podlaskie
– Rocznie kosimy nim trawę z powierzchni nawet 20 hektarów, którą wykorzystujemy do żywienia bydła opasowego i gęsi. Zbieraliśmy nim również lucernę i zboża. Zdarzało się, że dziennie wykonywaliśmy nawet po kilka kursów – mówi Marcin Jarocki wskazując na ścinacz Zamet T635. – Kosiliśmy nim również Perko, który jest mieszańcem rzepiku ozimego i kapusty chińskiej przeznaczonym dla zwierząt w postaci zielonki. Z tą rośliną maszyna poradziła sobie najgorzej, bo raz nawet nam się zapchała. Ale było to związane z tym, że rośliny były bardzo kruche i w trakcie zbioru łamały się.
r e k l a m a
Ścinacz zielonek łączy
w sobie dwubębnową kosiarkę rotacyjną z przyczepą zbierającą. Zawieszona z przodu kosiarka marki Talex o szerokości 1,85 m ścina pokos, który kierowany jest do transportera (nagarniacza łańcuchowego), a ten podaje zbieraną masę do skrzyni ładunkowej. Skrzynia ma kubaturę 14,5 m3. Jej podłogę wykonano z profilowanej blachy stalowej, natomiast jako burty wykorzystano ocynkowaną blachę trapezową. Na dnie skrzyni porusza się napędzany hydraulicznie przenośnik łańcuchowo-listwowy służący do przesuwania zielonki w trakcie napełniania, a także do wyładunku paszy.
– Obsługa maszyny jest bardzo prosta. Po dojechaniu na łąkę wystarczy przestawić dyszel z położenia transportowego na roboczy, ustawić na odpowiedniej wysokości zespół tnący i po załączeniu napędu można zacząć pracować – mówi Marcin Jarocki. – Maszynę podczepiam do 66-konnej Kuboty M6060, choć wydaje mi się, że słabszy mocowo traktor też by dał radę z nią pracować. Co do wydajności, to zależy ona on warunków, ale średnio taki zestaw porusza się po łące z prędkością od 7 do 7,5 km/h. Przy pierwszym, najlepszym pokosie, wystarczy przejechać 100 metrów i skrzynia jest już załadowana i można wracać do
gospodarstwa.
Maszyna jest połączona
z traktorem górnym zaczepem. Do pracy wymagane jest podpięcie wałka odbioru mocy, który napędza kosiarkę i transporter. Podłączana jest także jedna para wyjść hydraulicznych, a przewody są doprowadzone do trzysekcyjnego rozdzielacza hydraulicznego. Ten pozwala na ustawianie wysokości pracy zespołu tnącego, przestawianie dyszla, a także umożliwia włączenie lub wyłączenie przenośnika podłogowego.
– Tu nie ma żadnego automatu i przesuw przenośnika podłogowego załączany jest ręcznie. Gdy widzę, że trawa dochodzi do górnego pałąka, wtedy na chwilę włączam napęd przenośnika – dodaje użytkownik maszyny. – Ścinacz w trakcie pracy porusza się innym torem niż ciągnik i kątem oka widać czy skrzynia jest już napełniona czy nie. Zresztą daje się to odczuć po obciążeniu. Niemniej jednak przydałby się tutaj jakiś czujnik sygnalizujący napełnienie skrzyni. Wiem, że w większych maszynach Zametu taki czujnik jest na wyposażeniu.
r e k l a m a
Rolnik podkreśla, że ta maszyna
mocno odmieniła pracę w gospodarstwie. Bo wcześniej zwożenie ściężej zielonki było poprzedzone pracą kilku maszyn – kosiarki, prasy i przyczep wykorzystywanych do zwożenia plonu. Istotne jest też to, że nie trzeba już rozwijać bel, a po dojechaniu do gospodarstwa wystarczy tylko podnieść tylną klapę, załączyć przenośnik i zwierzęta otrzymują świeżą i luźną paszę. Czy w tej maszynie doszło do jakiś awarii? – pytamy na koniec rolnika.
– Wyłamała się jedna z blach prowadzących przy mechanizmie podającym paszę do skrzyni. Było to spowodowane dostaniem się w to miejsce elementu od ogrodzenia. Większym problemem w tej maszynie – jak zauważa Marcin Jarocki – są pękające elementy mocowania tylnej klapy. Początkowo byłem przekonany, że jest to związane z tym, że maszyna przemieszcza się po nierównych polnych drogach. Ale zauważyłem, że problem występuje tylko w trakcie wyładunku przy podniesionej klapie. Po prostu klapa mocno odchyla się na boki, a to powoduje pękanie jej elementów. Myślę jednak, że założenie dodatkowych wzmocnień wyeliminuje ten problem.