warmińsko-mazurskie
Od lat wielkość stada utrzymywana jest na stałym poziomie i liczy około 150 sztuk bydła, w tym 80 krów, objętych oceną użytkowości mlecznej, których średnia wydajność wynosi 10 800 kg mleka.
Państwo Liniewiczowie chwalą sobie system zarządzania stadem.
– Jest on źródłem bardzo szczegółowych informacji, ale konieczne jest na bieżąco wprowadzanie danych na temat poszczególnych sztuk – wyjaśnia Alina Liniewicz, obsługująca system od 14 lat. Tylko wówczas system będzie dużą pomocą przy prowadzeniu stada. – Szczegółowa analiza informacji umożliwia nam śledzenie każdej sztuki, jej wydajności, stanu zdrowia i wszelkich anomalii. Dzięki temu szybciej możemy podjąć decyzję co robić z daną sztuką, czy może potrzebna będzie pomoc weterynarza? System Alpro pozwala nam precyzyjnie zaplanować także późniejsze działania – wylicza właścicielka.
Stado laktacyjne nie jest podzielone na grupy żywieniowe, a na stół paszowy trafia dawka zbilansowana na produkcję 30 l mleka. Od kilku lat hodowcy korzystają z wiedzy i doświadczenia niezależnego doradcy żywieniowego Tomasza Maleckiego, który z 8 tys. kg "zrobił" wydajność zbliżającą się do 11 tys. kg mleka. Pan Robert podkreśla, że trzeba pamiętać o tym, że bydło jest bardzo wrażliwe, co widać nawet gdy się TMR-u dobrze nie wymiesza lub odpowiednio nie potnie to krowy przebierają i nie jedzą tak chętnie jak zwykle.
Sztuki wysoko wydajne są dodatkowo premiowane w dwóch stacjach paszowych.
– Są one bardzo dobrym rozwiązaniem, które u nas premiują krowy dające ponad 20 l mleka na udój. Maksymalnie taka sztuka dostaje 6 kg paszy na dobę, w dawkach po około pół kilograma – wyjaśnia hodowca, który podkreśla, że idealnym rozwiązaniem jest możliwość aplikacji preparatu na bazie glikolu po ok. 0,5 l/dziennie dla krów do 100. dni laktacji. Dzięki temu hodowca nie męczy się z uciążliwymi wlewkami, wszystko wykonywane jest automatycznie. Stosowanie preparatu jest elementem profilaktyki przeciwketozowej, poza tym preparat zawiera witaminę E i selen, które wpływają na poprawę wskaźników rozrodu.
Rolnik bardzo dba o to, żeby uzyskać jak najwięcej wartościowego białka z własnych pól. W ostatnich badaniach sianokiszonka miała 19% białka. To za sprawą w lucerny, która zakiszana jest razem z trawami
– Lucernę najlepiej jest kosić gdy pąkuje. Nie zawsze uda się to z pierwszym pokosem traw, bowiem każdy rok jest inny, niemniej staramy się zrobić wszystko,by czas zbioru pokrywał się – wyjaśnia Robert Liniewicz.
Warto przypomnieć, że nie można zbierać lucerny zbyt późno, bo zwiększa się udział łodyg w stosunku do liści, więc automatycznie będzie mniej białka, które mamy przecież w liściach i pąkach kwiatowych. Rozmówca podkreśla, że w żywieniu bydła połączenie kiszonki z kukurydzy i kiszonki z lucerny z trawami jest idealnym połączeniem, bo otrzymujemy mieszankę bogatą w energię, białko i wapń, a poza tym nie trzeba dodawać słomy, bo łodygi lucerny zapewniają odpowiednią strukturę paszy.
Rozmówca przyznaje, że w stadzie na szczęście nie ma żadnych większych problemów zdrowotnych.
– Korekcję racic wykonujemy u wszystkich krów dojnych dwa razy w roku. Nie mamy też problemów ze stawami, bo krowy utrzymywane są na płytkiej ściółce, a boksy wyścielone są słomą, więc warunki mają komfortowe – wylicza rozmówca.
Z myślą o kąpielach racic, w oborze wybudowanej w 2007 roku, zaprojektowano w posadzce wannę. Kąpiele wykonywane są regularnie co 3–4 tygodnie, chyba że hodowcy widzą jakiś problem, to kąpiel przygotowywana jest częściej.
Zawsze przy oborze był i jest okólnik. Hodowca wspomina, że wcześniej okólnik był 2-hektarowy, ale spadła wydajność, szczególnie wysokomlecznych sztuk. Zaczął baczniej obserwować zwierzęta na okólniku i zastanawiał się skąd te spadki.
– Okazało się, że krowy szły na koniec 2-hektarowego okólnika, gdzie miały dostęp do wody. Poskubały sobie trawy, popiły i leżały. Zrobiły się na tyle leniwe, że nie chciało im się iść tak daleko do stołu paszowego, dlatego niemal natychmiast spadła mleczność – wyjaśnia hodowca.
Po tych doświadczeniach właściciele gospodarstwa postanowili zmniejszyć okólnik i od ubiegłego roku ma on wymiary ok. 150x150 m. Zwierzęta chętnie z niego korzystają przez cały rok i już nie ma nagłych spadków wydajności.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz