Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Z rodzinnej fermy do... rodzinnej mleczarni

Data publikacji 07.06.2021r.

W 1999 roku gospodarstwo Janiny i Lucjana Wrzosków z produkcją mleka wynoszącą 122 tysiące litrów zajęło pierwsze miejsce w rejonie wieluńskim. To oczywiście już historia, bowiem dziś to już prawdziwa i prężnie funkcjonująca rodzinna mleczna ferma, z produkcją mleka przekraczającą milion litrów rocznie, którą niebawem przejmie kolejne pokolenie.

łódzkie

Gospodarstwo Janiny i Lucjana Wrzosków wyspecjalizowało się w produkcji mleka w 1998 roku. Od tego czasu rozpoczął się jego intensywny rozwój, który – jak wspomina Lucjan Wrzosek – umożliwiła inwestycja w nową, wolnostanowiskową oborę, przeznaczoną dla 40 krów mlecznych. Szybko okazało się jednak, że obiekt jest zdecydowanie za mały. Równie szybko zapadła decyzja o budowie kolejnej obory, tym razem dla 50 krów, którą zasiedlono w 2002 roku. I w takich warunkach produkcja mleka odbywała się do 2010 roku

– Coraz bardziej wydajne stado wymagało coraz większej ilości pracy, również tej związanej z zadawaniem pasz, a te – niestety – nie były zmechanizowane z uwagi chociażby na zbyt wąski korytarz paszowy uniemożliwiający wykorzystanie wozu paszowego. W rodzinie pojawił się więc kolejny pomysł rozbudowy pierwszej wzniesionej obory – wspominał Lucjan Wrzosek. – Rozbudowa polegała na poszerzeniu korytarza paszowego na szerokość 5 metrów i wykonania po jednej jego stronie części legowiskowej na kolejnych 46 krów. Dla potrzeb młodzieży zaadaptowaliśmy z kolei budynki magazynowe. I tak wszystko funkcjonuje do dziś.

Od samego początku i we wszystkich obiektach hodowcy zdecydowali się na utrzymanie zwierząt na głębokiej ściółce. Zapytałam gospodarzy skąd wybór tego właśnie systemu, od którego hodowcy obecnie odchodzą z uwagi na konieczność zapewnienia dużych ilości słomy oraz dużej jego pracochłonności.

– Nasze ziemie w większości są słabe i należą do V i VI klasy, więc nawożenie ich obornikiem to konieczność – argumentował Lucjan Wrzosek. – Ponadto głęboka ściółka to najbardziej przyjazny zwierzętom system utrzymania, a dobrostan bydła to jeden z naszych priorytetów.

I właśnie kwestia poprawy dobrostanu była też jednym z kryteriów, które zdecydowały o zaadaptowaniu dawnych magazynów i przeniesieniu do nich młodzieży, dzięki czemu w oborach znacznie zmniejszyło się zagęszczenie zwierząt.

Obecnie, gospodarstwo utrzymuje stado podstawowe liczące 140 krów i podobnej wielkości jest też pogłowie młodzieży. Janina i Lucjan Wrzoskowie powoli kończą swoją rolniczą pracę, która trwać będzie do końca bieżącego roku. Wówczas już oficjalnie mleczną pałeczkę przejmą następcy – syn Szymon z żoną Kamilą.

– Możliwości naszego siedliska są już wyczerpane i nie ma możliwości dalszego zwiększania pogłowia. Będziemy więc starali się utrzymać to co jest na jak najlepszym poziomie i kontynuować genetyczne doskonalenie stada – zaznaczył Szymon Wrzosek.

Wydajność stada znacznie przekracza 9000 kg od sztuki, a każdego dnia produkuje się tutaj średnio 3500 litrów surowca.

– W obecnych czasach, kiedy krowa przejdzie 4 udane laktacje, to można być zadowolonym i taka też jest średnia długość użytkowania – poinformował Szymon Wrzosek.

W oborach pracuje poziomy wóz paszowy, o pojemności 17 m3 firmy Sgariboldi, a w kwestii żywienia gospodarstwo ściśle współpracuje z doradcą żywieniowym, który regularnie bada pasze i bilansuje dawki pokarmowe. Stado podzielone jest na 3 grupy technologiczne. Pierwszą grupę stanowią sztuki po wycieleniu do momentu zacielenia, druga grupa to sztuki zacielane, trzecia grupa to krowy już zacielone do zasuszenia. Dużej pojemności paszowóz umożliwia wykonanie TMR-u bazowego i dla każdej kolejnej grupy do wozu dodawana jest tylko odpowiednia ilość pasz treściwych, którą hodowcy wykonują samodzielnie.

Oczkiem w głowie gospodarzy jest produkcja wystarczającej ilości i wysokiej jakości pasz objętościowych. Temu celowi służy m.in. deszczownia do nawadniania upraw, w którą rolnicy zainwestowali 2 lata temu. W ubiegłym roku system wykorzystany był do nawodnienia kukurydzy, która uprawiana jest zwykle po przedplonie, jakim jest np. mieszanka gorzowska czy żyto na GPS dla jałówek.

– Po majowym zbiorze przedplonów grunty są orane i obsiewane kukurydzą. Jej główny wzrost przypada więc na czerwiec – lipiec i wówczas tylko uzupełnienie wody w glebie może zapewnić dobre plony – wyjaśniał pan Szymon.

– To kosztowna inwestycja, bowiem jeden punkt – studnia plus deszczownia – to koszt ok. 100 tysięcy złotych. Jedna deszczownia może jednak nawodnić ok. 15–20 ha w zależności oczywiście od lokalizacji działek. Staramy się, by najważniejsze uprawy były jak najbliżej domu, tak by nie zwiększać kosztów związanych z uprawą i zwożeniem pasz objętościowych z daleka. Dlatego też – w naszej opinii – korzystniej jest zainwestować w nawadnianie upraw zlokalizowanych blisko siedliska niż kupować oddalone od niego hektary.

Oprócz wyprodukowanych w gospodarstwie: kiszonki z kukurydzy, sianokiszonek z traw i kiszonek z lucerny i GPS-ów hodowcy dokupują znaczne ilości młóta, wysłodków, śruty sojowej i rzepakowej oraz zbóż.

Gospodarstwo państwa Wrzosków jest największym pod względem sprzedaży mleka do Mleczarni Wrzosek, którą prezentowaliśmy w 21. numerze naszego tygodnika i które należy do syna pana Lucjana – Waldemara Wrzoska i jego żony Anety. Każdego dnia odbierane jest z niego około 3,5 tys. litrów mleka w cenie 1, 55 zł (netto) za każdy litr surowca.

– Rodzinna współpraca przynosi same korzyści – podkreślił na koniec Szymon Wrzosek. – Mamy zapewnioną stabilność i nie martwimy się o zbyt mleka, a mleczarni gwarantujemy regularne i duże dostawy surowca.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a