kujawsko-pomorskie
– Mamy trzy Zetory. Ten jest największy, najszybszy i najmocniejszy – wskazuje na model 12145 Krzysztof Rutkowski. – Kupiliśmy go w 2009 roku od handlarza, który sprowadził go z Irlandii. Wedle zapewnień, był wykorzystywany tylko w transporcie. Być może to prawda, bo był w świetnym stanie i nie było na nim widać większych śladów zużycia. W chwili zakupu miał przepracowanych 2500 motogodzin. W naszym gospodarstwie już tak lekko nie ma, bo wyjeżdżamy nim do najcięższych prac. Podczepiamy do niego pług pięcioskibowy, szeroką na 4,5-metra bronę talerzową, agregat uprawowy o szerokości 5,2 m oraz głębosz z pięcioma łapami, który spulchnia rolę na głębokość nawet 70 cm. Myślę, że część tych maszyn ten traktor w ogóle by nie pociągnął, gdybyśmy nie podnieśli jego mocy ze 115 koni, które miał fabrycznie, do około 180 KM, które ma teraz.
r e k l a m a
Hektar w 45 minut
Moc w Zetorze była zwiększana dwukrotnie. Siedem lat temu traktor otrzymał instalację gazową LPG, która pozwoliła wykrzesać z sześciocylindrowego 6,8-litrowego motoru 40 koni więcej. Dwa lata później dołożona została turbosprężarka, która dała kolejny 25-konny przyrost mocy.
– Tak mocnym traktorem aż chce się pracować. Jest żwawy, elastyczny, szybko wchodzi na obroty, bardzo trudno jest go zadusić. Super sprawą – jak podkreśla rolnik – jest szczególnie to, że pracując z takim zapasem mocy bardzo szybko ubywa pola. Dla porównania, wcześniej z pługiem jeździłem po polu co najwyżej 7 km/h, a na zaoranie hektara potrzebowałem około godziny i dziesięciu minut. Zetor z podniesioną mocą ciąga pług z prędkością ponad 9 km/h i to samo zadanie na odpowiednio długich polach jest w stanie wykonać w 45 minut. A mówimy tu o orce na szerokości 2,25 m i głębokości do 30 cm.
Praca tak mocnym Zetorem przynosi też oszczędności na paliwie, gdyż przy systemie diesel-LPG spada zużycie oleju napędowego na rzecz tańszego gazu. W konkretnych liczbach wygląda to tak, że bez załączonej instalacji gazowej, ale z turbiną – jak opowiada Krzysztof Rutkowski – przy ciężkich pracach polowych traktor spala na godzinę ok. 18 litrów oleju napędowego. Z załączoną instalacją LPG pochłania 10–12 litrów oleju napędowego i ok. 5 litrów gazu.
Z reduktorem od Volkswagena
W pierwszej wersji do przechowywania gazu rolnik zastosował 45-litrową butlę zamocowaną pod kabiną. Po roku wymienił zbiornik na większy, atestowany, do którego jednorazowo wchodzi ok. 70 litrów gazu. Wedle zapewnień, taka ilość LPG spokojnie wystarcza na 12–13 godzin pracy. Z tankowaniem nie ma problemów, bo przy butli wyprowadzony jest zawór, identyczny jak w samochodach osobowych, do którego podłącza się wąż od dystrybutora. Rolnik podaje, że najbliższa stacja paliw znajduje się od gospodarstwa w odległości około pięciu kilometrów.
– Na początku ze zdziwieniem pracownicy stacji podchodzili do tankowania gazu do ciągnika. Teraz już się przyzwyczaili – mówi właściciel Zetora.
Ciągnik uruchamiany jest na oleju napędowym, a dopiero po osiągnięciu odpowiedniej temperatury cieczy w układzie chłodzenia (ponad 40 stopni C) przełącznikiem załączana jest instalacja gazowa. To inicjuje przepływ gazu z butli do reduktora, w którym następuje redukcja LPG do niskiego ciśnienia i zmiana stanu skupienia na lotny. Ponieważ rozprężaniu gazu towarzyszy gwałtowne obniżenie jego temperatury, w celu zabezpieczenia go przez zamarznięciem, reduktor jest ogrzewany cieczą z układu chłodzenia ciągnika. Z reduktora gaz kierowany jest przewodami do dyszy wpiętej w przewód dolotowy silnika – za filtrem powietrza, ale jeszcze przed turbosprężarką. Dzięki temu do cylindra dostaje się dokładnie wymieszany z powietrzem gaz i tam wraz z dawką ropy tworzy niemal jednorodny ładunek mieszanki paliwowo-powietrznej. Co ważne, operator nie musi pamiętać o wyłączaniu instalacji po zgaszeniu traktora, bo po zapaleniu się akumulatora specjalny przekaźnik odłącza instalację gazową.
– Zamocowanie instalacji LPG nie wymagało wielu przeróbek w ciągniku. Trzeba było tylko wykonać wspornik pod zbiornik, przymocować reduktor i podpiąć go do układu chłodzenia traktora oraz połączyć króciec gazu z układem dolotowym silnika. Potem trzeba było wyregulować metodą prób i błędów odpowiednią dawkę gazu. W moim traktorze wykorzystałem do tego ręczny zawór znajdujący się tuż za reduktorem – prezentuje rozwiązanie Krzysztof Rutkowski. – Co do kosztów montażu instalacji LPG to trudno je dokładnie oszacować, bo wiele elementów pochodziło z odzysku. Na przykład reduktor był używany i pochodził z samochodu osobowego Volkswagena Vento. Jeżeli chodzi o nowe elementy, to za 200 zł zakupiłem butlę do gazu firmy Bormech oraz przewody i opaski.
Rolnik podaje, że przy montażu turbosprężarki z osprzętem zmieścił się w kwocie 2000 zł. Dołożenie tych elementów było o tyle ułatwione, że silnik Zetora 12145 wychodził też w wersji doładowanej, więc był przygotowany pod taką modyfikację.
– Dlatego postawiłem na oryginalne zetorowskie elementy, które pochodziły z odzysku. Przed montażem turbiny poddałem ją jeszcze regeneracji w specjalistycznym zakładzie – dodaje.
r e k l a m a
Półbiegi z przycisków
Zetor 12145 nakręcił w gospodarstwie Krzysztofa Rutkowskiego ok. 2500 motogodzin, z tego 1000 godzin z instalacją gazową. Nie miał poważnych awarii. Jedynie dwa lata temu wymieniona została w nim uszczelka pod głowicą.
– Gdy zdjąłem głowicę dokładnie obejrzałem tłoki. Wszystkie były bardzo czyste. Nie było na nich widać osadów. Moim zdaniem taki stan to efekt zamontowanej instalacji LPG, bo gaz powoduje dopalanie sadzy powstałych przy spalaniu oleju napędowego, a to ogranicza tworzenie nagaru – twierdzi właściciel traktora.
Oprócz podniesienia parametrów roboczych traktora, rolnik zdecydował się również poprawić komfort pracy. W tym celu zamontował klimatyzację bazującą na sprężarce pochodzącą z samochodu osobowego Daewoo Espero. Zmienił również sposób załączania przedniego napędu, który nie jest już włączany linką z uchwytem, tylko – po dołożeniu elektrycznego rozdzielacza – jest załączany przyciskiem.
– Również reduktor żółw/zając nie jest obsługiwany dźwignią na desce rozdzielczej. Teraz do tego celu wykorzystuję przyciski znajdujące się na drążku do zmiany biegów. Całość jest obsługiwana przez dołożony rozdzielacz elektrohydrauliczny – wyjaśnia rolnik. – Docelowo w tym traktorze chciałbym jeszcze zamontować własnoręcznie zbudowany przedni podnośnik, na którym wieszałbym obciążnik. To poprawiłoby stabilność przy podnoszeniu ciężkich maszyn. Myślę, że na tym zakończyłbym modyfikacje tego traktora.