Jego twórcą jest Olgierd Lemański. To inżynier, który na co dzień mieszka i pracuje w Niemczech w zakładzie, który zajmuje się produkcją części ze stopów aluminium i tworzyw sztucznych. Jest odpowiedzialny za procesy technologiczne. Opracowywanie nowych konstrukcji to jego hobby. Kiedy siedem lat temu w rodzinnym gospodarstwie był kłopot z terminowym wysianiem rzepaku, postanowił opracować zestaw, łączący w sobie orkę i siew, tym bardziej, że rynek nie miał nic do zaoferowania w tym zakresie.
– Dużo rozmawiałem z rolnikami. Wielu mówiło o zaletach orki. Ale zwracali też uwagę na niską jej wydajność, która sprawiała, że był problem z terminowym wysiewem roślin. Postanowiłem więc zbudować specjalny siewnik, który będzie wykonywał swoje zadanie w trakcie wykonywania orki – mówi Olgierd Lemański.
r e k l a m a
Maszyna składa się
z trzech części. Pierwszą stanowi ROR, czyli obrotowe ramię. Nazwa powstała od pierwszych liter słów "Rama – Obrotnica – Ramię". Kolejny element stanowi sekcja uprawowo-siewna nazwana "SUS". Składa się m.in. z redlic i elementów uprawowych. Ostatnia część to "ZDK", czyli zbiornik, dozownik (aparaty wysiewające) oraz komputer sterujący, które odpowiadają za precyzję wysiewu.
– Zasada działania jest prosta. Ciągnik wykonuje orkę. Praca pługa wspomagana jest przez wał doprawiający. Działa on w oparciu o wahadłowe ramię. Całość jest mocowana na przednim podnośniku. Dołożenie zbiornika, przewodów oraz redlic pozwala zaś na wysiew zarówno nasion, jak i nawozu. Dzięki temu taki zestaw podczas jednego przejazdu orze, doprawia glebę oraz sieje – wyjaśnia konstruktor. – Podczas opracowywania maszyny starałem się zachowywać jak najniższą jej wagę. Ciężar zestawu to 1700 kg. Zbiornik ma pojemność 1000 kg. Podzielony jest na dwie równe komory – do nawozów i nasion. Podczas opracowywania projektu rozmawiałem z rolnikami, którzy mają doświadczenie w pracy z przednim wałem wahadłowym. Większość mówiła, że kłopot stanowi wydajność pompy hydraulicznej oraz podnośnika ciągnika. Dodatkowe problemy stwarza także sterowanie. Uwzględniłem te uwagi. Wiedziałem, że moja maszyna musi być prosta i łatwa w obsłudze.
Po to, aby manewrowanie
maszyną było łatwe i nie wymagało od operatora dodatkowego wysiłku, Olgierd Lemański zastosował w swojej konstrukcji własny układ hydrauliczny. Dzięki niemu zautomatyzowaniu uległ proces przerzucania ramienia z jednej na drugą stronę. Odbywa się za pomocą jednego przycisku umieszczonego na panelu sterującym w kabinie. Hydraulika także pozwala na odpowiednią regulację docisku sekcji uprawowych. W tym przypadku wykorzystywana jest masa maszyny i ciągnika. Układ został zbudowany w oparciu o zbiornik, pompę, chłodnicę, rozdzielacz, system filtrowania oraz silnik hydrauliczny z dmuchawą. Wydajność układu to 50 l/min. Pompa ze specjalną nakładką montowana jest na tylnym WOM, a wąż ciśnieniowy poprowadzony jest pod ciągnikiem. To rozwiązanie spowodowało, że maszyna nie wymaga do pracy ciągnika z przednim wałkiem. Odrębne zasilanie powoduje, że praca jest płynna i zawsze odbywa się pełną wydajnością. Maszyna posiada aparaty wysiewające kupione w sklepie z częściami do maszyn rolniczych. Pozwalają one na dawkowanie nawozu i nasion w zakresie od 2 do 500 kg. Głębokość wysiewu ustawiana jest mechanicznie w oparciu o kółko kopiujące. Nietypowy jest napęd aparatów wysiewających. Nie jest to rozwiązanie elektroniczne, lecz hydrauliczne. Zastosowana została mała pompa oraz silniczki na aparatach wysiewających.
– Nikt z producentów nie chciał ze mną podjąć współpracy, jeśli chodzi o dostarczenie elektronicznych napędów wysiewających w rozsądnej cenie. Opracowałem więc własne rozwiązanie, które sprawdza się bardzo dobrze – mówi Lemański.
Wał uprawowy jest skręcany. Został wykonany sekcyjnie. Kolejne sekcje można dokładać. Składają się one z tulei i pierścieni. To dlatego szerokość wału może być regulowana.
r e k l a m a
Prototyp maszyny powstał
w oparciu o profesjonalne rysunki techniczne i projekty. Zostały sporządzone liczne pomiary i badania, które miały wykazać wytrzymałość materiału oraz wielkość sił, jakim mogą być poddawane poszczególne elementy maszyny. Konstruktor sprawdził też, do jakich obciążeń dochodzi podczas pracy w różnych warunkach.
– Mamy to szczęście, że w Polsce jest dużo dobrych, małych, rodzinnych zakładów. W naszym kraju jest niesamowicie rozwinięta branża obróbki metali. Jest masa ludzi, którzy chcą coś robić, którym podobają się pomysły nietuzinkowe i ja z tego skorzystałem. Przy wykonaniu prototypów pracowało około 10 różnych zakładów. Zlecałem im spawanie, wycinanie, dogniatanie czy też lakierowanie. Były także dorabiane niektóre elementy. W procesie produkcji te firmy nie miały dowolności. Dostawały ode mnie szczegółowe informacje oraz rysunki techniczne i produkowały dla mnie dokładnie to czego potrzebowałem i co wynikało z wcześniej dokonanych obliczeń – wyjaśnia Olgierd Lemański.
Urządzenie ma własną
oryginalną nazwę oraz logo. To Alien System.
– Kiedy zacząłem opowiadać o moim pomyśle ludziom, którzy naprawdę się znają niektórzy z nich stwierdzili, że pomysł nie wypali. Padło kilka argumentów uzasadniających małe szanse na zrealizowanie projektu. Usłyszałem też, że jeśli mi się uda to wtedy stworzę maszynę kosmiczną. I już tak zostało. Opracowałem projekt głowy, żona doradziła, aby dorysować oczy i potem logo zostało ocenione, że faktycznie wygląda jak Alien (Obcy). Póki co nazwa i logo mają charakter roboczy. Sporo ludzi uznało, że nazwa jest chwytliwa – zapowiada Olgierd Lemański.
Alien System został zgłoszony do niemieckiego urzędu patentowego. Trwa żmudna procedura jego uzyskania. O tym, że jest ona realizowana w niemieckim urzędzie zdecydowały względy praktyczne. Konstruktor na co dzień pracuje zawodowo w Niemczech. Do kraju wraca na weekendy i kontynuuje doskonalenie maszyny. Testowane są dwa prototypy. Pierwszy w jednym z gospodarstw pod Rawiczem, drugi na terenie województwa zachodniopomorskiego.
– Mój ciągnik ma 170 KM mocy. Do obsługi Aliena i czteroskibowego pługa spokojnie wystarczy 160 koni na górkach i 140 koni na terenie płaskim. Prędkość pracy takiego zestawu może sięgać 10 km/h. Nie zauważyłem większego zużycia paliwa. Praca zestawu jest stabilna. Ciągnik nie traci trakcji. Przeciwnie, docisk agregatu powoduje, że traktor porusza się po polu pewnie. Jazda drogowa też nie stwarza problemu. Alien jest składany i zawieszany nad maską ciągnika. Przypomina to trochę jazdę po drodze publicznej traktorem z uniesionym ładowaczem czołowym – mówi Zygmunt Wierzbiński z miejscowości Dobrosławiec, który szerzej znany jest jako Youtuber Edi Farmer.
To właśnie u niego trwają testy drugiego prototypu maszyny Alien System. W ubiegłym roku zasiane zostały nim pola żyta oraz rzepaku. Praktyczne testy pomagają ujawnić słabości maszyny po to, aby je usunąć. Kontynuacja prac uzależniona jest od efektu ekonomicznego oraz zainteresowania rolników. Aby można było wprowadzić sprzęt do produkcji potrzeba jeszcze ok. 2–4 lat. Tyle czasu potrzeba na zoptymalizowanie rozwiązań w maszynie, uzyskanie atestów i certyfikatów oraz przejście od prototypów do przedserii a potem produkcji seryjnej.