Wśród tej ogromnej ilości mających nastąpić zmian, jest jedna, która w znacznym stopniu może wpłynąć na funkcjonowanie spółdzielni. Polski Nowy Ład zakłada stworzenie narzędzi umożliwiających łatwe pozyskiwanie kapitału. Mają pozwolić one na emitowanie przez spółdzielnie udziałów inwestycyjnych w celu realizacji konkretnych projektów.
Wielu może odebrać to ze zdziwieniem, ponieważ pojęcie takie do tej pory nie funkcjonowało w polskim prawie spółdzielczym. Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami, nie ma możliwości sprzedaży udziałów w spółdzielni. Jak w spółkach kapitałowych są one wyrazem wkładu w jej majątek. Jednak posiadają one jeszcze jedną nieodłączna cechę – są ściśle związane z prowadzoną w ramach spółdzielni działalnością. Niejednokrotnie jednak wnoszone przez członków udziały nie są wkładem wystarczającym na przeprowadzenie znaczących inwestycji. Z problemem tym spotykało się i nadal spotyka wiele spółdzielni. Również tych zrzeszających producentów mleka. Rozwiązaniem tych bolączek stała się możliwość emitowania udziałów inwestycyjnych. W praktyce są to najzwyklejsze papiery dłużne, którym najbliżej do obligacji korporacyjnych. Można powiedzieć, że wśród zachodnioeuropejskich spółdzielni nie jest to żadna nowość. Narzędzie to wykorzystuje największa europejska spółdzielnia mleczarska, czyli duńska Arla. Dokładnie 17 maja tego roku przeprowadziła ona emisję o wartości 1,5 miliarda koron szwedzkich, z terminem zapadalności określonym na 2026 rok. Od lat udziały takie emituje również nowozelandzka Fonterra. Emitowane przez nią obligacje korporacyjne inwestorzy mogą nabywać poprzez tamtejszą giełdę papierów wartościowych. Członkowie natomiast mogą objąć je jako dodatkowe udziały. Pozyskiwanie finansowania poprzez emisję udziałów inwestycyjnych zyskało również dużą popularność w Niemczech. Stanowiły one wygodną formę finansowania inwestycji, będącą alternatywą kredytów. W sprawozdaniach finansowych tamtejszych spółdzielni zauważyć można, że niejednokrotnie posiadaczami takich udziałów oprócz banków są również landy czy mniejsze jednostki samorządu terytorialnego. Nie dziwi nikogo fakt, że w niewielkiej spółdzielni udziałowcem potrafi być chociażby niewielkie miasteczko. We francuskim prawie spółdzielczym rozwiązanie takie dopuszczono dość późno, bo dopiero 1992 roku.
Udziały inwestycyjne są również wyjątkowo popularnym instrumentem wśród amerykańskich i australijskich spółdzielni. W ich przypadku w mniejszym stopniu dotyczy to produkcji mleka, ale jest powszechne wśród organizacji zrzeszających producentów zbóż oraz hodowców bydła. Wprowadzając to rozwiązanie w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii zastrzeżono jednak, że osoba występująca w roli inwestora nie może w wyniku jakichkolwiek zdarzeń posiąść prawa głosu na walnym zgromadzeniu spółdzielni.
W wyniku tych działań niektóre duże spółdzielnie stały się przedsiębiorstwami publicznymi, z dominującym udziałem rolników w nich zrzeszonych. Układ taki był niejednokrotnie niezbędny, aby mogły one znacznie rozwinąć działalność. Najzwyczajniej przynosił korzyści każdej ze stron. Pomimo to członkowie spółdzielni akcentowali swoje obawy. Co, jeżeli zaangażowanie finansowe osób występujących w roli inwestora będzie większe niż rolników? Kto wtedy zacznie sprawować realną kontrolę na spółdzielnią? Temat ten eskalował w ostatnich miesiącach w nowozelandzkiej Fonterrze. Owszem, udział dostawców mleka w jej funduszu udziałowym jest nadal dominujący. Jeżeli jednak weźmie się pod uwagę jej potrzeby inwestycyjne związane przede wszystkim z wymaganiami środowiskowymi okazuje się, że niezbędny staje się inwestor. Rodzi to pytanie kto ma spółdzielnię dofinansować. Inwestorzy zewnętrzni czy dostawcy?
Z takimi problemami europejskie mleczarstwo może zacząć mierzyć się już wkrótce. Wymogi związane z nadchodzącym Zielonym Ładem kompletnie przearanżują unijne rolnictwo. Nawet największe firmy mleczarskie coraz częściej sięgają po finansowanie zewnętrzne. Instytucje finansowe oferują je coraz chętniej, szczególnie kiedy związane są z realizacją projektów niwelujących wpływ na klimat. Obligacja czy udział inwestycyjny przybiera coraz częściej formę tak zwanych "zielonych papierów dłużnych''. Wspominana Arla właśnie poprzez emisję tak zwanych "zielonych obligacji'' finansuje inwestycje związane z efektywnym wykorzystywaniem biogazu, uzdatnianiem wody, recyklingiem opakowań, optymalizacją zużycia energii w swoich 60 zakładach produkcyjnych, a także kontrolą wpływu gospodarstw członków spółdzielni na zmiany klimatyczne.
Widać, że początkowa sama idea związana z wydawaniem udziałów inwestycyjnych w spółdzielniach wykazywała się prostotą. Ten sposób pozyskiwania taniego finansowania ze strony banków lub jednostek samorządu terytorialnego przyczyniło się niejednokrotnie do rozwoju lokalnych spółdzielni. Dziś jednak coraz częściej sprzęgają one działalność producentów rolnych z ogromnymi programami, wśród których na czele są działania na rzecz klimatu. W Polsce wprowadzenie możliwości ich emisji bez wątpienia wpłynie na rozwój wielu spółdzielni. Szczególnie tych małych, które cierpią na nieustanny głód gotówki w celu przeprowadzenia nawet niewielkich inwestycji. Niestety, szczególnie dla tych większych może być z czasem koniecznością.
r e k l a m a