Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Zanosi się na tłuste czasy dla producentów zbóż

Data publikacji 17.05.2021r.

Tak wysokich cen zbóż w skupach nie obserwowano dawno. A jeśli już gwałtownie rosły, to potem z tym samym impetem spadały. Tym razem zanosi się jednak na to, że wysokie ceny pozostaną na dłużej. Choć, jak podkreślają uczestnicy tego rynku, coraz trudniej o trafne prognozy.

W magazynach rolników, w ocenie Zbigniewa Konarowskiego, właściciela firmy z Wielkopolski zajmującej się skupem, eksportem i transportem zbóż, zostało już niewiele ziarna. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, w tym sezonie w porównaniu z ubiegłymi bardzo dużo zboża wyeksportowano. Eksportowi sprzyja bowiem bardzo korzystny kurs złotego w stosunku do euro i dolara.

– Tak jak w ubiegłych latach z Polski wyjeżdżała głównie pszenica, tak w obecnym sezonie sukcesywnie nasz kraj opuszczały jęczmień, pszenżyto i kukurydza – mówi Konarowski.

r e k l a m a

Nie stracą

Rolnicy, którzy posiadają jeszcze w magazynach zboże, nie są skorzy do sprzedaży, oczekują bowiem na jeszcze lepsze ceny.

– Rolników zniechęcają również do sprzedaży ziarna obawy o wpływ na tempo wegetacji i stan upraw niesprzyjających warunków pogodowych, to jest niskich temperatur i przymrozków panujących w drugiej połowie kwietnia – ocenia Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo-Paszowej.

Ponadto, skoro rozpoczęcie żniw opóźni się o jakieś 3 tygodnie, jest jeszcze czas na opróżnienie magazynów.

– Warto też podkreślić, iż ceny zbóż, które oferowane są za ziarno z nowych zbiorów, są atrakcyjne. Za pszenicę oferuje się ponad 900 zł/t, za kukurydzę podobnie, za pszenżyto od 800 zł/t. W związku z tym nie ma obawy, że rolnicy stracą. Jeśli ktoś nie sprzeda ziarna teraz, zrobi to w nowym sezonie 2021/2022 – oczywiście, pod warunkiem że zboże jest magazynowane w odpowiednich warunkach i trzyma jakość – mówi Zbigniew Konarowski.

W jego opinii nawet jeśli pojawiłyby się na krajowym rynku oferty zakupu ziarna z importu, to jeśli utrzyma się tak niski kurs euro w stosunku do złotego, jak obecnie, będzie on nieopłacalny. Nie ma też wielu ofert, jak to bywało w poprzednich latach, sprzedaży ziarna z Ukrainy, przynajmniej w zachodniej części Polski.

Firmy skupujące, które zawarły kontrakty i teraz muszą się z nich wywiązać, poszukują zboża na rynku, co w sytuacji, kiedy rolnicy niechętnie czyszczą magazyny, jest dość trudne.

Konarowski zauważa, iż oferty zakupy ze strony niemieckich kontrahentów dotyczą jedynie niewielkich partii, a ceny, w stosunku do krajowych są mało atrakcyjne.

Eksport napędza ceny

Z kolei jak podkreśla Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo-Paszowej, wciąż aktywny jest eksport ziarna zbóż (pszenicy, kukurydzy) drogą morską.

– Z naszych danych wynika, że w kwietniu bieżącego roku eksport pszenicy drogą morską może zbliżyć się do 400 tys. ton. Prognozujemy jednak, że w maju i czerwcu eksport zbóż nie będzie już tak duży, jak to miało miejsce dotychczas. Obecnie przedmiotem eksportu drogą morską w dalszym ciągu jest pszenica ładowana przede wszystkim w porcie Gdynia. Z kolei w porcie Gdańsk ładuje się statki kukurydzę oraz żyto, ale w mniejszym stopniu – relacjonuje prezes IZP.

Jak ocenia Izba, w ostatnich dniach (tj. początek 19. tygodnia) wyraźny wzrost cen zbóż z dostawą do portów wpłynął na większe zakupy ziarna z przeznaczeniem na eksport. Tak więc w maju br. eksport pszenicy i kukurydzy przez porty będzie większy od spodziewanego, ale zapewne mniejszy niż w miesiącach poprzednich.

r e k l a m a

Rezerwy się w końcu wyczerpią

Skoro zboże wyjeżdża, a import się nie opłaca, to ziarno na krajowym rynku drożeje. Przekłada się to na popyt ze strony przemysłu paszowego i młynarskiego.

Wytwórnie pasz i młyny bazują na zgromadzonych rezerwach.

– Znaczna część wytwórni pasz w dalszym ciągu bazuje na surowcu zakupionym na podstawie wcześniej zawartych kontraktów na dostawy ziarna oraz pracuje na zapasach. Część z nich nie dysponuje jednak zbyt dużymi zapasami surowca i stara się dokupować ziarno na bieżąco, co przy notowanej ograniczonej rynkowej podaży zbóż wiąże się z koniecznością oferowania bardzo wysokich cen. Zaopatrzenie w przemyśle paszowym uzależnione jest obecnie nie tylko od ceny, ale także od wykrywanych kolejnych ognisk ptasiej grypy – zaznacza Monika Piątkowska.

Izba spodziewa się, że szalejący wirus ptasiej grypy w centrum kraju ograniczy popyt na zboża w końcu sezonu.

– Najtrudniejsza sytuacja pod względem opanowania szerzenia się wirusa nadal jest w województwie mazowieckim. Mam oczywiście na myśli powiat żuromiński, czyli polskie zagłębie produkcji drobiu. Na tym terenie jest skumulowanych nieco ponad 600 stad, w których było utrzymywanych około 75 mln sztuk drobiu. Tylko w bieżącym roku grypa ptaków doprowadziła do konieczności utylizacji ponad 5,5 mln sztuk drobiu, z czego aż 3,1 mln sztuk w województwie mazowieckim – relacjonuje prezes Izby.

Zbigniew Konarowski ocenia, iż mając na względzie przesunięcie terminu żniw oraz zgromadzone przez przemysły paszowy i młynarski zapasy, w połowie czerwca popyt na ziarno będzie większy, aczkolwiek jak naprawdę będzie, to się okaże.

– Wpływ zmian klimatu na warunki pogodowe i tym samym produkcję roślinną jest coraz większy, pogoda jest coraz bardziej nieprzewidywalna, w związku z tym pomimo że plantacje mogą w Polsce czy w innych krajach wyglądać dobrze, nie ma żadnej gwarancji, jakie będą zbiory. Nie są wykluczone ani przymrozki, ani susza, co przekłada się na brak równowagi na rynku zbóż w ostatnim okresie – komentuje Konarowski.

Pszenica korzysta na braku kukurydzy

W opinii prezes Piątkowskiej, obserwując sytuację podażowo-popytową zarówno na rynku krajowym, jak i w handlu międzynarodowym, w najbliższych miesiącach należy spodziewać się utrzymania trendu wzrostowego. Wynika to między innymi z utrzymującej się tendencji wzrostowej cen zbóż na giełdach światowych, na których dynamicznie rosną ceny kukurydzy.

– Umacniają się też ceny pszenicy w związku ze spodziewanym wzrostem zapotrzebowania na to zboże ze strony branży paszowej do czasu zbiorów kukurydzy jesienią br. Ponadto wyraźnie uszczuplone zapasy ziarna w powiązaniu ze wzmożonym w ostatnich miesiącach eksportem spowodują, że w kolejny sezon – 2021/2022, wejdziemy z wyraźnie uszczuplonymi zapasami, co będzie stanowiło silne wsparcie dla cen ziarna w kraju – reasumuje Monika Piątkowska.

Zobacz także

Chiny wyczyściły nie tylko swoje magazyny

Ze względu na szybką odbudowę populacji świń Chiny kupiły znacznie więcej pszenicy, kukurydzy, jęczmienia i soi na rynku światowym niż kiedykolwiek wcześniej. Rozwój pandemii koronawirusa sprzyjał gromadzeniu zapasów i wprowadzaniu w wielu krajach importujących i eksportujących regulacji handlowych. Wysokie cła eksportowe, aby przeciwdziałać gwałtownie rosnącej inflacji na rynku krajowym, pomimo rekordowych zbiorów, wprowadziła Rosja, podobnie zrobiły Argentyna oraz kilka krajów azjatyckich. Ponadto nadal nie ma płynności w łańcuchu dostaw, a koszty transportu rosną.

Analitycy uważają, że globalna podaż kukurydzy i soi będzie wyjątkowo ograniczona do następnej jesieni, ponieważ magazyny świecą pustkami. Dostawcy z obu Ameryk z wielkim trudem wywiązują się z kontraktów na dostawy do Chin i innych dużych klientów, co powoduje spekulacje i dalszy wzrost cen. Ponadto drugie zbiory kukurydzy w Brazylii zostały już skorygowane w dół o 10 mln ton. W USA zasiewy kukurydzy zakłóca susza, podobnie było z pszenicą jarą, z kolei pszenicę ozimą dotknęły przymrozki. Brak opadów nie służy też kanadyjskim producentom pszenicy na preriach.

Ceny pszenicy na nowe zbiory w USA i Kanadzie są już więc wyższe niż w przypadku starych zbiorów, które niedawno wzrosły do 8-letniego maksimum.

W samym Państwie Środka władze sprzedały już hodowcom zwierząt i producentom pasz duże ilości zboża (zwłaszcza pszenicy) z ogromnych magazynów państwowych. Niemniej jednak, import jest większy niż kiedykolwiek. Chiny dążą również do tego, by w produkcji pasz drogą kukurydzę i soję zastąpić tańszymi pszenicą, jęczmieniem i sorgo.

Nawet jeśli nowe chińskie zbiory okażą się tak duże, jak szacują tamtejsze władze, to zapotrzebowanie na import utrzyma się przez długi czas. Ponadto analitycy są podejrzliwi wobec chińskich danych. Rzadko odzwierciedlają one bowiem rzeczywistość.

W Rosji i na Ukrainie lepiej

Analitycy ze Strategy Grains zakładają, że w Unii Europejskiej zbiory pszenicy będą większe niż w zeszłym roku, ponieważ szczególnie we Francji pszenicą ozimą obsiano większy areał. Pomimo że francuska pszenica poniosła pewne szkody spowodowane mrozem w kwietniu, oczekuje się, że zbiory będą stosunkowo dobre. Problem polega jednak na tym, że we Francji w wielu regionach nie ma deszczu, aby rośliny mogły się dobrze rozwijać. Tymczasem Francja stała się jednym z najważniejszych unijnych dostawców zbóż do Chin, a tamtejsi handlowcy zamówili już duże ilości francuskiej pszenicy z nowych zbiorów.

Podobnie jak we Francji oraz na południu USA, polarna fala zimna dotknęła także rosyjską pszenicę. Aczkolwiek rosyjscy rolnicy zwiększyli areał uprawy pszenicy ozimej. Pomimo że rosyjska firma konsultingowa IKAR skorygowała swoje szacunki zbiorów pszenicy z 81 mln do 79,5 mln ton, będą one i tak bardzo dobre.

Jak do tej pory nic nie zaszkodziło zbiorom pszenicy na Ukrainie.

Wśród analityków słyszy się opinie, iż dobre zbiory w Rosji i na Ukrainie nie zaszkodzą globalnemu rynkowi zbóż i są wręcz konieczne, aby w pewnym stopniu zabezpieczyć globalne dostawy.

Magdalena Szymańska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a