którą złożyli państwo w grudniu 2020 r., została przekazana do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Bardzo się cieszę, że chcą państwo uczestniczyć w nowym planie zadań ochronnych. Obecny plan pochodzi z 2013 r. Wtedy nie było z państwa strony zainteresowania. Być może nie wiedzieli państwo do końca, co niesie za sobą. Państwa wiedza i doświadczenie będą nam potrzebne, żeby ustanowić nowy plan, a w zasadzie instrukcję użytkowania obszaru – mówiła dyrektor Bezubik.

Dariusz S. Modzelewski, wójt gminy Rutki, zwrócił uwagę na to, że rolnicy dużo wcześniej powinni interweniować w tej sprawie.

– Chciałem powiedzieć, że wasz protest jest, w moim przekonaniu, spóźniony. Od 2008 roku dążyłem do tego, żeby uregulować te sprawy, ale nie otrzymałem wówczas waszego wsparcia i zainteresowania. Powinniśmy protestować jeszcze przed sporządzeniem planu. Jestem zainteresowany tym terenem, bo widzę co się dzieje na działkach, które nie są przez was uprawiane. Porasta je barszcz Sosnowskiego, z którym sobie nie radzimy. W miejscach występowania nie będą przebywały ptaki – powiedział Dariusz Sławomir Modzelewski.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a