Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Rolnicy nie pokochali programu azotanowego

Data publikacji 01.06.2021r.

Rolnicy popierają konieczność ochrony wód, nie uważają jednak – i słusznie – że problem ich zanieczyszczenia wynika tylko z działalności rolniczej. Jednocześnie wiele średnich i małych gospodarstw boryka się z nadmierną biurokracją związaną z realizacją wymogów Programu azotanowego. Problemem są też m.in. terminy stosowania nawozów azotowych.

Fundacja na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa przygotowała raport pt. „Ograniczenie zanieczyszczenia azotem pochodzenia rolniczego metodą poprawy jakości wód”. Został on sporządzony na podstawie ankiet przeprowadzonych wśród doradców rolniczych oraz rolników podczas szkoleń dotyczących programu realizowanych na terenie całego kraju. Zawarto w nim wiele ciekawych konkluzji. Powinni wziąć je pod uwagę twórcy samego programu, jak też instytucje służące rolnikom, które funkcjonują na bazie tych przepisów. Powtarza się w nim wiele argumentów, które podnosili także Czytelnicy „Tygodnika”. Jak chociażby ten, iż rolnicy zgłaszają uwagi na temat zbyt skomplikowanych wyliczeń, których sami nie są w stanie wykonać. Wśród wymienianych uciążliwości znalazły się: lista upraw, których nie można nawozić, zbyt mała powierzchnia lub pojemność urządzeń do przechowywania nawozów naturalnych, brak szczegółowych wytycznych w rozporządzeniu odnośnie do okresu stanów średniorocznych zwierząt do wyliczenia produkcji nawozów naturalnych, brak krów mamek w aplikacji planu, problem z wpisaniem okresu pastwiskowego w obliczaniu maksymalnych dawek azotu.

r e k l a m a

Konieczny doradca

Największy problem mają z tym właściciele mniejszych gospodarstw, zwłaszcza starsi rolnicy, którzy nie potrafią korzystać z przygotowanych do tego aplikacji. Oni też zgłaszają problem z właściwą interpretacją zapisów. Zlecenie wykonania dokumentacji generuje dodatkowe koszty, a jak wykazano, niewielu rolników przygotowuje tę dokumentację samodzielnie. Przypomnijmy, iż gospodarstwa mające równo lub powyżej 10 ha UR lub utrzymujące zwierzęta w liczbie równej lub większej 10 DJP według stanu średniorocznego mają obowiązek prowadzić ewidencję stosowania nawozów zawierających azot oraz przestrzegać wyliczonych maksymalnych dawek azotu dla upraw lub dysponować planem nawożenia azotem dla upraw.

Natomiast gospodarstwa o powierzchni powyżej 100 ha UR lub prowadzące uprawy intensywne na gruntach ornych powyżej 50 ha lub utrzymujące zwierzęta powyżej 60 DJP według stanu średniorocznego mają obowiązek prowadzić ewidencję stosowania nawozów zawierających azot oraz opracować plan nawożenia azotem dla każdej działki i stosować się do niego.

Terminy zbyt krótkie

Rolnicy zgłaszają również problem z określonymi w programie terminami stosowania nawozów (w mniejszym stopniu dotyczy on lepiej wyposażonych w maszyny gospodarstw). W ankietach zaznaczano, iż terminy stosowania nawozów azotowych nie są adekwatne do okresu wegetacji oraz zmieniających się warunków klimatycznych. Rolnicy wskazywali, że wiosną nawożenie powinno być dozwolone od 15 lutego.

Ankietowani zwracali uwagę, że ciepłe przedwiośnie umożliwia nawożenie już w lutym, a długa jesień powoduje, że korzystne mogłoby być wyjeżdżanie na pole jeszcze w listopadzie. Ponadto rolnicy gospodarujący w zachodniej części kraju zwracają uwagę na brak dostosowania terminów do długości okresu wegetacyjnego, który w tej części kraju jest najdłuższy, a terminy nawożenia są takie same, jak w pozostałych. Zdaniem niektórych rolników niemożność nawożenia roślin we właściwym stadium rozwoju skutkuje obniżonym plonowaniem. Ponadto wydłużenie tych terminów, zdaniem rolników, mogłoby wpłynąć na lepsze rozłożenie prac w czasie, ponieważ rolnicy już po zasiewach ozimin mogliby zaorać międzyplony ścierniskowe, które często decydują się wzbogacić o obornik. Chodzi głównie o pola przygotowywane pod zasiewy wiosenne i duże gospodarstwa. W raporcie zaznaczono, iż w odróżnieniu od innych regionów, w województwie podlaskim większym problemem są ograniczenia w nawożeniu jesienią niż wiosną.

Rolnicy uważają też, że wydłużenie terminu stosowania nawozów w przypadku niekorzystnych warunków pogodowych powinno być ustalane odgórnie, np. przez organy administracji samorządowej, a nie leżeć w gestii decyzji samych rolników.

Problem ten jest dotkliwszy dla rolnictwa na zachodzie i w centrum niż na wschodzie, gdzie przeważają mniejsze gospodarstwa.

r e k l a m a

Problem z nadwyżką nawozów

Badania wykazały, że wiele gospodarstw ma okresowo kłopot z nadwyżką nawozów naturalnych, co jest pośrednio związane ze sztywnymi terminami ich stosowania. Problem ten dotyczy zwłaszcza większych gospodarstw, ale w średnich i mniejszych jest on tylko niewiele mniejszy. Najpopularniejszym sposobem na poradzenie sobie z nadwyżkami jest sprzedaż nawozu. Niemal tak samo wielu rolników składuje nawozy naturalne na tymczasowych pryzmach. Tylko część rolników decyduje się na inwestycje w rozbudowę lub budowę płyt obornikowych i zbiorników na gnojowicę.

Budowa lub rozbudowa zbiorników na nawozy naturalne największe problemy sprawia rolnikom z województw, w których dominują średnie gospodarstwa, a mniejsze w regionach, gdzie średnia powierzchnia gospodarstw jest największa. Większe gospodarstwa mają większe możliwości inwestycyjne.

Rolnicy zgłaszali także problem z wyliczeniami powierzchni płyt obornikowych oraz zbiorników za pomocą dostępnych programów. Według nich jest on zbyt skomplikowany. Ponadto dopuszczalne wyliczane powierzchnie są zbyt małe, aby gromadzić i przechowywać obornik przez 5 miesięcy, a gnojowicę przez 6.

Z raportu wynika, iż zdecydowana większość rolników musi poczynić inwestycje dostosowujące istniejącą infrastrukturę i sprzęt do wymogów wprowadzonych Programem azotanowym. Ci, którzy już to robią, wykorzystują do tego głównie własne pieniądze, w dalszej kolejności dofinansowanie z PROW, a na końcu kredyty bankowe. Doradcy wskazywali, że nabór na „Inwestycje mające na celu ograniczenie odpływu azotu ze źródeł rolniczych” w ramach PROW zawiódł rolników. Przygotowanie wniosku okazało się bowiem zbyt kosztowne. W sytuacji kiedy minimalne powierzchnie płyty i zbiornika będą niedostosowane do wielkości produkcji i okresu przechowywania w samym gospodarstwie, efektywność ubiegania się o taką dotację jest wątpliwa.

Po zamarzniętym lepiej jechać

Rolnicy z województw podlaskiego, lubelskiego (głównie ze względu na utrzymywanie się dłużej pokrywy śnieżnej) oraz świętokrzyskiego zgłaszali problem z zakazem rozsiewania nawozów na gruntach zmarzniętych, zalanych wodą lub przykrytym śniegiem. Ogólnie, jak wynika z raportu, jest to bardziej problematyczne dla mniejszych niż większych gospodarstw. Zdaniem rolników po lekko zamarzniętej glebie najlepiej jeździ się ciężkim sprzętem i łatwiej jest aplikować nawóz. Dotyczy to przede wszystkim rolników gospodarujących na glebach lekkich o luźnej strukturze, na których technicznie łatwiej wykonywać zabiegi, kiedy jest ona lekko zmarznięta. W opinii doradców na glebach próchniczych oczekiwanie na rozmarznięcie i osuszenie gleby powoduje, że w tym czasie rusza już wegetacja, a wjazd na pole z nawozem wiąże się ze stratami plonu. Zatem nie widzą oni nic złego w nawożeniu gleby jeszcze zamarzniętej. Innym problemem jest to, że pokrywa śnieżna utrzymuje się czasem długo i znaczna część areału gospodarstwa przez długi czas zostaje nasycona wodą, co opóźnia termin zasilenia roślin azotem i wpływa na obniżenie plonów.

Do ideału daleka droga

Wśród zgłaszanych problemów znalazły się też kontrole związane z przestrzeganiem Programu azotanowego wykonywane przez ARiMR oraz WIOŚ. Doradcy zgłaszali, iż rolnicy najbardziej obawiają się niejasnych wytycznych przy kontrolach oraz tego, że kontrolerzy, nie znając specyfiki gospodarstwa, nałożą na nich kary lub zredukują dopłaty.

Przy okazji zbierania informacji o wdrażaniu Programu wypłynął również problem związany z nieoficjalnymi dzierżawami. Ponieważ użytkujący nie składają na te grunty wniosku o dopłaty, nie mogą ich wykazać wśród użytków, na które wywożą nawozy naturalne. Wychodzi wtedy, że mają za wysoką obsadę zwierząt w gospodarstwie.

Zamieszczone w raporcie uwagi doradców i rolników są natury czysto praktycznej. Odnoszą się do tego, jak ograniczenia wpływają na ich produkcję, ponieważ to z niej się utrzymują. Nie zawsze idą w parze z tym, jak ich zastosowanie wpłynęłoby na środowisko naturalne. Najważniejszym zadaniem wszelkich programów powinno być znalezienie złotego środka. Wnioski przedstawione w przygotowanym przez FDPA raporcie wskazują, iż do tego jeszcze wiele brakuje.

Magdalena Szymańska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a