Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Strategie na platformie odporności chwastów w Bajdytach

Data publikacji 17.05.2021r.

W bieżącym roku wegetacja na Warmii i Mazurach ruszyła 26 marca. Byliśmy po raz kolejny na platformie badań odporności chwastów Syngenta, założonej w gospodarstwie Grażyny i Henryka Waśniewskich w Bajdytach.

warmińsko-mazurskie

Po platformie jak zawsze oprowadza mnie jej założyciel dr Andrzej Bruderek. Już drugi rok prowadzone są tutaj badania na temat wpływu programów ochrony sekwencyjnego zwalczania chwastów trudnych i odpornych, głównie wyczyńca polnego i miotły zbożowej.

r e k l a m a

Wieloczynnikowy
układ doświadczenia

Największym problemem w tej części Warmii i Mazur na cięższych glebach aluwialnych, czyli w powiecie bartoszyckim i kętrzyńskim jest wyczyniec polny. Ale okazało się, że na stanowiskach wybranych pod poletka mamy zachwaszczenie wielogatunkowe, więc walczyć trzeba dodatkowo ze stokłosą i owsem głuchym.

Przypomnijmy, że w Bajdytach mamy wieloczynnikowy układ doświadczenia. Eksperci chcą porównać i ocenić skuteczność trzech programów herbicydowych do zwalczania odpornych chwastów w zbożach przy różnych sposobach uprawy gleby: płużnej, zmiennej i płytkiej. Przy uprawie zbóż w warunkach zmianowania i monokultury oraz przy siewie pszenicy ozimej w optymalnym i opóźnionym terminie.

W układzie zmianowania mamy 4 uprawy: rzepak, pszenicę ozimą, bobowate i jęczmień ozimy hybrydowy. Ekspert zwraca uwagę, że wprowadzenie w zmianowaniu takiego układu, w którym mamy 50 proc. roślin zbożowych i 50 proc. roślin niezbożowych, to bardzo znaczące posunięcie i pierwszy krok w dobrym kierunku. Chcąc odwrócić trend narastającej odporności chwastów, wprowadzenie kolejnej uprawy niezbożowej daje większe możliwości rotacji herbicydów.

Wzrost temperatury gleby i szybsze wschody

Dr Andrzej Bruderek informuje, że w drugim roku obserwacji na platformie badań odporności odnotowano bardzo ciekawą rzecz, tj. przesuszenie warstwy ornej w bloku uprawy płużnej w stosunku do uprawy uproszczonej. W systemie uprawy płużnej odparowało dużo wody z warstwy ornej.

– Później, już po siewie, kiedy temperatury powietrza spadały i wzrastała wilgotność, w glebie doszło do ciekawej sytuacji, bo kiedy włożyłem termometr glebowy na głębokości 5 cm to okazało się, że w warunkach uprawy płużnej mieliśmy temperaturę 12,1°C, natomiast w bloku uprawy zmiennej i bloku uprawy minimalnej temperatura wynosiła odpowiednio: 13,3 i 13,5°C. Przy spłyconej uprawie warstwa gleby jest wzruszona i odpowiednio natleniona, a masa organiczna przyoranych resztek pożniwnych skumulowana jest w górnej warstwie. Więc na skutek aktywności mikroorganizmów rozkładających resztki pożniwne temperatura gleby wzrosła, co skutkowało szybszymi wschodami – wyjaśnia ekspert.

Dla dobrego rozmieszczenia resztek pożniwnych w glebie należy zakładać 2 cm na 1 tonę przyoranych resztek słomy. I wówczas takie rozmieszczenie resztek organicznych w górnej warstwie gleby sprzyja szybszemu ogrzewaniu się gleby, szczególnie na glebach ciężkich zlewnych, z którymi mamy do czynienia w Bajdytach.

– Z drugiej strony nadmierna ilość resztek na powierzchni gleby i w jej górnej warstwie hamuje rozwój roślin na skutek nagromadzenia się toksycznych fenoloksykwasów oraz organizmów chorobotwórczych, co potwierdziły wyniki z sezonu 2019/2020 r. Na spłyconej uprawie mamy także silniejszą presję chorób – dodaje dr Bruderek.

Podczas lustracji pól było widać, że na płytkim systemie uprawy miejscami na polach stoi woda i jest problem z odpływem wody powierzchniowej pozimowej. Rozmówca zwraca uwagę, że w pierwszym roku tego nie było. Przewiduje, że w kolejnych latach problem będzie się pogłębiał. Poza tym odnotowano zwiększone tempo presji chwastów jedno- i dwuliściennych w stosunku do orki. Więc może rzeczywiście w tych warunkach powinniśmy zakładać układ przemienny i zmieniać głębokość uprawy – zastanawia się ekspert polowy.

r e k l a m a

Istotne różnice
w obsadzie rzepaku

Kiłoodporna odmiana rzepaku SY Alibaba została wysiana 22 sierpnia 2020 r., jest to jedna z najbardziej rozpowszechnionych odmian na tym terenie, gdzie rolnicy od lat walczą z kiłą kapustnych. Późniejsze nasilone opady spowodowały, że jesień spowolniła wzrost i pąk wierzchołkowy jest bardzo nisko osadzony. Ale rośliny rzepaku ładnie się rozlokowały, bo siejąc rzepak wykonano siew krzyżowy siewnikiem punktowym. Średnio mamy 67 roślin na m2, więc jest to bardzo dobra odległość między roślinami stwarzająca idealne warunki do rozwoju systemu korzeniowego.

– Na plantacji rzepaku wyraźnie widać zróżnicowane tempo wzrostu do połowy września, kiedy w warunkach wysokich temperatur została wytworzona potężna masa liści z długimi ogonkami. Później nastąpiły fale opadów i temperatura spadła, więc automatycznie kolejne wytwarzane liście są mniejsze. Jest to dosyć charakterystyczne dla takiego przebiegu jesiennej wegetacji – wyjaśnia ekspert z Syngenty.

Rozmówca podkreśla, że przy rzepaku powtórzył się wniosek z poprzedniego sezonu, kiedy mieliśmy istotne różnice w obsadzie między blokiem uprawy płużnej w stosunku do uprawy zmiennej na 12 cm i uprawy minimalnej na 5 cm. Najwyższą obsadę roślin 67 szt. m2 uzyskano po orce. Przy uprawie zmiennej obsada była niższa o 10 szt. m2, a na uprawie minimalnej o 14 szt. m2. Wniosek nasuwa się jeden, rzepak preferuje głęboką uprawę stwarzającą lepsze warunki do wzrostu jesiennego, do wykształcenia silnie rozwiniętego korzenia i w efekcie uzyskania wyższej obsady.

1200 sztuk wyczyńca na m2

Na stanowisku przygotowanym pod zasiew bobowatych, w tym roku jest to groch, celowo zrobiono "omijak", żeby pokazać jak silna jest presja wyczyńca. Mamy tu ponad 1200 sztuk na m2, dodatkowo jest on w różnych fazach rozwoju. Na tym zostawionym pasie doskonale widać, że fale wschodów ciągle trwają, począwszy od okresu jesiennego, poprzez późnojesienny i zimowy, aż do wiosny, właściwie w warunkach lekkich zim nie ma przerw. W tym roku można powiedzieć, że mieliśmy trochę prawdziwej zimy, ale jak widać nie przeszkodziła i nie zaszkodziła ona wyczyńcowi. Na polu widzimy i silnie rozkrzewione rośliny, które nawet kończą krzewienie i są gotowe do strzelania w źdźbło, mamy też siewki, które wzeszły bardzo późno.

Andrzej Bruderek podkreśla, że formy odporne wyczyńca i chwastów jednoliściennych, ale wyczyńca szczególnie, mają antocyjanowy nalot na pochwach liściowych, co świadczy o dużej aktywności enzymów, które blokują substancje czynne. Biotypy bardziej uodpornione są bardziej fioletowe, mają silny wigor i kiełkują w niższych temperaturach.

– I teraz taki silnie rozkrzewiony wyczyniec bez zwalczania do kwietnia, zacznie strzelać w źdźbło. Takiej silnej rośliny żaden z preparatów nie zwalczy. Może w maksymalnej dawce dojdzie do chwilowego zatrzymania, ale niestety wigor tej rośliny jest już tak mocny, że nie uda się go zablokować ostatecznie. Jak widać, wystarczą 2 lub 3 rozkrzewione rośliny wyczyńca polnego i już mamy dywan – podsumowuje rozmówca.

Zobacz także

Orka ogranicza
rozwój chwastów

W pszenicy ozimej, przy siewie optymalnym w bloku kontrolnym mieliśmy najniższą obsadę, bo średnio ok. 50 szt. m2 chwastów jednoliściennych. Ale już w uprawie zmiennej, spłyconej, obsada chwastów jednoliściennych była dwukrotnie wyższa i wynosiła 110 szt. m2, a na uprawie minimalnej wzrost ten był aż 10-krotny (510 roślin na m2). Na taki wzrost wpłynęły m.in. lepsze warunki do skiełkowania, bo zwykle wyczyniec, czy miotła kiełkują z warstwy 1 może 2 cm i ponad 90 proc. wschodów to ta górna warstwa gleby. Podobnie wzrastała presja chwastów dwuliściennych. Podsumowując, orka ogranicza rozwój chwastów zarówno jedno-, jak i dwuliściennych, a spłycanie uprawy powoduje gwałtowny wzrost presji.

– Na poletkach pszenicy ozimej uprawianej w monokulturze różnice w obsadzie roślin pomiędzy systemami uprawy nie były duże. Należy jednak podkreślić, że ten sam przedplon (pszenica po pszenicy) sprzyja rozwojowi i wzrostowi chwastów dwuliściennych – mówi dr Andrzej Bruderek.

Systemy sekwencyjne
na jednoliścienne

Ekspert z Syngenty wyjaśnia, że na każdym z bloków upraw zbożowych mamy różne systemy odchwaszczania.

Na bloku pszenicy ozimej w jednym pasie porównawczym w układzie sekwencyjnym zastosowano w okresie wykształcania pierwszego liścia mieszaninę zbiornikową Boxer 800 EC w dawce 2 l/ha + Cayman Pro 1,43 l/ha. W tym bloku jesienią stosowany był tylko ten zabieg jednokrotny.

W drugim pasie porównawczym stosowano ponownie mieszaninę Boxer 800 EC 2,5 l/ha + diflufenikan 112 gramów + flufenacet 112 g. W tym układzie zaplanowano jeszcze zabieg dodatkowy, czyli korektę jesienną graminicydem Traxos 50 EC w dawce 1,2 l/ha i ten zabieg wykonano na 2 tygodnie przed ustaniem wegetacji. W warunkach późnego siewu pszenicy, nie wykonano jesiennej korekty nalistnej, ponieważ bardzo mokry październik spowodował, że tempo wzrostu zarówno rośliny uprawnej, jak i chwastów spowolniło, więc zabieg został przeniesiony na wiosnę, jako korekta wiosenna.

Z kolei w trzecim bloku we wszystkich systemach uprawy zastosowano dwukrotny zabieg mieszaniną herbicydów, którą był Boxer 800 EC w dawce 1,5 l/ha + diflufenikan 70 g + flufenacet 143,5 g/ha i dodatkowo 24,5 g metrybuzyny. Zabieg wykonano 8 października sekwencyjnie w okresie wykształcenia pierwszego liścia, a następnie 26 października powtórzono ten sam zabieg. Czyli wykonano dwukrotny zabieg mieszaniną 4 substancji aktywnych bardzo silnie wpływających na blokowanie powstawania jakichkolwiek odporności.

Regulacja podzielona na etapy

– Jeżeli popatrzymy na połowiczny rozkład dość powszechnie stosowanych substancji czynnych takich jak: diflufenikan ma 65 dni, flufenacet 39 dni, czy metrybuzyna 19 dni, to wyraźnie widać, że już do końca wegetacji jesiennej niektóre z tych substancji czynnych działają połowicznie. Więc przy takiej stałej presji i nawet potrójnych wschodach wyczyńca, musimy od początku myśleć o systemie regulacji zachwaszczenia podzielonym na etapy. Chcąc zablokować ewentualne wschody chwastów jednoliściennych stosujemy mieszaniny różnych substancji aktywnych z różnych mechanizmów działania, które zapewnią przez całą jesień aktywność zwalczania.

– Włączyliśmy do doświadczenia tylko te substancje aktywne, które mają najwyższą skuteczność biologiczną jeśli chodzi o zwalczanie wyczyńca, miotły zbożowej, stokłosy i owsa głuchego. I nawet w sytuacji wydłużającej się jesieni, kiedy rozkład połowiczny tych herbicydów już się skończy, w warunkach naszego planu badawczego mamy przewidzianą korektę nalistną preparatem Traxos 50 EC w dawce 1,2 l/ha lub wiosną Avoxa 50EC w dawce 1,8 l/ha, a w jęczmieniu ozimym Axial 50EC 0,9l/ha. Dzięki temu odpowiemy sobie na pytanie, czy rzeczywiście zabieg graminicydem zapewni taki komfort, że po ruszeniu wegetacji będziemy mieli czyste pole bez kompensujących się chwastów – podsumowuje
Andrzej Bruderek.

Dr inż. Monika Kopaczel-
-Radziulewicz

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a